sobota, 31 maja 2014

ROZDZIAŁ 6



Skręcając w kolejny korytarz, śmiałam się w niebogłosy dalej nie pozwalając dogonić się partnerowi.  Wprost uwielbiałam się z nim droczyć. Wiedziałam, że mężczyzna ma dystans do siebie i nigdy nie bierze na poważnie moich słów. To było coś, co ceniłam w ludziach.
Dodarłam na koniec budynku i wybiegłam na zewnątrz. Zbiegając po schodkach, które prowadziły w głąb rzadko uczęszczanej uliczki, nie zważałam na otoczenie. 
Słysząc trzask drzwi, zamykających się za moim przyjacielem przyspieszyłam nieznacznie i wybiegając zza zakrętu prawie wpadłam na przystojnego mężczyznę. Zacisnął dłonie na moich ramionach, chcąc pomóc w utrzymaniu równowagi.  Spojrzałam na jego twarz z uśmiechem, który jednak momentalnie zszedł z moich ust. Odepchnęłam go na odległość kilku metrów.
- To Ty ! – Słowa same wydobyły się spomiędzy moich ust, bez większego udziału mojej woli. Adrenalina buzowała mi w żyłach, kiedy rozpoznałam chłopaka, z którym spędziłam wczorajszy wieczór i noc. Teraz już dobrze wiedziałam, skąd kojarzyłam jego twarz. O ironio, był piosenkarzem, członkiem jednego z moich ulubionych zespołów !
- I co zadowolony jesteś ?! – Wykrzyknęłam, gestykulując rękami. Popchnęłam go dość mocno, zważając na fakt, że chłopak zachwiał się i cofnął kilka kroków.
- Ja.. nie spodziewałem się, że zobaczymy się jeszcze kiedyś. – Mruknął cicho, wyraźnie zaskoczony tym faktem. Nie słuchałam jednak jego tłumaczeń.
- Myślisz, że jesteś sławny i wszystko Ci wolno ? – krzyczałam jak w amoku, nie zważając na grupkę dziewczyn, która przyglądała się temu przedstawieniu. – Przelecieć i zostawić też !? Właśnie że gówno prawda ! – Wykrzyknęłam ostatnie zdanie ze łzami w oczach, a moja dłoń spotkała się z jego policzkiem, który po kilku sekundach zaczął nabierać czerwonego koloru.
Poczułam silne ramiona, otaczające mnie w mocnym uścisku. Ku mojemu zdziwieniu nie był to Grzesiek, który stał kilka metrów dalej z wyraźnym szokiem przyglądając się zaistniałej sytuacji. Był to przyjaciel artysty, który jeszcze minutę temu stał obok poszkodowanego wysłuchując mojej tyrady.  Wzięłam kilka głębokich wdechów, chcąc się uspokoić.
- Puść mnie ! – Wysyczałam przez zaciśnięte zęby. – Przecież go nie zabije ! Nie chce mieć sprawy w sądzie ! – Dodałam po chwili, kiedy poprzednie żądanie nie wywarło na szatynie żadnego wrażenia.  Kiedy rozluźnił swój uścisk odskoczyłam jak oparzona piorunując  go spojrzeniem. Podeszłam do Grześka i nie czekając wyciągnęłam paczkę papierosów. Odpaliłam jednego, wdychając nikotynę. Dłonie drżały mi od tłumionej agresji.
- Czyżbym zawsze dowiadywał się o wszystkim ostatni Harry ? – Do moich uszu dotarło pytanie wypowiedziane, przez drugiego gwiazdora. – Czuję się tym faktem oburzony !
Rano dowiaduję się że poznałeś jakąś dziewczynę, wieczorem, że z drugą się przespałeś!- to zdecydowanie zbyt wiele dla mojego kruchego serca. Kontynuował, wachlując się dłonią w udawanym przerażeniu.
- Och zamknij się Lou ! – Mruknął wspomniany chłopak, z trudem panując nas ogarniającą go wesołością. Spojrzał na mnie, masując policzek. – Masz mocny cios, kobieto.  - Słysząc jego komentarz wygięłam kąciki ust w ironicznym uśmiechu - przecież zawsze można poprawić drugi raz, tak ? Gwałtownie ruszyłam jego stronę, jednak na mojej drodze po raz kolejny stanął Louis.
- Weź się kurwa przesuń ! – Warknęłam, chcąc go ominąć. Nie przeszłam nawet dwóch kroków, kiedy zostałam pociągnięta do tyłu. Westchnęłam poddając się. Postanowiłam na następne kilka minut powstrzymać się od urwania Styles’owi głowy. Odwróciłam się do jego towarzysza – Cóż, masz właśnie zaszczyt poznać, jedną i drugą bohaterkę jego wczorajszego wieczoru w mojej skromnej osobie. – Uśmiechnęłam się sarkastycznie, wyrzucając peta na ziemię.  Louis przez chwilę spoglądał na mnie ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy, po czym wybuchnął śmiechem.
- No nie wierzę ! – Wysapał z trudem, kiedy udało mu się trochę opanować. – Ona naprawdę niczego nie pamięta ! – Oznajmił spoglądając na mnie z dalszym rozbawieniem na twarzy.
- Dlaczego myślisz, że się z Tobą przespał ?
- No to chyba proste. Wyszedł sobie nad rankiem, zostawiając tylko wiadomość, że byłam „miłą odskocznią od codzienności” – Oznajmiłam, robiąc palcami cudzysłów w powietrzu.
- Nie no stary, muszę Ci powiedzieć… masz talent do pisania dwuznacznych liścików – Jego kpiący głos rozszedł się w powietrzu. – Nie chcę Cię rozczarować .. ale niestety nasz główny bohater nie był i nie jest tobą zainteresowany. – Zakończył z lekkością w głosie. Podszedł do Harrego składając soczystego buziaka na jego policzku. – Przykro mi.
- Chcesz powiedzieć, że on …, że Ty i on – jąkałam się, nie mogąc wypowiedzieć składnie nawet jednego zdania. – Mój boże ! – Mruknęłam dalej zbyt zaszokowana.
- Nie, nie ja ! – Wykrzyknął przestraszony taką insynuacją. – Z całego zespołu tylko On! – Oznajmił triumfalnie wskazując na przyjaciela palcem.
- Jezu, sorry  ! – Jęknęłam cicho zakrywając dłonią oczy w geście totalnej porażki – Naprawdę przepraszam ! – Powiedziałam już spokojnie, rzucając się Styles’owi na szyję i przytulając go.
- A mówiłeś, że jest normalna ! – Usłyszałam za sobą głos Tomlinson'a. – Łgałeś jak zawsze, przecież aktualnie usiłuje doprowadzić Cię do śmierci, poprzez uduszenie. – Wywróciłam jedynie oczami, nie zwracając uwagi na jego hipotezę, dalej przytulałam się do chłopaka.
- Mam nadzieję, że twoje zęby są całe !  - Zaśmiałam się z niedowierzaniem kręcąc głową. W odpowiedzi usłyszałam cichy śmiech zainteresowanego.  – Czyli nasza gwiazdeczka woli chłopców – Mruknęłam w zamyśleniu pocierając nos.
- Jak dobrze mnie znasz ! Nie chcę nic mówić, ale wczoraj sama doszłaś do tego wniosku i tylko dlatego zaprosiłaś mnie do siebie.. Chociaż może gdybyś wiedziała, że uznaję twierdzenie : żeby życie miało smaczek ... No wtedy z pewnością nie byłoby tak łatwo.
- Masz lęk wysokości ? – Zapytałam nagle, wprawiając go w zupełne zdziwienie na tak nagłą zmianę tematu.
- Nie ? – Padła niepewna odpowiedź. Klasnęłam w dłonie wyraźnie rozbawiona cichym jękiem i mamrotaniem coś w stylu „znowu się zaczyna”, przez Grześka.
- Och to cudowanie, pewnie dlatego wolisz być na górze. – Moją wypowiedź przerwało przybycie trzeciej osoby.
- A ja zastanawiałem się gdzie was wcięło ! – Zaśmiał się mulat podchodząc do naszej grupki.  Zlustrował mnie wzrokiem, na co prychnęłam pogardliwie.
- Wiesz mieliśmy małą kłótnię ! – Powiedział Louis, nie zważając na moje ostrzegawcze spojrzenia pt„ jeszcze słowo, a będziesz kolejny w kolejce na cmentarz”. Czarnowłosy śmiesznie zmarszczył nos, zastanawiając się nad wypowiedzią przyjaciela.
- Jaką ?
- Nie uwierzysz ! – Wykrzyknął Tomlinson wyraźnie podekscytowany możliwością podzielenia się z kimś tą małą tajemnicą. Przejechałam otwartą dłonią po twarzy. Chyba nie miałam dzisiaj szczęścia. – Wyobraź sobie, że ta oto tutaj piękna kobieta – wskazał na mnie dłonią – rzuciła się na Harry’ego, chcąc my wydrapać te piękne oczy. Bynajmniej nie było to z powodu bezgranicznej miłości artysta-fanka.
- Tak, tak śmiało.. dowartościuj się bardziej idioto ! – Parsknęłam rozbawiona, dziecinnym zachowaniem wokalisty – Nie wiem tylko, kto Was tak okłamał, że jesteście rzekomo uwielbiani ? – Uśmiechnęłam się ironicznie, zakańczając swoją wypowiedź. Zdecydowanie ta dwójka chłopaków miała niesłychany talent to irytowania mnie. W takim tempie to chyba nerwicy dostanę ! – A swoją drogą to nie twój interes, co się tutaj wydarzyło – Obdarzyłam Malika bardzo nieprzyjaznym spojrzeniem. Słysząc dobiegające z niedaleka piski zapewne gimnazjalistek, wzniosłam oczy ku niemu. Boże za co mnie karzesz ?!
- Wracając do tematu Harry .. myślę, że będziecie do siebie pasować ! Grzesiek panicznie boi się wysokości podczas stosunku. – Puściłam oczko zaszokowanemu Styles’owi, który błądził zagubionym spojrzeniem między mną a wspomnianym  chłopakiem. –  Nie myśl sobie, że chciałam to wiedzieć. Po prostu głupia gra na imprezie. – Skrzywiłam się teatralnie – Ale bądź spokojny, nie powiem nikomu, kto będzie dominował podczas seksu. – Powiedziałam, pospiesznie oddalając się od mojego partnera na dzisiejszy turniej.  Skierowałam się do stojącej niedaleko młodzieży, która z uwielbieniem wpatrywała się w moich rozmówców. Adrenalina nie do końca opuściła jeszcze moje ciało, a piski fanek zespołu doprowadzały mnie do bólu głowy. Doprawdy dziwię się jak potrafili wytrzymać się ten harmider ! Wchodząc do budynku, zmierzyłam dziewczyny wzrokiem wyrażającym jedynie litość dla ich nadmiernego entuzjazmu.

aut. Przepraszam za małe opóźnienie i zapraszam do czytania ;) dzięki też osobom, które doceniły i skomentowały :) Nowa notka pojawi się za 2 tygodnie ( wiem, późno ale dostałam pracę i trochę mi koliduje ;) ) 3majcie się cieplutko :)

wtorek, 20 maja 2014

ROZDZIAŁ 5

*** Harry***
Wszedłem do hotelu, zasłaniając ramieniem twarz przed błyskającymi fleszami. Czasami paparazzi potrafili być strasznie upierdliwi. To więcej niż pewne, że nazajutrz w praktycznie każdej młodzieżowej gazecie pojawią się właśnie te zdjęcia z dopiskiem à la „ Ranny powrót Harry’ego Styles’a do hotelu ! Kolejny romans?”. Po upływie kilku lat życia w ciągłym blasku byłem przyzwyczajony to tego typu posunięć, jednak na dłuższy okres czasu było to cholernie męczące. Taka jest cena sławy. Teraz już nikt nie traktuje nas jak normalnych ludzi. Jak to trafnie ujęła wczoraj poznana dziewczyna „ Byliśmy nastolatkami, którym po prostu poszczęściło się w życiu.” Bywały takie dni, kiedy chciałem wrócić do tego co było kiedyś, zostawiając za sobą sławę i pieniądze. Z drugiej jednak strony chcę robić to co kocham, nie zważając na cenę, którą muszę płacić.  Wyciągnąłem z kieszeni kluczyki i kartę magnetyczną, która chroniła dostępu do mojego małego królestwa. Przeciągnąłem ją po czytniku, przekraczając próg pokoju. Włączyłem telewizję, udając się do kuchni po butelkę wody. Moje aktualne zbawienie. Opadłem z ciężkim westchnieniem na kanapę, pociągając z niej kilka łyków zimnego płynu. Nigdy więcej alkoholu ! Słysząc głośne pukanie, warknąłem cicho. Podniosłem się z impetem otwierając drzwi.
- Cześć mój chłopcze ! – Sarkastyczny głos Louisa rozszedł się po pomieszczeniu.- Wyobraź sobie… właśnie ze stron plotkarskich dowiedziałem się, że wróciłeś po całonocnym, dobrym seksie. Kim jest ten wybranek ?! I dlaczego nie dowiaduję się tego od ciebie ?! – Zapytał z wyrzutem w głosie, dłonią odsuwając mnie na bok i przechodząc do salonu.
- Bo nie było upojnej nocy ? – Odpowiedziałem pytaniem retorycznym, niezręcznie pocierając kark – No i poznałem dziewczynę. – Obserwowałem jak Louis zaczyna krztusić się wodą, większość jednak wypluwając przed siebie. Cóż, mógł się zdziwić. W końcu zawsze rozmawialiśmy o przygodach z mężczyznami w roli głównej, jednak doskonale wiedział, że z płcią piękną również miałem kontakt. Może sporadyczny, bo nie każda kobieta pociągała mnie fizycznie, ale ale przecież był !
- DZIEWCZYNĄ ?
- Nie sprawdzałem, czy aby w 100 %, ale wyglądała jak kobieta. – Wywróciłem oczami, nic nie robiąc sobie z jego niezmiernego zdziwienia. – Poznaliśmy się w klubie, a potem mnie przenocowała. Jest fanką zespołu. – Widząc powątpiewające spojrzenie przyjaciela,  smutny uśmiech wykrzywił moje wargi. – Nie jedną z tych „AAAAAAAaaa !Boże Haaaaaaaaaaaaaaary, wyjdź za mnie !” – Wykrzyknąłem piskliwie, machając dłońmi na wszystkie strony.  Wskoczyłem przyjacielowi na kolana, wtulając nos w jego szyję. Zawsze bawiły mnie wszystkie spekulacje na temat łączącego nas uczucia i rzekomego związku, w którym podobno byliśmy. Chociaż może nie powinienem się dziwić, biorąc pod uwagę wszystkie dwuznaczne gesty wykonywane przez nas oboje podczas licznych koncertów.
- Nie rozumiem . W takim razie czemu jesteś zmartwiony ? – Zapytał spoglądając w moje zielone tęczówki.
- Nawet mnie nie rozpoznała, chociaż stwierdziła, że jestem do siebie podobny. Była zalana, niczego nie będzie pamiętać. – Dodałem, wyjaśniając przyjacielowi w dość dużym skrócie przebieg wczorajszego wieczoru.
- Dobra!  Głowa do góry , klata do przodu i piękny uśmiech z dołeczkami, poproszę ! -Wykrzyknął rozciągając palcami moje usta w imitację uśmiechu.  – Masz plany na dzisiejszy dzień ? – Pokręciłem przecząco głową. – To idealnie ! Idziemy wszyscy w takim razie na turniej tańca ! Wczoraj dostaliśmy zaproszenia. Co prawda nie jest to mistrzostwo, tylko klasa B, ale zawsze można iść się rozerwać .
- Przecież dokładnie po to przyjechaliśmy do Polski kilka dni wcześniej- chcieliśmy krótkich wakacji, dlatego też mieliśmy krótką przerwę w trasie. Serio chce wam się iść ? – Zapytałem pstrykając chłopaka w nos.
- Pomyślałem, że miło będzie oglądnąć kogoś występ. Taka mała odmiana – Wzruszył niewinnie ramionami, jednak nadzieja dalej była widoczna w jego głosie.  Po prostu nie mogłem się nie zgodzić.

*** Elizabeth***
Do sypialni wpadały promienie słońca, uparcie mnie budząc. Westchnęłam niezadowolona, przewracając się na bok. Wtuliłam twarz w poduszkę, zaciągając się zapachem męskich perfum. Chwila ! Męskich perfum ?! Otworzyłam oczy ze skoncentrowaniem rozglądając się po pokoju. Było zdecydowanie zbyt jasno, przez co musiałam mrużyć oczy. Na stoliku dostrzegłam pustą butelkę wina i dwa kieliszki. Więc jednak ktoś u mnie był. Zmarszczyłam brwi usilnie starając przypomnieć sobie wczorajszy wieczór. Pamiętałam tylko niewyraźny obraz twarzy chłopaka, którego zdecydowanie już gdzieś widziałam. Potrząsnęłam włosami, chcąc pozbyć się natrętnych myśli. Zastanowię się nad dym później, kiedy głowa nie będzie mi pulsować tępym bólem. Chwyciłam w palce kartkę, która leżała na poduszce. Prychnęłam pogardliwie czytając jej treść.


„ Dziękuję za nocleg. Twoje zachowanie było miłą odskocznią od codzienności. Wszystkiego dobrego, może kiedyś się jeszcze spotkamy.
                                                                                                                                 Harry”

Zawsze lepiej wyjść rankiem, nie budząc drugiej osoby, z którą spędziło się noc. Najwidoczniej brakowało mu odwagi by stanąć twarzą w twarz, kiedy będę trzeźwa. Kolejny idiota z kategorii poznaj, zalicz, zapomnij. Wykrzywiłam usta w grymasie, udając się do łazienki. Mam ogromną nadzieję, że przynajmniej był na tyle odpowiedzialny, żeby użyć prezerwatyw. Jednak test ciążowy z pewnością nie zaszkodzi. Będę musiała udać się do sklepu. Westchnęłam cicho wcierając we włosy jabłkowy szampon.  Stałam jeszcze chwilę pod prysznicem, pozwalając by gorąca woda spływała po moim nagim ciele. Wychodząc z łazienki owinęłam się ręcznikiem i zeszłam do kuchni zjeść późny obiad. Z salonu dobiegał dźwięk włączonego radia, jednak coś mi mówiło, że w domu nikogo nie ma. Włożyłam do mikrofalówki naszykowane dla mnie jedzenie. Nalałam wody do szklanki i zaczęłam spożywać posiłek. Zegar nad wejściem wskazywał 17. Jeśli się nie pospieszę za chwilę będę spóźniona na konkurs ! W panice zerwałam się z krzesła, biegiem ruszając to pralni. Zgarnęłam stamtąd soczysto fioletową sukienkę, w której to miałam dzisiaj wystąpić. W biegu założyłam ją na siebie, już po chwili wpadając do łazienki. Wysypałam na szafkę wszystkie kosmetyki, wybierając tylko te potrzebne. Już kilka minut później opuściłam pomieszczenie z mocnym makijażem na twarzy.  Wyglądnęłam przez okno, chcąc sprawdzić stan pogody.
- Gdzie jest do cholery moje maleństwo ! – Krzyknęłam zdezorientowana, kiedy nie dostrzegłam samochodu na podjeździe, gdzie zawsze się zatrzymywałam. Pokręciłam ze zrezygnowaniem głową i ujmując telefon, wybrałam numer na taryfę. Wsiadając do zamówionej taksówki byłam więcej niż w totalnej rozsypce, przecież nigdy nie rozstaję się z kluczykami do Bena !
- Gdzie się Pani wybiera w tak uroczy wieczór ? – Usłyszałam przymilny głos kierowcy, który z pożądaniem mierzył wzrokiem moje półnagie ciało. Co się dziwić?  Też był człowiekiem, a materiał, który miałam na sobie dodatkowo nie ułatwiał zadania. Był stanowczo zbyt wyzywający, jednak przy tańcach latynoamerykańskich to standard. Nie czułam się zbyt komfortowo, jednak usilnie próbowałam zignorować niepokój.
- Turniej tańca .  – Odrzekłam ze sztucznym uśmiechem na ustach. – Mógłby Pan troszeczkę szybciej ? Za niedługo będę spóźniona. – Zatrzepotałam rzęsami przyglądając się jego profilowi. Kilka minut później zatrzymaliśmy się przed budynkiem, gdzie miały odbyć się zawody. Przy wejściu zgromadził się spory tłum nastolatek, które piszczały wyraźnie czymś podekscytowane.  Moje biedne  uszy ! Przepchnęłam się do bocznego wejścia, tylko dla personelu. Odebrałam od ochroniarza klucz do garderoby.  Idąc przez korytarz usłyszałam głośne wołanie. Zatrzymałam się i odwróciłam do przyjaciela.
- Gdzieś ty była do tej godziny ?! – Wykrzyknął jeszcze głośniej od grupy dziewczyn stojącej kilka metrów od nas.
- Poniosło mnie trochę wczoraj. – Odrzekłam z niewinnym uśmiechem, przyozdabiającym moją twarz. – Ciesz się, że się nie spóźniłam !
- Serio ?! Kobieto, nie znasz umiaru ? Nawet przed występem musisz balować ? – Bez trudu mogłam w jego głosie dosłyszeć nutę pretensji.  Podniosłam wyzywająco brew, mierząc chłopaka nieprzychylnym spojrzeniem.
- Och, kochany… dobrze wiesz, że mogłam się naćpać.. ale spokojnie. Obiecuję, następnym razem nie będę w stanie doczołgać na turniej ! – Syknęłam niezadowolona. Odwróciłam się do skandujących dalej nastolatek.
- KURWA WY W BARZE JESTEŚCIE ?! – Wydarłam się otrzymując w odpowiedzi zaskoczone spojrzenia.  – TUTAJ SIĘ PRACUJE, WIĘC WYPIERDALAĆ WSZYSTKIE ! – Zakończyłam pokazując palcami drzwi. Już po kilkunastu sekundach korytarz zaczynał pustoszeć. Uśmiechnęłam się wyraźnie zadowolona w osiągnięcia celu. – Byle tak dalej, a kolejne podium będzie nasze ! – Powiedziałam już spokojnie do partnera, przechylając delikatnie głowę.
- Lubisz czuć respekt, co ? – Wybuchnął niepohamowanym śmiechem.
- Ależ nie mój drogi. Ja uwielbiam przerażać ludzi. – Panie przodem, teatralnie skłoniłam się przed chłopakiem.
- Panie ? – Wyzywająco uniósł brew
- Nie moja wina, że na jednej z imprez dałeś się podpuścić. Nie musiałeś mówić, że masz lęk wysokości podczas seksu. – Odpowiedziałam i w ułamku sekundy  ruszyłam w przeciwną stronę biegiem, słysząc za sobą kroki przyjaciela.


aut.  Dziękuję za komentarze :) mam nadzieje, że rozdział nie jest aż tak zły, jak mi sie wydaje :P

sobota, 10 maja 2014

ROZDZIAŁ 4

- Chodźmy do mnie. – Oddaliłam twarz, jednak widząc niezrozumienie na jego twarzy i ciche „ What ?” wydobywające się spomiędzy jego warg powtórzyłam pytanie, tym razem jednak w języku angielskim. Potrząsnął lokami, niemo zgadzając się na moją propozycję. Z gracją zeskoczył z lady, wyciągając dłonie, aby pomóc mi również opuścić to miejsce. Już chwilę potem śmiejąc się i zataczając wyszliśmy z klubu.
- Poczekaj minutę – Powiedziałam i nie czekając udałam się do sklepu alkoholowego, znajdującego się kilka metrów dalej. Dwie minuty potem opuściłam go ze zwycięskim uśmiechem w dłoni dzierżąc butelkę wina.
- Jedziemy do mnie ! – Krzyknęłam radośnie, wygrzebując kluczyki do samochodu. Chłopak z przerażeniem wyrwał mi je z ręki i schował do kieszeni spodni.
- Może jednak zamówimy taxi ? – zaproponował z rozbrajającym uśmiechem. Nie mogłam się nie zgodzić. – Auto odstawię Ci jutro. – Dodał po chwili, mrugając flirciarsko okiem. Popchnął mnie delikatnie w stronę postoju.
- Cechowa 14a – Mruknęłam wsiadając do pojazdu, po czym ułożyłam się wygodnie na kolanach chłopaka. – Jak masz na imię ?
- Harry. – Odrzekł lekko zdziwiony, jednak po chwili uśmiechnął się promiennie, palcami przeczesując mi włosy. Rozmawialiśmy luźno, na przeróżne tematy : rodziny , zainteresowaniach, seksu, zabawnych sytuacjach z dzieciństwa. Nawet nie zorientowałam się, kiedy dojechaliśmy pod wskazany wcześniej adres. Chciałam już wyciągać portfel, jednak uprzedził mnie dalej uśmiechnięty mężczyzna. – Reszta dla pana. – Powiedział podając kierowcy stuzłotowy banknot. Potrząsnęłam głową zastanawiając się, jakim cudem nie bolą go policzki od tej ciągłej wesołości. To było wręcz nienaturalne.
- Ejj ! – Powiedziałam cicho, teatralnie przykładając palec do ust. – Musimy być cicho, moi rodzice śpią na dole. – Zaczęłam niekontrolowanie chichotać, niczym jakaś postrzelona nastolatka.
- Czemu nie powiedziałaś, że mieszkasz z rodziną? Mogliśmy jechać do mnie. – Oznajmił przyglądając mi się z wyraźną koncentracją.
- Nie pytałeś. – Wzruszyłam jedynie ramionami, bagatelizując całą sytuację. Pociągnęłam go za rękę przechodząc przez ogród. Otworzyłam drzwi gestem dłoni zapraszając go środka.
– Po schodach, 2 drzwi na lewo – Powiedziałam szeptem i na palcach skierowałam się w stronę kuchni. Zajrzałam jeszcze do sypialni rodziców, którzy jednak spali o niczym nie wiedząc. Weszłam do swojego pokoju, stawiając uprzednio zabrane kieliszki na stole.
- Chcesz jakieś dresy czy coś ? – Zapytałam rzucając ręcznikiem w twarz chłopaka. Jednak nie doczekałam się odpowiedzi. Nie zastanawiając się wiele, wyjęłam z szafy spodnie i koszulkę, należącą do brata. Podałam mu je, po czym wypchnęłam na korytarz, wskazując palcem na ostatnie drzwi. – Łazienka. – Sama zaś łapiąc po drodze słodką piżamkę w krówki i puchate kapcie, zniknęłam za drzwiami drugiego pomieszczenia. Szybko zrzuciłam ubrania i wskoczyłam pod prysznic. Gorąca woda dawała ukojenie spiętym mięśniom. Wychodząc owinęłam się ręcznikiem i wrzuciłam brudne rzeczy do kosza na pranie. Szybko nałożyłam na siebie koszulkę i damskie bokserki. Weszłam do pokoju, w którym już znajdował się chłopak. Nalewał nam właśnie wina.
- Jesteś fanką starych zespołów ? – Zapytał odwracając się do mnie. – Fajna piżamka – Dodał po minucie z kpiącym uśmiecham, a oczy błyszczały mu wesoło.
- Tak ogólnie to tak. Generalnie słucham staroci, szczególnie kapeli rockowych. To nie znaczy jednak, że nie znam nowych wykonawców. – Odpowiedziałam zgodnie z prawdą, wywracając jednocześnie oczami. Słysząc ostatni komentarz teatralnie przyłożyłam dłoń do ust. – Mam się zacząć Ciebie bać już, czy mogę za chwilę ? – Zapytałam sarkastycznie, odbierając od niego lampkę wina. – Błagam cię ! Jesteś szkodliwy tak jak szczeniak Labradora.
- Dlaczego tak myślisz ? Mógłbym równie dobrze być napalonym facetem, który czeka tylko po to, żeby cie wykorzystać. – Zmarszczył śmiesznie brwi, próbując za mną nadążyć.
- Och to proste. Jakbyś faktycznie taki był, to nie skończylibyśmy u mnie, ale w klubie w jakiejś toalecie. Jesteś standardowym przykładem geja. To po prostu widać. – Patrzyłam jak otwiera kilka razy usta, jednak nie wydając żadnego dźwięku. Jego źrenice rozszerzyły się w przerażeniu.
- A..Ale skąd to wiesz i czemu ja nic o tym nie wiem ?! – Zawołał cicho, zupełnie zdezorientowany. Mentalnie wymierzyłam sobie siarczysty policzek. Nie trzeba było go tak od razu uświadamiać. Rzuciłam w chłopaka pantoflem, który minął o kilka centymetrów jego twarz.
- Cicho ! – Syknęłam i zamilkłam na kilka sekund, nasłuchując, czy jego głośna wypowiedź nie obudziła kogoś z mojej rodziny. – Może następnym razem krzyknij na całe gardło. Wtedy z pewnością nie sprowadzisz nam na głowę przewrażliwionej mamuśki. – Uśmiechnęłam się słodko, zalotnie trzepocząc rzęsami. – Chociaż myślę, że wolałbyś wyjść ode mnie o własnych siłach. Pytałeś skąd wiem… Mam kilku przyjaciół gejów. Mają specyficzną mowę ciała, styl ubioru, nie ślinicie się na widok każdej dziewczyny, jesteście mega otwarci na innych. – Zakończyłam uśmiechając się wesoło. Odstawiłam kieliszek na podłogę i umościłam się wygodniej na łóżku. Poklepałam zachęcająco miejsce obok. Nie byłam tak daleka prawdy. Mężczyzna nie był gejem, jednak zaliczał się do biseksualistów.
- Wow ! - Usłyszałam szept. Chłopak pokręcił głową w wyraźnym szoku. – Nigdy nie słyszałem takiej diagnozy. – Prychnął opadając bezwładnie obok mnie. – Skąd Ty bierzesz takich ludzi ?
- Wiesz, urok osobisty. Nikt nie może się temu oprzeć – nawet Ty. – Mrugnęłam zabawnie oczami, wzrokiem lustrując moje paznokcie. – A tak na poważnie, to poznałam ich w klubie na gazowej. Wiesz faceci… przystojni faceci – poruszyłam zabawnie brwiami – do tego pół nadzy, dobra zabawa, zero niechcianych ciąż. Przecież żaden na mnie nie poleci, więc mogę się wreszcie wybawić. Byłeś tam może kiedyś ?
- Nie, ale po usłyszeniu tylu zalet jestem niemal pewny, że tam zawitam. – Zaśmiał się wesoło. Zamknęłam oczy, układając twarz na poduszce. Jęknęłam przeciągle, kiedy zawroty głowy powróciły ze zdwojoną siłą. – Kiedy tam się wybierasz ?
- Nie wiem, ale prawdopodobnie za 5 dni, no teraz to już 4 dni. – Mruknęłam niewyraźnie z niechęcią otwierając jedno oko. – Pewnie pójdziemy tam ze znajomym po koncercie w poniedziałek. Musi w końcu kogoś poznać . – Słysząc moją odpowiedź mężczyzna odpłynął gdzieś myślami na dobre kilka minut.
- Jaki koncert ? – Zapytał niepewnie, jakby obawiając się tego co może usłyszeć. Zaczęłam się śmiać jak opętana. Nagle poczułam dużą dłoń na swoich ustach. Widocznie naprawdę obawiał się mojej rodzicielki. Otarłam łzy, które spływały mi po policzkach.
- Tylko błagam nie śmiej się, ani nie przestrasz. – Oznajmiłam z powagą. – Moi kochani przyjaciele kupili mi bilet na 1D – Chłopak zesztywniał na kilka sekund, po czym odwrócił się w stronę okna.
- Jesteś ich kolejną zbzikowaną fanką ?
- Nie wiedziałeś ? – Zapytałam się z wyraźnym zdziwieniem. – Przecież ten słodki blondynek będzie moim mężem ! – Pisnęłam cienkim głosem, rzucając się na chłopaka. Zaczęłam go łaskotać. Nie było to jednak dobrym pomysłem, bo już chwilę potem to ja znajdowałam się na przegranej pozycji. – Za kogo ty mnie masz ? To są normalni ludzie, jak każdy inny, ale cieszę się, że mogą spełniać marzenia. Czysty fart w życiu i tyle. – Mówiłam z trudem powstrzymując jego ręce, które zawzięcie chciały się odpłacić za chwilę tortury.
- Błagam już nie będę ! – Wydyszałam pomiędzy kolejnymi napadami śmiechu, kiedy to przegrałam ten nierówny pojedynek. Włożyłam palec w dołeczek, który ukazał się podczas szerokiego uśmiechu chłopaka. – Jesteś doprawdy uroczy i nawet bardzo podobny do jednego z tych chłopaków. Koniec tego dobrego, czas spać ! – Powiedziałam trochę bełkotliwie odwracając się od Harrego. Sięgnęłam po kołdrę przykrywając nas oboje – Dobranoc Panu !
- Tobie również ! – Usłyszałam cichy śmiech.

*** Harry***
Zdecydowanie nie spodziewałem się takiego nastawienia dziewczyny. Teraz dla każdej młodej osoby, byliśmy idolami. Generalnie nikt nie traktował nas jak normalnych nastolatków. Bo przecież nie można powiedzieć, że w wieku prawie 20 lat byliśmy dorośli !
Przecież to śmieszne.
- Błagam już nie będę ! – Wydyszała pomiędzy kolejnymi napadami śmiechu, kiedy to bezlitośnie ją łaskotałem. Uśmiechnąłem się wesoło, patrząc na zamglone oczy dziewczyny.
– Jesteś doprawdy uroczy i nawet bardzo podobny do jednego z tych chłopaków. Koniec tego dobrego, czas spać ! – Powiedziała zabierając palec z mojej twarzy. Zamknąłem oczy, a moje usta wykrzywił smutny uśmiech. Trochę szkoda, że jest aż tak pijana. Chociaż może to lepiej - nie poznała we mnie sławnego wokalisty, tylko zwykłego chłopaka. Objąłem jej drobne ciało ramieniem. Była dobrym materiałem na przyjaciółkę, ale jedyną przeszkodą był jej stan – jutro z pewnością nie będzie niczego pamiętać. Z moich ust wydobył się cichy, ochrypły głos, kiedy zacząłem śpiewać Little Things. Jak przez mgłę usłyszałem słowa nieznajomej
„Nawet brzmisz jak oni”. Moja klatka piersiowa zawibrowała od tłumionego śmiechu.
Gdyby tylko wiedziała – pomyślałem oddając się w objęcia Morfeusza. Rano obudziły mnie promienie słońca wpadające do sypialni. Zakryłem dłonią oczy. Stanowczo zbyt jasno.
A mogłem wczoraj tyle nie pić, chociaż nie, musiałem. Spojrzałem na zegarek stojący obok łóżka, wskazywał 05:36. Najwyższy czas się zbierać, pomyślałem spoglądając na śpiącą dziewczynę. Tą to dopiero będzie bolała głowa. Wstałem po cichu, ubierając wczorajsze rzeczy. Zgarnąłem z biurka pustą kartkę i długopis. Po chwili położyłem wiadomość na poduszce, zamykając cicho drzwi opuściłem dom, na szczęście nie budząc jej rodziców. Może wyda wam się dziwne, że nie zapytałem szatynki o jej imię. Nie chciałem przywiązywać się do osoby, której zapewne nigdy nie spotkam. Proste i logiczne, a jednak smutne. Była jedną z nielicznych osób, które nie reagowały piskiem na mój widok. To bolało.




** aut **
omomom..  nie wierze - statystyka szaleje !
Miśki, jak tak dalej pójdzie to przy dodawaniu kolejnego rozdziału padnę na zawał ( ponad 700 wyświetleń - normalnie oszalałam ! ). Szkoda tylko, że tak mało komentujecie.. Mam nadzieję, że z kolejnymi notkami dalej będziecie dodawać mi motywacji !;)
Serdecznie dziękuję za komentarze i nowych obserwatorów :D !
Do kolejnego rozdziału !

niedziela, 4 maja 2014

ROZDZIAŁ 3

Skrzywiłam się nieznacznie, kiedy mino upływu minut nie uzyskałam dalej odpowiedzi. Być może nie spodziewał się takiego pytania, ale nie jest to powód by od kilku minut wręcz płakać ze śmiechu. Ugryzłam się w język, nie chcąc powiedzieć czegoś pochopnie. Nie było to częstym zdarzeniem – zazwyczaj najpierw coś wypływało z moich ust, lub coś robiłam dopiero później martwiąc się o efekty moich działań. Zwiększyłam prędkość i nie zważając na nadjeżdżający z prawej strony samochód wymusiłam pierwszeństwo przejeżdżając na czerwonym świetle. Usłyszałam klakson i krótki krzyk mojego przyjaciela. Sekundę później poczułam ciepło jego dłoni na mojej. Zapewne chciał pozbawić mnie kontaktu z kierownicą, co nie było najlepszym pomysłem zważając na prędkość, z którą aktualnie jechaliśmy.
- Zabieraj te łapy !  - Krzyknęłam niezadowolona piorunując pasażera spojrzeniem. Moje rozdrażnienie wzrosło gwałtownie, kiedy zerkając w lusterko zauważyłam radiowóz. Zwolniłam zjeżdżając na pobocze, tak jak życzyły sobie władze. Może nie był to dobry pomysł, żeby wyładowywać złość podczas jazdy. Przecież poprzednim razem musiałam oddać Bena ( tak moje autko ma imię)  do warsztatu. Wjechałam wtedy w dziurę, zrywając sprężynę podtrzymującą koło. Zapytacie jakim cudem ? Odpowiedź jest prosta – Wszystkiemu winny stan polskich dróg ! Odchyliłam głowę licząc do 10, jednak nie pomogło mi się to uspokoić. Uderzyłam dłonią w kierownicę widząc jak Grzesiek chce coś powiedzieć.
- Ty już lepiej zamknij tą śliczną buźkę, zanim stracę nad sobą panowanie! -  Zmrużyłam oczy niemal do niego warcząc. Odwróciłam się w stronę policjanta, który zatrzymał się właśnie przy aucie. Spuściłam szybę i uśmiechnęłam się słodko. Spoglądajądał wyraźnie zdezorientowany na mnie. Zwyczajnie nie spodziewał się kobiety za kółkiem.
- Dokumenty i prawo jazdy – Powiedział odchrząkując. Sięgnęłam do torby wyjmując wskazane przez niego papiery. – Gdzie to panienka tak gnała, nie zwracając uwagi na ograniczenia prędkości ?
- Mój brat miał wypadek. Jechałam do szpitala. – Odpowiedziałam otwierając szerzej oczy, w których można było się doszukać jedynie ogromnego zmartwienia. Zero złośliwości i rozbawienia. Nic nowego, sztukę maskowania uczuć opanowałam już dość dawno – bo po co ktoś ma wiedzieć jak skrajne uczucia nami targają. Nazwiecie mnie zimną suką ? Nie będę się kłócić, to najszczersza prawda. Mężczyzna podniósł brew, wyglądając na zamyślonego. Miałam szczerą nadzieję, iż uwierzył w to naprędce wymyślone kłamstwo.
- Nie pomyślała Pani, że do kolejnego może dojść przez szybką jazdę ?
- To się nie powtórzy. – Odpowiedziałam pokornie, spuszczając głowę.
- Oczywiście.. nie powtórzy się. Dostaje Pani mandat w wysokości 300 złotych i 6 punktów karnych. Proszę cieszyć się z wysokości kary to najniższa stawka. Zakończył wręczając mi dwa świstki papieru.
- Rozumiem. – Wykrzywiłam twarz w niezadowoleniu. Szybko zasunęłam okno i nie czekając aż odejdzie do swojego wozu odjechałam. Pierdolony pies i jeszcze taki służbowy !  Zaczerpnęłam gwałtownie powietrza pogłaśniając radio, w którym leciał akurat kawałek jednego z moich ulubionych zespołów i nie, nie chodzi tu o piątkę chłopaków, za którymi szaleją miliony nastolatek. Miałam na myśli Scorpions’ów –White Dove. Zmarszczyłam czoło, spoglądając na milczącego chłopaka, który przyglądał mi się z obawą jakbym była tykającą bombą. Miał trochę racji, dość szybko traciłam panowanie nad sobą, a do tego bardzo łatwo było mnie zdenerwować.
- To jak będzie ? Pójdziesz na ten koncert ?
- Wiesz, że nie masz nawet o co pytać. Jestem postawiony pod ścianą i nie mogę odmówić, poza tym mam zmarnować szansę na oglądnięcie kilku pedałów ? – Uśmiechnął się sarkastycznie – Tylko błagam ! Patrz na drogę ! – Ostatnie zdanie dodał niemal błagalnie. Zakrztusiłam się śliną, słysząc jego stwierdzenie. A to ci niespodzianka !
- No chyba nie wmówisz mi, że będziesz wyrywał ? Nie ma szans bracie ! – Parsknęłam śmiechem. Moje humory dość często zmieniały się niczym w kalejdoskopie.  – W takim razie po koncercie idziemy na imprezę !  Bo wiesz w razie, jeśli podczas występu nie zwrócą uwagi na tak szarego obywatela jak ty, to musisz potem w ramach pocieszenia wyrwać jakąś dupeczkę ! – Wykrzyknęłam uradowana. Widząc jego przerażenie wprost malujące się
na twarzy, pokręciłam z politowaniem głową.
- Nie mam nic do gadania ? – Zapytał z dość nijakim entuzjazmem.
- Ależ oczywiście, – Nie przejęłam się w ogóle jego słowami, wybijając rym muzyki na kierownicy – że nie ! – Dodałam po kilku sekundach, uśmiechając się cwaniacko. – A teraz jak na spowiedzi… na którego najbardziej lecisz ?
- Kobieto daj mi spokój ! – Jęknął przeciągle, jednak nie zgasił mojego nadmiernego entuzjazmu. – Wiesz.. jeśli mamy iść na koncert, który jest za 5 dni to przydałoby się wybrać na zakupy ?
- Kochanie, nie ma najmniejszego problemu. Możemy jechać nawet jutro. A wracając do tematu, nie odpowiedziałeś na moje pytanie ! -  Skupiłam wzrok na Grześku, który najwyraźniej bardzo chciał uniknąć odpowiedzi. Nie ze mną te numery ! – No dalej !
- Tak najbardziej to chyba Naill i Harry. – Mruknął cicho, wzdychając pod nosem. Dobrze, że nie trzeba było go długo ciągnąć za język, jak to czasami bywa.
- Niezły wybór, jednak masz gust. – Powiedziałam z ironią w głosie, chociaż kąciki ust drżały mi podejrzanie. – Wiesz, że w czwartek jest meeting, idziesz ? – Zapytałam chcąc zmienić temat. Przyjaciel momentalnie rozluźnił się, wygodnie rozpierając się na fotelu. Nie zdawałam sobie sprawy, że moje pytania są dla niego aż tak krępujące.
- Nie wiem, dawno mnie tak nie było ? Gdzie są organizowane spotkania, dalej w Couleur café ? – Zapytał z ogromną ulgą.
- Nie zgrywaj głupiego ! Wiesz przecież. Tego miejsca się zmienili od dobrych 5 lat więc niby dlaczego mieliby zrobić to w tym roku ? W poprzednim tygodniu pytali o Ciebie.. tęsknią.
- Nie powiedziałbym tego, wiesz dobrze dlaczego zrezygnowałem ! – Nuta oskarżenia zabrzmiała w jego głosie, a brwi zmarszczyły się w wyraźnym niezadowoleniu.
- No nie przesadzaj. To było nieporozumienie. Nie zawsze musisz trafić, na jakiegoś frajera, który bawi się cudzymi uczuciami ! Życie to nie bajka ! – Również podniosłam głos. Nigdy nie pozwalałam, żeby mężczyzna na mnie krzyczał. On był wyjątkiem. Dobrze wiedziałam jak drażliwym dla przyjaciela tematem, są spotkania z obcokrajowcami, ale nie ma sensu rezygnować z przyjemności i pasji przez zranione uczucia. Byłam świadoma wzrastającego między nami napięcia po raz kolejny. Tym razem nie zamierzałam jednak ustąpić.
- Może powiesz mi jeszcze, że przeleciał Cie jakiś facet… a na drugi dzień usłyszałaś
‘ przepraszam skarbie, ale nie tego szukam’ i zniknął z twojego życia – Zapytał sarkastycznie, piorunując mnie spojrzeniem. Nie odpowiedziałam od razu, przełykając by pozbyć się nieprzyjemnego uścisku w gardle. Zamrugałam kilkakrotnie, chcąc pozbyć się łez, które zaczęły gromadzić się pod powiekami.
- Pomijając ckliwe wyznanie nad ranem.. To tak. Na drugi dzień obudziłam się sama z kartką na stoliku. „ Wyszedłem do pracy. Jak się ogarniesz zostaw klucze pod wycieraczką.
Do niezobaczenia.” – Odrzekłam z nutą goryczy w głosie. Kilka sekund później zatrzymując się pod domem ciemnowłosego, widząc jego zdziwione spojrzenie uśmiechnęłam się krzywo. Nie była to rzecz, którą dzieliłam się na prawo i lewo.  – Widzimy się jutro na turnieju – Dodałam na odchodne, kiedy bez protestów opuścił pojazd, zabierając jeszcze z bagażnika torbę.
Podniosłam dłoń na pożegnanie i nie oglądając się za siebie ruszyłam do centrum. Musiałam odreagować. Już kilka minut potem wchodziłam do zatłoczonego klubu. Zdecydowanie nie prezentowałam się odpowiednio do takiego miejsca. W przeciwieństwie do półnagich dziewczyn byłam ubrana w przetarte jeansy, czarną koszulkę z logiem Rolling Stones’ów. Na stopach miałam zaś dość zniszczone trampki. Podeszłam do baru uśmiechem witając znajomego studenta, który widocznie miał dzisiaj zmianę.
- Coś mocnego – Powiedziałam, przekrzykując głośną muzykę. Kiedy zobaczyłam przed sobą kilka kieliszków i sok w szklance obok. Wywróciłam oczami, w duchu dziękując za tak szybką obsługę. Wypiłam jeden za drugim, bez żadnej przerwy. – To samo – Puściłam mu oczko, klaszcząc radośnie w dłonie. Minęło zaledwie kilka minut, a alkohol uderzył mi już do głowy, buzując jednocześnie w żyłach. Miałam wyraźnie lepszy humor. Po kilku kolejnych kolejkach nie  panowałam już zupełnie nad moim językiem, co się dziwić. Byłam zalana w cztery dupy.
- Uwaga ! – Krzyknęłam głośno, do otaczającej mnie grupy ludzi, których poznałam dzisiejszej nocy. – Chciałam powiedzieć, – kontynuowałam wchodząc na ladę baru, o który dotychczas opierałam się plecami –że z okazji dostania dzisiaj dwóch mandatów, rozdrapania starych ran oraz posiadania rodziców, którzy są do dupy.. STAWIAM WSZYSTKIM KOLEJKĘ ! – Zakończyłam jeszcze głośniej wykrzykując ostatnie trzy słowa. Ujmując w dłoń drinka oferowanego przez jakiegoś faceta, zaczęłam poruszać biodrami w rytm nowego przeboju Shakiry. Na trzeźwo nigdy bym się tak nie zachowywała, no ale jutro i tak nie będę nic pamiętać. Uśmiechnęłam się kokieteryjnie umieszczając dłoń na karku mężczyzny z burzą loków na głowie, który postanowił do mnie dołączyć do mnie na barze. Był pijany ? Pytanie retoryczne – on ledwo trzymał się na nogach. Zupełnie tak jak ja. Odwróciłam się tyłem zmysłowo ocierając się o jego krocze. Nasz taniec zmienił się na bardziej erotyczny, a dziesiątki oczu śledziły nasze ruchy. Po upływie kilkunastu minut, kierowana impulsem przysunęłam usta do jego ucha.


aut. dziękuję za komentarze :D dajecie motywacje i wiem, że ktoś czyta moje bazgroły :)