piątek, 4 lipca 2014

ROZDZIAŁ 8

*Louis*

Słysząc słowa wypowiadane przez kobietę miałem coraz większą ochotę najzwyklej w świecie ją zabić. W tej chwili nie było ważne, że to właśnie dzięki niej uniknęliśmy tłumu i kilku godzin, które mogliśmy spędzić na rozdawaniu autografów, czy też pozowaniu do zdjęć,
Nie była przecież naszym menagerem, żeby decydować kiedy dajemy koncert. Westchnąłem zrezygnowany i wraz z resztą zespołu ruszyliśmy w stronę sceny. Po wyrazie twarzy przyjaciół mogłem się zorientować, że również nie są tym pomysłem zachwyceni. Jedynym wyjątkiem był Harry, który promieniał z radości. No, ale on zawsze był inny. Nie chodzi mi w tym momencie o jego orientacje seksualną, raczej o podejście do życia, czerpanie radości z życia w świetle fleszy. Czasami nie obchodziło go to to myślą inni członkowie zespołu, byleby móc zabłysnąć. Na nasze szczęście takie zachowania zdarzały się już naprawdę bardzo rzadko.  Wchodząc na podest obdarzyłem Elizabeth nieprzystępnym spojrzeniem. Byłem trochę zniesmaczony jej postępowaniem. Jak to się dzisiaj mówi - zachowywała się jak zimna suka. Te jej humorki były wręcz zatrważające.Wcześniej wywarła na mnie pozytywne wrażenie, wręcz rozbawiła do łez swoimi spekulacjami. Jednak co z tego ?
Wraz z przyjaciółmi ustawiliśmy się na scenie,  nie obok siebie. Zayn usiadł, a właściwie położył się na ostatnim stopniu schodków - on zawsze musiał być oryginalny. Chociaż dzisiaj zapewne nie chciał być w blasku świateł. Nie tylko Styles miał rano kaca jak sto pięćdziesiąt, niestety mulat po spożyciu dużej ilości alkoholu cierpiał dodatkowo na światłowstręt. Usiadłem na skraju sceny obok mojego rzekomego   chłopaka, układając dłoń na jego kolanie.
- Hej wszystkim ! - Usłyszałem głos naszego dady direction, który właśnie usilnie próbował przejść obok Malika, co zdecydowanie nie należało do łatwych zadań. Westchnąłem cicho i podnosząc mikrofon do ust uśmiechnąłem się sztucznie.
- Jesteśmy One direction i jesteśmy baardzo podekscytowani ! - Powiedziałem bez zbędnego entuzjazmu w głosie. Ironia zawarta w tych słowach była wręcz namacalna. Przeniosłem wzrok z publiczności na mojego sąsiada, który właśnie nie mogąc zachować już dłużej powagi parskną śmiechem. Co było jeszcze dziwniejsze zawtórowała mu reszta chłopaków. Wzruszyłem ramionami i wygiąłem usta w lekkim uśmiechu.
- Jak widzicie chłopcy już wprowadzili odpowiedni nastrój dzisiejszego wieczora ! - Powiedziała Elizabeth ze swojego miejsca wśród publiczności. Cóż miała rację, jeśli tym nastrojem była przemożna chęć walnięcia jej w gębę i opuszczenia tej durnej imitacji koncertu. Niestety zostałem wychowany w przekonaniu, że na kobiety nie podnosi się ręki, więc były to niepotrzebne marzenia. Zanim miałem okazję dopowiedzieć jakiś głupi komentarz, głos zabrał Naill.
- Dziękujemy za to małe wyróżnienie ! Doskonale wiemy, że nie jest to nasze święto, lecz uczestników turnieju. Jesteśmy zaskoczeni tak pozytywnym przyjęciem w Polsce ! Mamy tutaj wielu fanów, którzy nadal zaskakują nas swoimi pomysłami. Nawet nie wiecie jaką niespodziankę sprawiliście, prosząc nas o kilka piosenek, które oczywiście wykonamy z wielką przyjemnością ! Zaczynamy ! - Krzyknął, powodując kolejny pisk nastolatek, a nawet i osób dorosłych zebranych na tej sali. Kiedy wspominał o fanach w Polsce miałem ogromną ochotę wybuchnąć śmiechem. W tamtej sekundzie miałem przed oczami dziennikarza, który prowadził wywiad ze mną i z Zayn'em właśnie dla Polskiego radia.
Do dziś dnia pamiętam pytanie ' co możecie powiedzieć jeszcze o Polsce?'. Udzielanie odpowiedzi było czystą improwizacją, Bo co można powiedzieć o kraju, którego się nie zna. Wtedy wiedziałem jedynie gdzie jest położony i że w 2012 roku było tam organizowane Euro. Wyobrażacie sobie moją odpowiedź, kiedy nie miałem żadnego pomysłu i powiedziałem o ich PRZYZWOITEJ drużynie piłkarskiej. Przypominając sobie tamtą sytuację do moich oczy napłynęły łzy. Były efektem wstrzymywanego śmiechu. Zaczerpnąłem powietrza chcąc trochę opanować emocje, kiedy poczułem lekkie klepnięcie w kolano. Kątem oka spojrzałem na Harrego, który jednak nie patrzył w moją stronę. ale na Naill'a po którym miałem solówkę. Cholera solówka ! Skupiłem się na słowach i melodii, by czysto wejść w tonacje. Dosłownie sekundę potem była moja kolej, by zaprezentować 'to coś' , za co miliony osób nas kochają. Śpiewając byłem we własnym świecie. Nie było tutaj tysiąca nieznanych mi osób,  byłem tylko ja i reszta chłopaków. To nie tak, że nie lubiłem naszych fanów. Nic z tych rzeczy - tylko czasami potrafili być bardzo uciążliwi. Weźmy na przykład zwykłe wyście do sklepu. Oczywiście, musimy iść z obstawą. Jeden jedyny raz nie towarzyszyli nam ochroniarze, przez co efektem końcowym było zamknięcie go i ewakuacja nas do samochodu, który został podstawiony w kilka minut. Kończąc popisowy występ zaśpiewałem zupełnie inne słowa. Dlaczego ? Odpowiedź jest bardzo prosta - nie pamiętałem końcówki tekstu. Właśnie za to uwielbiałem być w zespole z tą czwórką wariatów. Nie byli oni jakimiś perfekcjonistami, tylko generalnie szli na żywioł. Przecież trochę szaleństwa jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Bardzo często zdarzało się, że na koncertach zapominaliśmy słów. Cóż, wtedy śpiewało się te przypadkowe. Jedynym warunkiem było to, żeby przesłanie miało sens. Zakończywszy utwór, ukłonilismy się publiczności, która wiwatowała na naszą cześć.
- Jeszcze raz dziękujemy za to małe wyróżnienie, jesteście cudowni ! Mamy ogromną nadzieję, że zobaczymy przynajmniej część z Was na zbliżającym się koncercie ! - Powiedziałem definitywnie kończąc nasz dzisiejszy pseudo występ. Co prawda nie zaśpiewaliśmy rekordowej liczby piosenek, lecz co się dziwić. O niczym nie zostaliśmy uprzedzeni! No, może dowiedzieliśmy się o tym 10 sekund przed faktem, jednak to się nie liczy. Schodząc po schodkach  usłyszałem donośny śmiech Niall'a, który był w trakcie bokserskiej walki z Liamem. Wzniosłem oczy ku niebu, jakbym oczekiwał cudu. Nagle straciłem grunt pod stopami, a podłoga zbliżała się do mnie z bardzo szybki tempie. To nie tak, że lubię wylegiwać się na twardych podłożach. Broń boże ! Po prostu interesuje mnie ich faktura i sposób wykonania - czujecie ten sarkazm ? Ułamek sekundy przez bliskim spotkaniem z ziemią poczułem ramię owijające się wokół pasa. Odetchnąłem z ulgą spoglądając na mojego wybawcę, którym okazał się być Harry. Uśmiechnął się uroczo, ukazując te słynne dołeczki w policzkach.
- Dziękuję - Mówiąc to wsunąłem palce w jego dłoń i docisnąłem usta do policzka przyjaciela, obdarzając go małą czułością. Kiedy oślepił mnie błysk fleszy momentalnie oderwałem się od chłopaka. Cholera no ! Zawsze pełno dziennikarzy, którym oczywiście nic nie umknie. Spiorunowałem wzrokiem mężczyznę, który dzierżył w dłoni aparat uśmiechając się cwaniacko. Pewne jak w banku, że za kilka dni mogę spodziewać się tego zdjęcia na pierwszej stronie jakiś szmatławców z artykułem " Larry jest prawdziwy ! ". Ogarniacie ? Przecież to chore ! Jęknąłem cicho na samą myśl o czekającym na wyjaśnienia Paulu.
- Kochani ! - Słysząc nawoływanie Elizabeth ze zniecierpliwieniem wymalowanym na twarzy odrwóciłem się z jej stronę. Moja mina zmieniła się diametralnie kiedy poczułem drobne dłonie oplatające moją szyję. Czy ta kobieta zwariowała ? Spojrzałem zdezorientowany na Sytyles'a z trudem utrzymującego powagę. Bo doprawdy jest z czego się cieszyć ! Widząc kolejny błysk fleszy miałem ogromną ochotę udusić nastolatkę. Nie chcąc jednak robić scen ze zrezygnowaniem odwzajemniłem uścisk, chowając twarz w jej włosy.

aut. sama nie wiem do czego ma prowadzić ten rozdział ;P mam nadzieje że sie spodoba.
Pisanie szło strasznie mozolnie - nie miałam wgl czasu. ;(
Co do głównych bohaterów dalej nie zdecydowałam ! Dowiecie się o tym w następnej notce ;)