piątek, 4 lipca 2014

ROZDZIAŁ 8

*Louis*

Słysząc słowa wypowiadane przez kobietę miałem coraz większą ochotę najzwyklej w świecie ją zabić. W tej chwili nie było ważne, że to właśnie dzięki niej uniknęliśmy tłumu i kilku godzin, które mogliśmy spędzić na rozdawaniu autografów, czy też pozowaniu do zdjęć,
Nie była przecież naszym menagerem, żeby decydować kiedy dajemy koncert. Westchnąłem zrezygnowany i wraz z resztą zespołu ruszyliśmy w stronę sceny. Po wyrazie twarzy przyjaciół mogłem się zorientować, że również nie są tym pomysłem zachwyceni. Jedynym wyjątkiem był Harry, który promieniał z radości. No, ale on zawsze był inny. Nie chodzi mi w tym momencie o jego orientacje seksualną, raczej o podejście do życia, czerpanie radości z życia w świetle fleszy. Czasami nie obchodziło go to to myślą inni członkowie zespołu, byleby móc zabłysnąć. Na nasze szczęście takie zachowania zdarzały się już naprawdę bardzo rzadko.  Wchodząc na podest obdarzyłem Elizabeth nieprzystępnym spojrzeniem. Byłem trochę zniesmaczony jej postępowaniem. Jak to się dzisiaj mówi - zachowywała się jak zimna suka. Te jej humorki były wręcz zatrważające.Wcześniej wywarła na mnie pozytywne wrażenie, wręcz rozbawiła do łez swoimi spekulacjami. Jednak co z tego ?
Wraz z przyjaciółmi ustawiliśmy się na scenie,  nie obok siebie. Zayn usiadł, a właściwie położył się na ostatnim stopniu schodków - on zawsze musiał być oryginalny. Chociaż dzisiaj zapewne nie chciał być w blasku świateł. Nie tylko Styles miał rano kaca jak sto pięćdziesiąt, niestety mulat po spożyciu dużej ilości alkoholu cierpiał dodatkowo na światłowstręt. Usiadłem na skraju sceny obok mojego rzekomego   chłopaka, układając dłoń na jego kolanie.
- Hej wszystkim ! - Usłyszałem głos naszego dady direction, który właśnie usilnie próbował przejść obok Malika, co zdecydowanie nie należało do łatwych zadań. Westchnąłem cicho i podnosząc mikrofon do ust uśmiechnąłem się sztucznie.
- Jesteśmy One direction i jesteśmy baardzo podekscytowani ! - Powiedziałem bez zbędnego entuzjazmu w głosie. Ironia zawarta w tych słowach była wręcz namacalna. Przeniosłem wzrok z publiczności na mojego sąsiada, który właśnie nie mogąc zachować już dłużej powagi parskną śmiechem. Co było jeszcze dziwniejsze zawtórowała mu reszta chłopaków. Wzruszyłem ramionami i wygiąłem usta w lekkim uśmiechu.
- Jak widzicie chłopcy już wprowadzili odpowiedni nastrój dzisiejszego wieczora ! - Powiedziała Elizabeth ze swojego miejsca wśród publiczności. Cóż miała rację, jeśli tym nastrojem była przemożna chęć walnięcia jej w gębę i opuszczenia tej durnej imitacji koncertu. Niestety zostałem wychowany w przekonaniu, że na kobiety nie podnosi się ręki, więc były to niepotrzebne marzenia. Zanim miałem okazję dopowiedzieć jakiś głupi komentarz, głos zabrał Naill.
- Dziękujemy za to małe wyróżnienie ! Doskonale wiemy, że nie jest to nasze święto, lecz uczestników turnieju. Jesteśmy zaskoczeni tak pozytywnym przyjęciem w Polsce ! Mamy tutaj wielu fanów, którzy nadal zaskakują nas swoimi pomysłami. Nawet nie wiecie jaką niespodziankę sprawiliście, prosząc nas o kilka piosenek, które oczywiście wykonamy z wielką przyjemnością ! Zaczynamy ! - Krzyknął, powodując kolejny pisk nastolatek, a nawet i osób dorosłych zebranych na tej sali. Kiedy wspominał o fanach w Polsce miałem ogromną ochotę wybuchnąć śmiechem. W tamtej sekundzie miałem przed oczami dziennikarza, który prowadził wywiad ze mną i z Zayn'em właśnie dla Polskiego radia.
Do dziś dnia pamiętam pytanie ' co możecie powiedzieć jeszcze o Polsce?'. Udzielanie odpowiedzi było czystą improwizacją, Bo co można powiedzieć o kraju, którego się nie zna. Wtedy wiedziałem jedynie gdzie jest położony i że w 2012 roku było tam organizowane Euro. Wyobrażacie sobie moją odpowiedź, kiedy nie miałem żadnego pomysłu i powiedziałem o ich PRZYZWOITEJ drużynie piłkarskiej. Przypominając sobie tamtą sytuację do moich oczy napłynęły łzy. Były efektem wstrzymywanego śmiechu. Zaczerpnąłem powietrza chcąc trochę opanować emocje, kiedy poczułem lekkie klepnięcie w kolano. Kątem oka spojrzałem na Harrego, który jednak nie patrzył w moją stronę. ale na Naill'a po którym miałem solówkę. Cholera solówka ! Skupiłem się na słowach i melodii, by czysto wejść w tonacje. Dosłownie sekundę potem była moja kolej, by zaprezentować 'to coś' , za co miliony osób nas kochają. Śpiewając byłem we własnym świecie. Nie było tutaj tysiąca nieznanych mi osób,  byłem tylko ja i reszta chłopaków. To nie tak, że nie lubiłem naszych fanów. Nic z tych rzeczy - tylko czasami potrafili być bardzo uciążliwi. Weźmy na przykład zwykłe wyście do sklepu. Oczywiście, musimy iść z obstawą. Jeden jedyny raz nie towarzyszyli nam ochroniarze, przez co efektem końcowym było zamknięcie go i ewakuacja nas do samochodu, który został podstawiony w kilka minut. Kończąc popisowy występ zaśpiewałem zupełnie inne słowa. Dlaczego ? Odpowiedź jest bardzo prosta - nie pamiętałem końcówki tekstu. Właśnie za to uwielbiałem być w zespole z tą czwórką wariatów. Nie byli oni jakimiś perfekcjonistami, tylko generalnie szli na żywioł. Przecież trochę szaleństwa jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Bardzo często zdarzało się, że na koncertach zapominaliśmy słów. Cóż, wtedy śpiewało się te przypadkowe. Jedynym warunkiem było to, żeby przesłanie miało sens. Zakończywszy utwór, ukłonilismy się publiczności, która wiwatowała na naszą cześć.
- Jeszcze raz dziękujemy za to małe wyróżnienie, jesteście cudowni ! Mamy ogromną nadzieję, że zobaczymy przynajmniej część z Was na zbliżającym się koncercie ! - Powiedziałem definitywnie kończąc nasz dzisiejszy pseudo występ. Co prawda nie zaśpiewaliśmy rekordowej liczby piosenek, lecz co się dziwić. O niczym nie zostaliśmy uprzedzeni! No, może dowiedzieliśmy się o tym 10 sekund przed faktem, jednak to się nie liczy. Schodząc po schodkach  usłyszałem donośny śmiech Niall'a, który był w trakcie bokserskiej walki z Liamem. Wzniosłem oczy ku niebu, jakbym oczekiwał cudu. Nagle straciłem grunt pod stopami, a podłoga zbliżała się do mnie z bardzo szybki tempie. To nie tak, że lubię wylegiwać się na twardych podłożach. Broń boże ! Po prostu interesuje mnie ich faktura i sposób wykonania - czujecie ten sarkazm ? Ułamek sekundy przez bliskim spotkaniem z ziemią poczułem ramię owijające się wokół pasa. Odetchnąłem z ulgą spoglądając na mojego wybawcę, którym okazał się być Harry. Uśmiechnął się uroczo, ukazując te słynne dołeczki w policzkach.
- Dziękuję - Mówiąc to wsunąłem palce w jego dłoń i docisnąłem usta do policzka przyjaciela, obdarzając go małą czułością. Kiedy oślepił mnie błysk fleszy momentalnie oderwałem się od chłopaka. Cholera no ! Zawsze pełno dziennikarzy, którym oczywiście nic nie umknie. Spiorunowałem wzrokiem mężczyznę, który dzierżył w dłoni aparat uśmiechając się cwaniacko. Pewne jak w banku, że za kilka dni mogę spodziewać się tego zdjęcia na pierwszej stronie jakiś szmatławców z artykułem " Larry jest prawdziwy ! ". Ogarniacie ? Przecież to chore ! Jęknąłem cicho na samą myśl o czekającym na wyjaśnienia Paulu.
- Kochani ! - Słysząc nawoływanie Elizabeth ze zniecierpliwieniem wymalowanym na twarzy odrwóciłem się z jej stronę. Moja mina zmieniła się diametralnie kiedy poczułem drobne dłonie oplatające moją szyję. Czy ta kobieta zwariowała ? Spojrzałem zdezorientowany na Sytyles'a z trudem utrzymującego powagę. Bo doprawdy jest z czego się cieszyć ! Widząc kolejny błysk fleszy miałem ogromną ochotę udusić nastolatkę. Nie chcąc jednak robić scen ze zrezygnowaniem odwzajemniłem uścisk, chowając twarz w jej włosy.

aut. sama nie wiem do czego ma prowadzić ten rozdział ;P mam nadzieje że sie spodoba.
Pisanie szło strasznie mozolnie - nie miałam wgl czasu. ;(
Co do głównych bohaterów dalej nie zdecydowałam ! Dowiecie się o tym w następnej notce ;)

wtorek, 17 czerwca 2014

Notka :)

Hej miśki :) ! 
Mam dla was kilka informacji, ale postaram się streścić !
Mianowicie wyjeżdżam, ale nic się nie martwcie mam kilka rozdziałów napisanych do przodu, więc jak tylko znajdę chwilę czasu i dostęp do neta dodam kolejny ( ale to tak ok tydzień ). 
Hmmm kolejną rzeczą jest fakt o którym już wspominałam - nie zgłaszacie zastrzeżeń, kilka osób popiera pomysł - ALORS !  Zmieniam paring na Louisa i Elizabeth :D Ostatnio w głowie siedzi mi Tomlinson więc co zrobić , z nim się nie wygra :)  hahaha. Mam nadzieję, że mnie za to kiedyś nie zlinczujecie.
Po trzecie, ostatnie i najważniejsze Lady Diva zrobiła mi zwiastun na bloga, za co jestem jej niezmiernie wdzięczna . Osobiście mi się podoba  ! Kocham Eda i podkład jest idealny :D 
Ale powiedzcie w komentarzach co o nim myślicie ! 
Do kolejnej notki :) 




czwartek, 12 czerwca 2014

ROZDZIAŁ 7

Weszłam do budynku po raz ostatni obdarzając spojrzeniem chłopaków, którzy własnie zostali zaatakowani przez fanki. Wykrzywiłam usta w delikatnym grymasie – cóż oni zdecydowanie nie mają łatwo. Otworzyłam drzwi do pierwszego pomieszczenia, gdzie zazwyczaj przebywała ochrona.
- Marcin.. – zaczęłam przekraczając próg pokoju. Widząc rozbarwionych mężczyzn, którzy śledzili wydarzenia rozgrywające się na zewnątrz przez okno, zaśmiałam się wesoło. – Serio ?! Boże, z wami to gorzej, niż z babami. – Sarknęłam rozsiadając się na jednym z wolnych foteli.
- Co cię do nas sprowadza, kochanie ? – Mężczyzna zapytał, nawet nie zaszczycając mnie wzrokiem.
- Nic specjalnego, po prostu chciałam dołączyć do kółeczka plotkarskiego. – Odparłam sarkastycznie, bez krępacji częstując się sokiem leżącym na stole –  Dobrze że jeszcze nie obstawiacie zakładów, któremu pierwszemu będzie potrzebny psychiatryk. Was to naprawdę bawi ?
- Nawet nie wiesz jak bardzo. Wyobraź sobie ten artykuł „ Łan erekszyn zamordowani na turnieju tańca” – to byłaby dopiero afera.
- A jakie miliony na tym zarobicie. – Powiedziałam uradowana, klaszcząc w dłonie – Wchodzę w to !
- Chciałaś powiedzieć chyba : wychodzę już stąd . – Odrzekł przysadzisty mężczyzna pojawiając się w drzwiach. – Wiesz dobrze że cywile nie mogą tutaj wchodzić od tak.
- Oczywiście, że wiem! Przecież nie jestem byle jakim cywilem. – Nie zaprzątając sobie nim głowy kontynuowałam dalej –  No, ale tak na serio to zlitowalibyście się  nad nimi. Przecież te gwiazdeczki za chwilę zostaną pożarte.
- A wtedy dla Ciebie nie zostanie nic. Trzeba było tak mówić od początku.
- Dokładnie ! - Zawołałam entuzjastycznie.
- No, ale w dzisiejszym świecie nie ma nic za darmo. Po rozwodzie 5% majątku dla nas ! - Słysząc przypuszczenia mężczyzn, wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem.
- Was już do końca powaliło ! - Pokręciłam ze zrezygnowaniem głową. - Nie ma sprawy. I tak wiecie, że nic takiego nie będzie miało miejsca.
- Przezorny zawsze ubezpieczony. - Odrzekli chórem opuszczając pomieszczenie. Podeszłam do okna, obserwując jak tłum zebrany przed budynkiem zaczyna powoli maleć.
- Pięć procent, maleńka ! – Usłyszałam krzyk Marcina, który zamykał bramę, chcąc uniknąć podobnej sytuacji.  Wygięłam usta w kpiącym uśmiechu, kiedy moje spojrzenie skrzyżowało się z Harrego.
Wyszeptałam bezgłośne "nie ma za co", po czym odwracając się na pięcie opuściłam pomieszczenie
Szybkim krokiem przeszłam przez korytarz znikając za drzwiami garderoby gdzie znajdowali się wszyscy uczestnicy turnieju tańca. Najwyższy czas przygotować się do zdobycia kolejnego, w mojej krótkiej karierze podium . Przecież w pewnym stopniu zależy od tego moja przyszłość. To było coś co kochałam od dziecka i nic nie było w stanie mi przeszkodzić w realizacji marzeń. Tanecznym krokiem podeszłam do mojego partnera, z którym miałam zamiar dzisiaj podbić serca publiczności. Nic trudnego. W końcu nie robiłam tego pierwszy raz.
- Gotowy na wielkie show ? - Zapytałam, oplatając jago klatkę piersiową w uścisku.
- Jesteś może w ciąży ?
- Co ?! - Otworzyłam szeroko oczy, zupełnie nie rozumiejąc dlaczego o to mnie pyta.
- Powtórzyć ? A może mam napisać?
- Oczywiście, że nie !
- To  odpowiedź na które pytanie ? - Grzesiek nie dawał za wygraną.
- Na oba idioto! - Warknęłam, marszcząc brwi. W dalszym ciągu nie wiedziałam do czego ma prowadzić ta dziwna rozmowa. Mężczyzna odetchnął z ulgą, po czym teatralnie otarł pot z czoła.
- Wiesz, te twoje zmienne humory są po prostu niepokojące. - Odpowiedział, przyciągając mnie do uścisku.
- Świnia ! Chociaż w sumie byłbyś dobrym ojcem. - Prychnęłam, wtulając w chłopaka. Nie przejmowałam się dziwnymi spojrzeniami innych uczestników. Dla nich zapewne wyglądaliśmy jak przykładna para zakochanych osób. Cóż, w rzeczywistości było troszeczkę inaczej. Zamarłam na chwilę, słysząc jak prowadząca zapowiada początek turnieju.
- Eliz, spokojnie. - Zaśmiał się chłopak. - Nie występujesz pierwszy raz. - Dodał, splatając nasze dłonie w uścisku.
- Wiem, ale zawsze jestem zestresowana. - Mruknęłam, pozwalając poprowadzić się w rytm muzyki, którą można było usłyszeć z głównej sali. Uczestnicy zaczęli opuszczać garderobę i w końcu przyszła kolej i na nas. Zaczęłam panikować, jak to zwykle miało miejsce przed ważnymi wydarzeniami w moim życiu. Na kilka sekund oślepił mnie błysk fleszy. Dopiero kiedy ustawiliśmy się we wskazanym miejscu odetchnęłam głęboko, czekając aż zmieni się muzyka i będziemy mogli pokazać publiczności ile tak naprawdę jesteśmy warci. Wraz z pierwszym taktem  uleciał ze mnie cały stres i dałam się porwać skocznej muzyce. Moją twarz zdobił uśmiech, kiedy wraz z partnerem tańczyliśmy kolejne figury. Nie było nawet mowy o potknięciu. W końcu cały układ znaliśmy na pamięć. Zdecydowanie tyle tygodni ciężkiej pracy nie mogło pójść na marne. Wraz z zakończeniem utworu i wykonaniem ostatniego obrotu byłam niezmiernie szczęśliwa, a energia rozpierała mnie od środka. Jeden występ to zbyt mało. Z zamyślenia wyrwało mnie delikatne pociągnięcie przez Grześka. Obróciłam się wokół własnej osi przemieszczając się obok niego, po czym ukłoniliśmy się publice. Wraz z innymi parami zeszliśmy z parkietu, zasiadając w pierwszym rzędzie.
- Masz plany na dzisiaj ? - Mruknęłam cicho, nachylając się do przyjaciela, który w odpowiedzi potrząsnął przecząco głową. - To idziemy się napić !
- Dlaczego zawsze namawiasz mnie do złego ?
- Ponieważ Ty nigdy nie masz odwagi ? No a teraz dorzucając brak faceta, to ktoś musi nadrobić zaległości. Wybacz, ale to mi przypadł ten zaszczyt. - Wywróciłam oczami, na powrót skupiając uwagę na prezenterce. Jurorzy kończyli właśnie naradę i lada moment mieli wyłonić zwycięzców dzisiejszego pokazu. Wychyliłam się nieznacznie z fotela, lustrując wzrokiem pozostałych tancerzy, którzy z wyraźną niepewnością czekali na werdykt. Muzyka ucichła, podczas gdy prowadząca wyszła na scenę.
-  Mamy zaszczyt ogłosić, że trzecie miejsce zajmują Augustin i Paulina. Zapraszamy do nas tą parę ! - Kobieta uśmiechnęła się serdecznie, czekając aż wyczytane przez nią osoby zajmą należne im miejsce na podium. - Z różnicą jednego punktu drugie miejsce zajmują Anna z Łukaszem ! - Zacisnęłam kciuki, obawiając się, że mimo wszystko nie spełniliśmy ich oczekiwań. Moje wątpliwości rozwiały jednak kolejne słowa kobiety. - A teraz na podium zapraszamy zwycięzców dzisiejszego turnieju, którzy podczas swojej krótkiej kariery tanecznej wiele razy udowodnili, że są godni pierwszego miejsca. Prosimy o oklaski dla Elizabeth i Grzegorza ! - Uśmiechnęłam się promiennie, rzucając chłopakowi na szyję. Po raz kolejny byłam mu niesamowicie wdzięczna. To właśnie dzięki jego wsparciu realizowałam swoje marzenia. Łatwo nie było, zwłaszcza jeśli miałam przeciwko sobie niezadowolonych rodziców.
- Dziękuję. Za wszystko ! - Wyszeptałam cicho, rozluźniając uścisk. W odpowiedzi otrzymałam jedynie szeroki uśmiech mężczyzny, który również niezmiernie cieszył się z kolejnego zwycięstwa. Ruszyliśmy w stronę sceny, by po chwili wejść na najwyższy stopień podium. Kiedy organizatorzy wręczyli nam złoty puchar i medale, razem z partnerem unieśliśmy go w górę. Nadal nie mogłam uwierzyć w moje szczęście. To wręcz niesamowite, by w jednym dniu poznać idoli wielu młody osób, a zaraz potem wygrać konkurs. Z ostatniego rzędu usłyszałam gwizdy. To właśnie piątka młodych chłopaków ze sławnego boysbandu oklaskiwała nasze dzisiejsze zwycięstwo. Uniosłam dłoń do ust, puszczając im całusa w powietrzu. Widząc jak Louis zaczyna skakać, by móc go złapać z trudem pohamowałam chęć wybuchnięcia śmiechem. Zdecydowanie byli to pokręceni ludzie, oczywiście w pozytywnym znaczeniu tego słowa.
- Jeszcze raz serdecznie gratulujemy dzisiejszym zwycięzcom oraz prosimy o jeszcze jeden, ostatni tego wieczora taniec ! - Uniosłam brwi, słysząc prośbę jurorów. Po raz pierwszy spotykałam się z tego typu zwyczajem. Ciekawe ile jeszcze czeka mnie niespodzianek. Ujęłam oferowaną przez partnera dłoń i razem opuściliśmy scenę, by po krótkiej chwili móc na nią wrócić. Odeszłam kilka kroków dalej, gdzie postanowiłam poczekać na początek utworu. Słysząc pierwsze dźwięku przeboju, rozluźniłam się nieznacznie. Nie często zdarzało się nam tańczyć do remixsów, jednak była to miła odmiana od zwyczajowej muzyki obowiązującej w tańcu towarzyskim. Wprost uwielbiałam takie przeróbki, gdzie można było improwizować, a przecież nie mieliśmy z Grześkiem przygotowanego drugiego układu na dziś. Nawet nie zorientowałam się kiedy nadszedł refren piosenki. Dłoń partnera spoczęła mi na brzuchu, by po sekundzie zgiąć nasze ciała i wykonać Rolle. Czując delikatne szarpnięcie za dłoń, zakręciłam się wokół własnej osi i promenadą ruszyliśmy przez parkiet. Wiedziałam, że moja fryzura, jak i makijaż są już w opłakanym stanie. Rumieńce na twarzy stawały się coraz wyraźniejsze, a kosmyki włosów wypadały z kucyka. Nie przejmowałam się jednak zbytnio takimi drobnostkami i wskakując Grześkowi na biodra, odgięłam się w tył. Już kilka figur potem zabrzmiały ostatnie dźwięki utworu. Stanęliśmy w miejscu, z uśmiechem na twarzy kłaniając się publice, która wiwatowała. Nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać jak niewiele potrzeba, by wprowadzić tłumy w niemały zachwyt. Wystarczy tylko inna muzyka i bardziej młodzieżowe wykonanie tańca. Kiedy zorientowałam się, że do moich dłoni został wręczony mikrofon z przerażeniem popatrzyłam na chłopaka stojącego obok. Już od najmłodszych lat nie lubiłam przemawiać, jednak tym razem nie miałam wyboru. Grzesiek nigdy nie zabierał głosu, a jeśli już tak się zdarzyło to bardziej chaotycznej i nieskładnej wypowiedzi nie można sobie wyobrazić. Uniosłam dłonie, chcąc by publiczność zamilkła.
- Jeszcze raz chcieliśmy podziękować za serdeczne przyjęcie przez organizatorów oraz wielkie emocje, z którymi przyszło nam się zmierzyć. Był to wspaniały występ, każdego z nas - prawie zawodowych tancerzy. Niestety jak każdy wie, droga którą obraliśmy w życiu nie jest prosta. Każdy najmniejszy ruch trzeba doprowadzić do perfekcji. Dlatego też dziękujemy jurorom, że docenili naszą ciężką pracę, jak i całe serce które włożyliśmy w wykonanie dzisiejszego pokazu. - Zamilkłam, chcąc nabrać powietrza. - Ogromnie zaskoczyliście nas prośbą o wykonanie drugiego tańca. Mam więc ogromną nadzieję, że publiczności również podobał się ten występ jak i te pozostałych uczestników. Jednak tej nocy mamy dla was jeszcze jedną niespodziankę !  Na tej sali obecny jest zespół... dość sławny zespół. Uwielbiany przez miliony fanów i zaszczytem dla nas jest go dzisiaj gościć. Wielu z was zapewne nie wie o kim obecnie mówię.. ale miejmy nadzieję, że mimo kilkudniowej przerwy w trasie koncertowej zgodzą się na krótki występ by uświetnić program pokazu. - Uśmiechnęłam się promiennie do ludzi, którzy teraz uważnie rozglądali się po sali, zapewne pragnąc wywnioskować o kim mówię. - Chłopcy zapraszam na scenę ! - Dodałam w obcym języku, żeby angielscy goście mogli zrozumieć. - A teraz powitajmy gorąco ONE DIRECTION !


aut. Pod notką zamieszczę wam, jak sobie wyobrażałam drugi taniec bohaterki. :) Kiedy go znalazłam na internecie byłam zaskoczona wykonaniem - rewelacja !  Mam do was również pytanie... i liczę, że doradzicie mi w tym malutkim problemie. Mianowicie zastanawiam się nad tym, czy nie zmienić paringu.. Od początku nie wiedziałam, którego z nich wybrać. Przez wyliczankę trafiło na Zayna, no ale ostatnio chodzi mi po głowie Elizabeth i Louis ! ;) chodzi chodzi ,wraca i nie może wyjść..  co na to powiecie ?


sobota, 31 maja 2014

ROZDZIAŁ 6



Skręcając w kolejny korytarz, śmiałam się w niebogłosy dalej nie pozwalając dogonić się partnerowi.  Wprost uwielbiałam się z nim droczyć. Wiedziałam, że mężczyzna ma dystans do siebie i nigdy nie bierze na poważnie moich słów. To było coś, co ceniłam w ludziach.
Dodarłam na koniec budynku i wybiegłam na zewnątrz. Zbiegając po schodkach, które prowadziły w głąb rzadko uczęszczanej uliczki, nie zważałam na otoczenie. 
Słysząc trzask drzwi, zamykających się za moim przyjacielem przyspieszyłam nieznacznie i wybiegając zza zakrętu prawie wpadłam na przystojnego mężczyznę. Zacisnął dłonie na moich ramionach, chcąc pomóc w utrzymaniu równowagi.  Spojrzałam na jego twarz z uśmiechem, który jednak momentalnie zszedł z moich ust. Odepchnęłam go na odległość kilku metrów.
- To Ty ! – Słowa same wydobyły się spomiędzy moich ust, bez większego udziału mojej woli. Adrenalina buzowała mi w żyłach, kiedy rozpoznałam chłopaka, z którym spędziłam wczorajszy wieczór i noc. Teraz już dobrze wiedziałam, skąd kojarzyłam jego twarz. O ironio, był piosenkarzem, członkiem jednego z moich ulubionych zespołów !
- I co zadowolony jesteś ?! – Wykrzyknęłam, gestykulując rękami. Popchnęłam go dość mocno, zważając na fakt, że chłopak zachwiał się i cofnął kilka kroków.
- Ja.. nie spodziewałem się, że zobaczymy się jeszcze kiedyś. – Mruknął cicho, wyraźnie zaskoczony tym faktem. Nie słuchałam jednak jego tłumaczeń.
- Myślisz, że jesteś sławny i wszystko Ci wolno ? – krzyczałam jak w amoku, nie zważając na grupkę dziewczyn, która przyglądała się temu przedstawieniu. – Przelecieć i zostawić też !? Właśnie że gówno prawda ! – Wykrzyknęłam ostatnie zdanie ze łzami w oczach, a moja dłoń spotkała się z jego policzkiem, który po kilku sekundach zaczął nabierać czerwonego koloru.
Poczułam silne ramiona, otaczające mnie w mocnym uścisku. Ku mojemu zdziwieniu nie był to Grzesiek, który stał kilka metrów dalej z wyraźnym szokiem przyglądając się zaistniałej sytuacji. Był to przyjaciel artysty, który jeszcze minutę temu stał obok poszkodowanego wysłuchując mojej tyrady.  Wzięłam kilka głębokich wdechów, chcąc się uspokoić.
- Puść mnie ! – Wysyczałam przez zaciśnięte zęby. – Przecież go nie zabije ! Nie chce mieć sprawy w sądzie ! – Dodałam po chwili, kiedy poprzednie żądanie nie wywarło na szatynie żadnego wrażenia.  Kiedy rozluźnił swój uścisk odskoczyłam jak oparzona piorunując  go spojrzeniem. Podeszłam do Grześka i nie czekając wyciągnęłam paczkę papierosów. Odpaliłam jednego, wdychając nikotynę. Dłonie drżały mi od tłumionej agresji.
- Czyżbym zawsze dowiadywał się o wszystkim ostatni Harry ? – Do moich uszu dotarło pytanie wypowiedziane, przez drugiego gwiazdora. – Czuję się tym faktem oburzony !
Rano dowiaduję się że poznałeś jakąś dziewczynę, wieczorem, że z drugą się przespałeś!- to zdecydowanie zbyt wiele dla mojego kruchego serca. Kontynuował, wachlując się dłonią w udawanym przerażeniu.
- Och zamknij się Lou ! – Mruknął wspomniany chłopak, z trudem panując nas ogarniającą go wesołością. Spojrzał na mnie, masując policzek. – Masz mocny cios, kobieto.  - Słysząc jego komentarz wygięłam kąciki ust w ironicznym uśmiechu - przecież zawsze można poprawić drugi raz, tak ? Gwałtownie ruszyłam jego stronę, jednak na mojej drodze po raz kolejny stanął Louis.
- Weź się kurwa przesuń ! – Warknęłam, chcąc go ominąć. Nie przeszłam nawet dwóch kroków, kiedy zostałam pociągnięta do tyłu. Westchnęłam poddając się. Postanowiłam na następne kilka minut powstrzymać się od urwania Styles’owi głowy. Odwróciłam się do jego towarzysza – Cóż, masz właśnie zaszczyt poznać, jedną i drugą bohaterkę jego wczorajszego wieczoru w mojej skromnej osobie. – Uśmiechnęłam się sarkastycznie, wyrzucając peta na ziemię.  Louis przez chwilę spoglądał na mnie ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy, po czym wybuchnął śmiechem.
- No nie wierzę ! – Wysapał z trudem, kiedy udało mu się trochę opanować. – Ona naprawdę niczego nie pamięta ! – Oznajmił spoglądając na mnie z dalszym rozbawieniem na twarzy.
- Dlaczego myślisz, że się z Tobą przespał ?
- No to chyba proste. Wyszedł sobie nad rankiem, zostawiając tylko wiadomość, że byłam „miłą odskocznią od codzienności” – Oznajmiłam, robiąc palcami cudzysłów w powietrzu.
- Nie no stary, muszę Ci powiedzieć… masz talent do pisania dwuznacznych liścików – Jego kpiący głos rozszedł się w powietrzu. – Nie chcę Cię rozczarować .. ale niestety nasz główny bohater nie był i nie jest tobą zainteresowany. – Zakończył z lekkością w głosie. Podszedł do Harrego składając soczystego buziaka na jego policzku. – Przykro mi.
- Chcesz powiedzieć, że on …, że Ty i on – jąkałam się, nie mogąc wypowiedzieć składnie nawet jednego zdania. – Mój boże ! – Mruknęłam dalej zbyt zaszokowana.
- Nie, nie ja ! – Wykrzyknął przestraszony taką insynuacją. – Z całego zespołu tylko On! – Oznajmił triumfalnie wskazując na przyjaciela palcem.
- Jezu, sorry  ! – Jęknęłam cicho zakrywając dłonią oczy w geście totalnej porażki – Naprawdę przepraszam ! – Powiedziałam już spokojnie, rzucając się Styles’owi na szyję i przytulając go.
- A mówiłeś, że jest normalna ! – Usłyszałam za sobą głos Tomlinson'a. – Łgałeś jak zawsze, przecież aktualnie usiłuje doprowadzić Cię do śmierci, poprzez uduszenie. – Wywróciłam jedynie oczami, nie zwracając uwagi na jego hipotezę, dalej przytulałam się do chłopaka.
- Mam nadzieję, że twoje zęby są całe !  - Zaśmiałam się z niedowierzaniem kręcąc głową. W odpowiedzi usłyszałam cichy śmiech zainteresowanego.  – Czyli nasza gwiazdeczka woli chłopców – Mruknęłam w zamyśleniu pocierając nos.
- Jak dobrze mnie znasz ! Nie chcę nic mówić, ale wczoraj sama doszłaś do tego wniosku i tylko dlatego zaprosiłaś mnie do siebie.. Chociaż może gdybyś wiedziała, że uznaję twierdzenie : żeby życie miało smaczek ... No wtedy z pewnością nie byłoby tak łatwo.
- Masz lęk wysokości ? – Zapytałam nagle, wprawiając go w zupełne zdziwienie na tak nagłą zmianę tematu.
- Nie ? – Padła niepewna odpowiedź. Klasnęłam w dłonie wyraźnie rozbawiona cichym jękiem i mamrotaniem coś w stylu „znowu się zaczyna”, przez Grześka.
- Och to cudowanie, pewnie dlatego wolisz być na górze. – Moją wypowiedź przerwało przybycie trzeciej osoby.
- A ja zastanawiałem się gdzie was wcięło ! – Zaśmiał się mulat podchodząc do naszej grupki.  Zlustrował mnie wzrokiem, na co prychnęłam pogardliwie.
- Wiesz mieliśmy małą kłótnię ! – Powiedział Louis, nie zważając na moje ostrzegawcze spojrzenia pt„ jeszcze słowo, a będziesz kolejny w kolejce na cmentarz”. Czarnowłosy śmiesznie zmarszczył nos, zastanawiając się nad wypowiedzią przyjaciela.
- Jaką ?
- Nie uwierzysz ! – Wykrzyknął Tomlinson wyraźnie podekscytowany możliwością podzielenia się z kimś tą małą tajemnicą. Przejechałam otwartą dłonią po twarzy. Chyba nie miałam dzisiaj szczęścia. – Wyobraź sobie, że ta oto tutaj piękna kobieta – wskazał na mnie dłonią – rzuciła się na Harry’ego, chcąc my wydrapać te piękne oczy. Bynajmniej nie było to z powodu bezgranicznej miłości artysta-fanka.
- Tak, tak śmiało.. dowartościuj się bardziej idioto ! – Parsknęłam rozbawiona, dziecinnym zachowaniem wokalisty – Nie wiem tylko, kto Was tak okłamał, że jesteście rzekomo uwielbiani ? – Uśmiechnęłam się ironicznie, zakańczając swoją wypowiedź. Zdecydowanie ta dwójka chłopaków miała niesłychany talent to irytowania mnie. W takim tempie to chyba nerwicy dostanę ! – A swoją drogą to nie twój interes, co się tutaj wydarzyło – Obdarzyłam Malika bardzo nieprzyjaznym spojrzeniem. Słysząc dobiegające z niedaleka piski zapewne gimnazjalistek, wzniosłam oczy ku niemu. Boże za co mnie karzesz ?!
- Wracając do tematu Harry .. myślę, że będziecie do siebie pasować ! Grzesiek panicznie boi się wysokości podczas stosunku. – Puściłam oczko zaszokowanemu Styles’owi, który błądził zagubionym spojrzeniem między mną a wspomnianym  chłopakiem. –  Nie myśl sobie, że chciałam to wiedzieć. Po prostu głupia gra na imprezie. – Skrzywiłam się teatralnie – Ale bądź spokojny, nie powiem nikomu, kto będzie dominował podczas seksu. – Powiedziałam, pospiesznie oddalając się od mojego partnera na dzisiejszy turniej.  Skierowałam się do stojącej niedaleko młodzieży, która z uwielbieniem wpatrywała się w moich rozmówców. Adrenalina nie do końca opuściła jeszcze moje ciało, a piski fanek zespołu doprowadzały mnie do bólu głowy. Doprawdy dziwię się jak potrafili wytrzymać się ten harmider ! Wchodząc do budynku, zmierzyłam dziewczyny wzrokiem wyrażającym jedynie litość dla ich nadmiernego entuzjazmu.

aut. Przepraszam za małe opóźnienie i zapraszam do czytania ;) dzięki też osobom, które doceniły i skomentowały :) Nowa notka pojawi się za 2 tygodnie ( wiem, późno ale dostałam pracę i trochę mi koliduje ;) ) 3majcie się cieplutko :)

wtorek, 20 maja 2014

ROZDZIAŁ 5

*** Harry***
Wszedłem do hotelu, zasłaniając ramieniem twarz przed błyskającymi fleszami. Czasami paparazzi potrafili być strasznie upierdliwi. To więcej niż pewne, że nazajutrz w praktycznie każdej młodzieżowej gazecie pojawią się właśnie te zdjęcia z dopiskiem à la „ Ranny powrót Harry’ego Styles’a do hotelu ! Kolejny romans?”. Po upływie kilku lat życia w ciągłym blasku byłem przyzwyczajony to tego typu posunięć, jednak na dłuższy okres czasu było to cholernie męczące. Taka jest cena sławy. Teraz już nikt nie traktuje nas jak normalnych ludzi. Jak to trafnie ujęła wczoraj poznana dziewczyna „ Byliśmy nastolatkami, którym po prostu poszczęściło się w życiu.” Bywały takie dni, kiedy chciałem wrócić do tego co było kiedyś, zostawiając za sobą sławę i pieniądze. Z drugiej jednak strony chcę robić to co kocham, nie zważając na cenę, którą muszę płacić.  Wyciągnąłem z kieszeni kluczyki i kartę magnetyczną, która chroniła dostępu do mojego małego królestwa. Przeciągnąłem ją po czytniku, przekraczając próg pokoju. Włączyłem telewizję, udając się do kuchni po butelkę wody. Moje aktualne zbawienie. Opadłem z ciężkim westchnieniem na kanapę, pociągając z niej kilka łyków zimnego płynu. Nigdy więcej alkoholu ! Słysząc głośne pukanie, warknąłem cicho. Podniosłem się z impetem otwierając drzwi.
- Cześć mój chłopcze ! – Sarkastyczny głos Louisa rozszedł się po pomieszczeniu.- Wyobraź sobie… właśnie ze stron plotkarskich dowiedziałem się, że wróciłeś po całonocnym, dobrym seksie. Kim jest ten wybranek ?! I dlaczego nie dowiaduję się tego od ciebie ?! – Zapytał z wyrzutem w głosie, dłonią odsuwając mnie na bok i przechodząc do salonu.
- Bo nie było upojnej nocy ? – Odpowiedziałem pytaniem retorycznym, niezręcznie pocierając kark – No i poznałem dziewczynę. – Obserwowałem jak Louis zaczyna krztusić się wodą, większość jednak wypluwając przed siebie. Cóż, mógł się zdziwić. W końcu zawsze rozmawialiśmy o przygodach z mężczyznami w roli głównej, jednak doskonale wiedział, że z płcią piękną również miałem kontakt. Może sporadyczny, bo nie każda kobieta pociągała mnie fizycznie, ale ale przecież był !
- DZIEWCZYNĄ ?
- Nie sprawdzałem, czy aby w 100 %, ale wyglądała jak kobieta. – Wywróciłem oczami, nic nie robiąc sobie z jego niezmiernego zdziwienia. – Poznaliśmy się w klubie, a potem mnie przenocowała. Jest fanką zespołu. – Widząc powątpiewające spojrzenie przyjaciela,  smutny uśmiech wykrzywił moje wargi. – Nie jedną z tych „AAAAAAAaaa !Boże Haaaaaaaaaaaaaaary, wyjdź za mnie !” – Wykrzyknąłem piskliwie, machając dłońmi na wszystkie strony.  Wskoczyłem przyjacielowi na kolana, wtulając nos w jego szyję. Zawsze bawiły mnie wszystkie spekulacje na temat łączącego nas uczucia i rzekomego związku, w którym podobno byliśmy. Chociaż może nie powinienem się dziwić, biorąc pod uwagę wszystkie dwuznaczne gesty wykonywane przez nas oboje podczas licznych koncertów.
- Nie rozumiem . W takim razie czemu jesteś zmartwiony ? – Zapytał spoglądając w moje zielone tęczówki.
- Nawet mnie nie rozpoznała, chociaż stwierdziła, że jestem do siebie podobny. Była zalana, niczego nie będzie pamiętać. – Dodałem, wyjaśniając przyjacielowi w dość dużym skrócie przebieg wczorajszego wieczoru.
- Dobra!  Głowa do góry , klata do przodu i piękny uśmiech z dołeczkami, poproszę ! -Wykrzyknął rozciągając palcami moje usta w imitację uśmiechu.  – Masz plany na dzisiejszy dzień ? – Pokręciłem przecząco głową. – To idealnie ! Idziemy wszyscy w takim razie na turniej tańca ! Wczoraj dostaliśmy zaproszenia. Co prawda nie jest to mistrzostwo, tylko klasa B, ale zawsze można iść się rozerwać .
- Przecież dokładnie po to przyjechaliśmy do Polski kilka dni wcześniej- chcieliśmy krótkich wakacji, dlatego też mieliśmy krótką przerwę w trasie. Serio chce wam się iść ? – Zapytałem pstrykając chłopaka w nos.
- Pomyślałem, że miło będzie oglądnąć kogoś występ. Taka mała odmiana – Wzruszył niewinnie ramionami, jednak nadzieja dalej była widoczna w jego głosie.  Po prostu nie mogłem się nie zgodzić.

*** Elizabeth***
Do sypialni wpadały promienie słońca, uparcie mnie budząc. Westchnęłam niezadowolona, przewracając się na bok. Wtuliłam twarz w poduszkę, zaciągając się zapachem męskich perfum. Chwila ! Męskich perfum ?! Otworzyłam oczy ze skoncentrowaniem rozglądając się po pokoju. Było zdecydowanie zbyt jasno, przez co musiałam mrużyć oczy. Na stoliku dostrzegłam pustą butelkę wina i dwa kieliszki. Więc jednak ktoś u mnie był. Zmarszczyłam brwi usilnie starając przypomnieć sobie wczorajszy wieczór. Pamiętałam tylko niewyraźny obraz twarzy chłopaka, którego zdecydowanie już gdzieś widziałam. Potrząsnęłam włosami, chcąc pozbyć się natrętnych myśli. Zastanowię się nad dym później, kiedy głowa nie będzie mi pulsować tępym bólem. Chwyciłam w palce kartkę, która leżała na poduszce. Prychnęłam pogardliwie czytając jej treść.


„ Dziękuję za nocleg. Twoje zachowanie było miłą odskocznią od codzienności. Wszystkiego dobrego, może kiedyś się jeszcze spotkamy.
                                                                                                                                 Harry”

Zawsze lepiej wyjść rankiem, nie budząc drugiej osoby, z którą spędziło się noc. Najwidoczniej brakowało mu odwagi by stanąć twarzą w twarz, kiedy będę trzeźwa. Kolejny idiota z kategorii poznaj, zalicz, zapomnij. Wykrzywiłam usta w grymasie, udając się do łazienki. Mam ogromną nadzieję, że przynajmniej był na tyle odpowiedzialny, żeby użyć prezerwatyw. Jednak test ciążowy z pewnością nie zaszkodzi. Będę musiała udać się do sklepu. Westchnęłam cicho wcierając we włosy jabłkowy szampon.  Stałam jeszcze chwilę pod prysznicem, pozwalając by gorąca woda spływała po moim nagim ciele. Wychodząc z łazienki owinęłam się ręcznikiem i zeszłam do kuchni zjeść późny obiad. Z salonu dobiegał dźwięk włączonego radia, jednak coś mi mówiło, że w domu nikogo nie ma. Włożyłam do mikrofalówki naszykowane dla mnie jedzenie. Nalałam wody do szklanki i zaczęłam spożywać posiłek. Zegar nad wejściem wskazywał 17. Jeśli się nie pospieszę za chwilę będę spóźniona na konkurs ! W panice zerwałam się z krzesła, biegiem ruszając to pralni. Zgarnęłam stamtąd soczysto fioletową sukienkę, w której to miałam dzisiaj wystąpić. W biegu założyłam ją na siebie, już po chwili wpadając do łazienki. Wysypałam na szafkę wszystkie kosmetyki, wybierając tylko te potrzebne. Już kilka minut później opuściłam pomieszczenie z mocnym makijażem na twarzy.  Wyglądnęłam przez okno, chcąc sprawdzić stan pogody.
- Gdzie jest do cholery moje maleństwo ! – Krzyknęłam zdezorientowana, kiedy nie dostrzegłam samochodu na podjeździe, gdzie zawsze się zatrzymywałam. Pokręciłam ze zrezygnowaniem głową i ujmując telefon, wybrałam numer na taryfę. Wsiadając do zamówionej taksówki byłam więcej niż w totalnej rozsypce, przecież nigdy nie rozstaję się z kluczykami do Bena !
- Gdzie się Pani wybiera w tak uroczy wieczór ? – Usłyszałam przymilny głos kierowcy, który z pożądaniem mierzył wzrokiem moje półnagie ciało. Co się dziwić?  Też był człowiekiem, a materiał, który miałam na sobie dodatkowo nie ułatwiał zadania. Był stanowczo zbyt wyzywający, jednak przy tańcach latynoamerykańskich to standard. Nie czułam się zbyt komfortowo, jednak usilnie próbowałam zignorować niepokój.
- Turniej tańca .  – Odrzekłam ze sztucznym uśmiechem na ustach. – Mógłby Pan troszeczkę szybciej ? Za niedługo będę spóźniona. – Zatrzepotałam rzęsami przyglądając się jego profilowi. Kilka minut później zatrzymaliśmy się przed budynkiem, gdzie miały odbyć się zawody. Przy wejściu zgromadził się spory tłum nastolatek, które piszczały wyraźnie czymś podekscytowane.  Moje biedne  uszy ! Przepchnęłam się do bocznego wejścia, tylko dla personelu. Odebrałam od ochroniarza klucz do garderoby.  Idąc przez korytarz usłyszałam głośne wołanie. Zatrzymałam się i odwróciłam do przyjaciela.
- Gdzieś ty była do tej godziny ?! – Wykrzyknął jeszcze głośniej od grupy dziewczyn stojącej kilka metrów od nas.
- Poniosło mnie trochę wczoraj. – Odrzekłam z niewinnym uśmiechem, przyozdabiającym moją twarz. – Ciesz się, że się nie spóźniłam !
- Serio ?! Kobieto, nie znasz umiaru ? Nawet przed występem musisz balować ? – Bez trudu mogłam w jego głosie dosłyszeć nutę pretensji.  Podniosłam wyzywająco brew, mierząc chłopaka nieprzychylnym spojrzeniem.
- Och, kochany… dobrze wiesz, że mogłam się naćpać.. ale spokojnie. Obiecuję, następnym razem nie będę w stanie doczołgać na turniej ! – Syknęłam niezadowolona. Odwróciłam się do skandujących dalej nastolatek.
- KURWA WY W BARZE JESTEŚCIE ?! – Wydarłam się otrzymując w odpowiedzi zaskoczone spojrzenia.  – TUTAJ SIĘ PRACUJE, WIĘC WYPIERDALAĆ WSZYSTKIE ! – Zakończyłam pokazując palcami drzwi. Już po kilkunastu sekundach korytarz zaczynał pustoszeć. Uśmiechnęłam się wyraźnie zadowolona w osiągnięcia celu. – Byle tak dalej, a kolejne podium będzie nasze ! – Powiedziałam już spokojnie do partnera, przechylając delikatnie głowę.
- Lubisz czuć respekt, co ? – Wybuchnął niepohamowanym śmiechem.
- Ależ nie mój drogi. Ja uwielbiam przerażać ludzi. – Panie przodem, teatralnie skłoniłam się przed chłopakiem.
- Panie ? – Wyzywająco uniósł brew
- Nie moja wina, że na jednej z imprez dałeś się podpuścić. Nie musiałeś mówić, że masz lęk wysokości podczas seksu. – Odpowiedziałam i w ułamku sekundy  ruszyłam w przeciwną stronę biegiem, słysząc za sobą kroki przyjaciela.


aut.  Dziękuję za komentarze :) mam nadzieje, że rozdział nie jest aż tak zły, jak mi sie wydaje :P

sobota, 10 maja 2014

ROZDZIAŁ 4

- Chodźmy do mnie. – Oddaliłam twarz, jednak widząc niezrozumienie na jego twarzy i ciche „ What ?” wydobywające się spomiędzy jego warg powtórzyłam pytanie, tym razem jednak w języku angielskim. Potrząsnął lokami, niemo zgadzając się na moją propozycję. Z gracją zeskoczył z lady, wyciągając dłonie, aby pomóc mi również opuścić to miejsce. Już chwilę potem śmiejąc się i zataczając wyszliśmy z klubu.
- Poczekaj minutę – Powiedziałam i nie czekając udałam się do sklepu alkoholowego, znajdującego się kilka metrów dalej. Dwie minuty potem opuściłam go ze zwycięskim uśmiechem w dłoni dzierżąc butelkę wina.
- Jedziemy do mnie ! – Krzyknęłam radośnie, wygrzebując kluczyki do samochodu. Chłopak z przerażeniem wyrwał mi je z ręki i schował do kieszeni spodni.
- Może jednak zamówimy taxi ? – zaproponował z rozbrajającym uśmiechem. Nie mogłam się nie zgodzić. – Auto odstawię Ci jutro. – Dodał po chwili, mrugając flirciarsko okiem. Popchnął mnie delikatnie w stronę postoju.
- Cechowa 14a – Mruknęłam wsiadając do pojazdu, po czym ułożyłam się wygodnie na kolanach chłopaka. – Jak masz na imię ?
- Harry. – Odrzekł lekko zdziwiony, jednak po chwili uśmiechnął się promiennie, palcami przeczesując mi włosy. Rozmawialiśmy luźno, na przeróżne tematy : rodziny , zainteresowaniach, seksu, zabawnych sytuacjach z dzieciństwa. Nawet nie zorientowałam się, kiedy dojechaliśmy pod wskazany wcześniej adres. Chciałam już wyciągać portfel, jednak uprzedził mnie dalej uśmiechnięty mężczyzna. – Reszta dla pana. – Powiedział podając kierowcy stuzłotowy banknot. Potrząsnęłam głową zastanawiając się, jakim cudem nie bolą go policzki od tej ciągłej wesołości. To było wręcz nienaturalne.
- Ejj ! – Powiedziałam cicho, teatralnie przykładając palec do ust. – Musimy być cicho, moi rodzice śpią na dole. – Zaczęłam niekontrolowanie chichotać, niczym jakaś postrzelona nastolatka.
- Czemu nie powiedziałaś, że mieszkasz z rodziną? Mogliśmy jechać do mnie. – Oznajmił przyglądając mi się z wyraźną koncentracją.
- Nie pytałeś. – Wzruszyłam jedynie ramionami, bagatelizując całą sytuację. Pociągnęłam go za rękę przechodząc przez ogród. Otworzyłam drzwi gestem dłoni zapraszając go środka.
– Po schodach, 2 drzwi na lewo – Powiedziałam szeptem i na palcach skierowałam się w stronę kuchni. Zajrzałam jeszcze do sypialni rodziców, którzy jednak spali o niczym nie wiedząc. Weszłam do swojego pokoju, stawiając uprzednio zabrane kieliszki na stole.
- Chcesz jakieś dresy czy coś ? – Zapytałam rzucając ręcznikiem w twarz chłopaka. Jednak nie doczekałam się odpowiedzi. Nie zastanawiając się wiele, wyjęłam z szafy spodnie i koszulkę, należącą do brata. Podałam mu je, po czym wypchnęłam na korytarz, wskazując palcem na ostatnie drzwi. – Łazienka. – Sama zaś łapiąc po drodze słodką piżamkę w krówki i puchate kapcie, zniknęłam za drzwiami drugiego pomieszczenia. Szybko zrzuciłam ubrania i wskoczyłam pod prysznic. Gorąca woda dawała ukojenie spiętym mięśniom. Wychodząc owinęłam się ręcznikiem i wrzuciłam brudne rzeczy do kosza na pranie. Szybko nałożyłam na siebie koszulkę i damskie bokserki. Weszłam do pokoju, w którym już znajdował się chłopak. Nalewał nam właśnie wina.
- Jesteś fanką starych zespołów ? – Zapytał odwracając się do mnie. – Fajna piżamka – Dodał po minucie z kpiącym uśmiecham, a oczy błyszczały mu wesoło.
- Tak ogólnie to tak. Generalnie słucham staroci, szczególnie kapeli rockowych. To nie znaczy jednak, że nie znam nowych wykonawców. – Odpowiedziałam zgodnie z prawdą, wywracając jednocześnie oczami. Słysząc ostatni komentarz teatralnie przyłożyłam dłoń do ust. – Mam się zacząć Ciebie bać już, czy mogę za chwilę ? – Zapytałam sarkastycznie, odbierając od niego lampkę wina. – Błagam cię ! Jesteś szkodliwy tak jak szczeniak Labradora.
- Dlaczego tak myślisz ? Mógłbym równie dobrze być napalonym facetem, który czeka tylko po to, żeby cie wykorzystać. – Zmarszczył śmiesznie brwi, próbując za mną nadążyć.
- Och to proste. Jakbyś faktycznie taki był, to nie skończylibyśmy u mnie, ale w klubie w jakiejś toalecie. Jesteś standardowym przykładem geja. To po prostu widać. – Patrzyłam jak otwiera kilka razy usta, jednak nie wydając żadnego dźwięku. Jego źrenice rozszerzyły się w przerażeniu.
- A..Ale skąd to wiesz i czemu ja nic o tym nie wiem ?! – Zawołał cicho, zupełnie zdezorientowany. Mentalnie wymierzyłam sobie siarczysty policzek. Nie trzeba było go tak od razu uświadamiać. Rzuciłam w chłopaka pantoflem, który minął o kilka centymetrów jego twarz.
- Cicho ! – Syknęłam i zamilkłam na kilka sekund, nasłuchując, czy jego głośna wypowiedź nie obudziła kogoś z mojej rodziny. – Może następnym razem krzyknij na całe gardło. Wtedy z pewnością nie sprowadzisz nam na głowę przewrażliwionej mamuśki. – Uśmiechnęłam się słodko, zalotnie trzepocząc rzęsami. – Chociaż myślę, że wolałbyś wyjść ode mnie o własnych siłach. Pytałeś skąd wiem… Mam kilku przyjaciół gejów. Mają specyficzną mowę ciała, styl ubioru, nie ślinicie się na widok każdej dziewczyny, jesteście mega otwarci na innych. – Zakończyłam uśmiechając się wesoło. Odstawiłam kieliszek na podłogę i umościłam się wygodniej na łóżku. Poklepałam zachęcająco miejsce obok. Nie byłam tak daleka prawdy. Mężczyzna nie był gejem, jednak zaliczał się do biseksualistów.
- Wow ! - Usłyszałam szept. Chłopak pokręcił głową w wyraźnym szoku. – Nigdy nie słyszałem takiej diagnozy. – Prychnął opadając bezwładnie obok mnie. – Skąd Ty bierzesz takich ludzi ?
- Wiesz, urok osobisty. Nikt nie może się temu oprzeć – nawet Ty. – Mrugnęłam zabawnie oczami, wzrokiem lustrując moje paznokcie. – A tak na poważnie, to poznałam ich w klubie na gazowej. Wiesz faceci… przystojni faceci – poruszyłam zabawnie brwiami – do tego pół nadzy, dobra zabawa, zero niechcianych ciąż. Przecież żaden na mnie nie poleci, więc mogę się wreszcie wybawić. Byłeś tam może kiedyś ?
- Nie, ale po usłyszeniu tylu zalet jestem niemal pewny, że tam zawitam. – Zaśmiał się wesoło. Zamknęłam oczy, układając twarz na poduszce. Jęknęłam przeciągle, kiedy zawroty głowy powróciły ze zdwojoną siłą. – Kiedy tam się wybierasz ?
- Nie wiem, ale prawdopodobnie za 5 dni, no teraz to już 4 dni. – Mruknęłam niewyraźnie z niechęcią otwierając jedno oko. – Pewnie pójdziemy tam ze znajomym po koncercie w poniedziałek. Musi w końcu kogoś poznać . – Słysząc moją odpowiedź mężczyzna odpłynął gdzieś myślami na dobre kilka minut.
- Jaki koncert ? – Zapytał niepewnie, jakby obawiając się tego co może usłyszeć. Zaczęłam się śmiać jak opętana. Nagle poczułam dużą dłoń na swoich ustach. Widocznie naprawdę obawiał się mojej rodzicielki. Otarłam łzy, które spływały mi po policzkach.
- Tylko błagam nie śmiej się, ani nie przestrasz. – Oznajmiłam z powagą. – Moi kochani przyjaciele kupili mi bilet na 1D – Chłopak zesztywniał na kilka sekund, po czym odwrócił się w stronę okna.
- Jesteś ich kolejną zbzikowaną fanką ?
- Nie wiedziałeś ? – Zapytałam się z wyraźnym zdziwieniem. – Przecież ten słodki blondynek będzie moim mężem ! – Pisnęłam cienkim głosem, rzucając się na chłopaka. Zaczęłam go łaskotać. Nie było to jednak dobrym pomysłem, bo już chwilę potem to ja znajdowałam się na przegranej pozycji. – Za kogo ty mnie masz ? To są normalni ludzie, jak każdy inny, ale cieszę się, że mogą spełniać marzenia. Czysty fart w życiu i tyle. – Mówiłam z trudem powstrzymując jego ręce, które zawzięcie chciały się odpłacić za chwilę tortury.
- Błagam już nie będę ! – Wydyszałam pomiędzy kolejnymi napadami śmiechu, kiedy to przegrałam ten nierówny pojedynek. Włożyłam palec w dołeczek, który ukazał się podczas szerokiego uśmiechu chłopaka. – Jesteś doprawdy uroczy i nawet bardzo podobny do jednego z tych chłopaków. Koniec tego dobrego, czas spać ! – Powiedziałam trochę bełkotliwie odwracając się od Harrego. Sięgnęłam po kołdrę przykrywając nas oboje – Dobranoc Panu !
- Tobie również ! – Usłyszałam cichy śmiech.

*** Harry***
Zdecydowanie nie spodziewałem się takiego nastawienia dziewczyny. Teraz dla każdej młodej osoby, byliśmy idolami. Generalnie nikt nie traktował nas jak normalnych nastolatków. Bo przecież nie można powiedzieć, że w wieku prawie 20 lat byliśmy dorośli !
Przecież to śmieszne.
- Błagam już nie będę ! – Wydyszała pomiędzy kolejnymi napadami śmiechu, kiedy to bezlitośnie ją łaskotałem. Uśmiechnąłem się wesoło, patrząc na zamglone oczy dziewczyny.
– Jesteś doprawdy uroczy i nawet bardzo podobny do jednego z tych chłopaków. Koniec tego dobrego, czas spać ! – Powiedziała zabierając palec z mojej twarzy. Zamknąłem oczy, a moje usta wykrzywił smutny uśmiech. Trochę szkoda, że jest aż tak pijana. Chociaż może to lepiej - nie poznała we mnie sławnego wokalisty, tylko zwykłego chłopaka. Objąłem jej drobne ciało ramieniem. Była dobrym materiałem na przyjaciółkę, ale jedyną przeszkodą był jej stan – jutro z pewnością nie będzie niczego pamiętać. Z moich ust wydobył się cichy, ochrypły głos, kiedy zacząłem śpiewać Little Things. Jak przez mgłę usłyszałem słowa nieznajomej
„Nawet brzmisz jak oni”. Moja klatka piersiowa zawibrowała od tłumionego śmiechu.
Gdyby tylko wiedziała – pomyślałem oddając się w objęcia Morfeusza. Rano obudziły mnie promienie słońca wpadające do sypialni. Zakryłem dłonią oczy. Stanowczo zbyt jasno.
A mogłem wczoraj tyle nie pić, chociaż nie, musiałem. Spojrzałem na zegarek stojący obok łóżka, wskazywał 05:36. Najwyższy czas się zbierać, pomyślałem spoglądając na śpiącą dziewczynę. Tą to dopiero będzie bolała głowa. Wstałem po cichu, ubierając wczorajsze rzeczy. Zgarnąłem z biurka pustą kartkę i długopis. Po chwili położyłem wiadomość na poduszce, zamykając cicho drzwi opuściłem dom, na szczęście nie budząc jej rodziców. Może wyda wam się dziwne, że nie zapytałem szatynki o jej imię. Nie chciałem przywiązywać się do osoby, której zapewne nigdy nie spotkam. Proste i logiczne, a jednak smutne. Była jedną z nielicznych osób, które nie reagowały piskiem na mój widok. To bolało.




** aut **
omomom..  nie wierze - statystyka szaleje !
Miśki, jak tak dalej pójdzie to przy dodawaniu kolejnego rozdziału padnę na zawał ( ponad 700 wyświetleń - normalnie oszalałam ! ). Szkoda tylko, że tak mało komentujecie.. Mam nadzieję, że z kolejnymi notkami dalej będziecie dodawać mi motywacji !;)
Serdecznie dziękuję za komentarze i nowych obserwatorów :D !
Do kolejnego rozdziału !

niedziela, 4 maja 2014

ROZDZIAŁ 3

Skrzywiłam się nieznacznie, kiedy mino upływu minut nie uzyskałam dalej odpowiedzi. Być może nie spodziewał się takiego pytania, ale nie jest to powód by od kilku minut wręcz płakać ze śmiechu. Ugryzłam się w język, nie chcąc powiedzieć czegoś pochopnie. Nie było to częstym zdarzeniem – zazwyczaj najpierw coś wypływało z moich ust, lub coś robiłam dopiero później martwiąc się o efekty moich działań. Zwiększyłam prędkość i nie zważając na nadjeżdżający z prawej strony samochód wymusiłam pierwszeństwo przejeżdżając na czerwonym świetle. Usłyszałam klakson i krótki krzyk mojego przyjaciela. Sekundę później poczułam ciepło jego dłoni na mojej. Zapewne chciał pozbawić mnie kontaktu z kierownicą, co nie było najlepszym pomysłem zważając na prędkość, z którą aktualnie jechaliśmy.
- Zabieraj te łapy !  - Krzyknęłam niezadowolona piorunując pasażera spojrzeniem. Moje rozdrażnienie wzrosło gwałtownie, kiedy zerkając w lusterko zauważyłam radiowóz. Zwolniłam zjeżdżając na pobocze, tak jak życzyły sobie władze. Może nie był to dobry pomysł, żeby wyładowywać złość podczas jazdy. Przecież poprzednim razem musiałam oddać Bena ( tak moje autko ma imię)  do warsztatu. Wjechałam wtedy w dziurę, zrywając sprężynę podtrzymującą koło. Zapytacie jakim cudem ? Odpowiedź jest prosta – Wszystkiemu winny stan polskich dróg ! Odchyliłam głowę licząc do 10, jednak nie pomogło mi się to uspokoić. Uderzyłam dłonią w kierownicę widząc jak Grzesiek chce coś powiedzieć.
- Ty już lepiej zamknij tą śliczną buźkę, zanim stracę nad sobą panowanie! -  Zmrużyłam oczy niemal do niego warcząc. Odwróciłam się w stronę policjanta, który zatrzymał się właśnie przy aucie. Spuściłam szybę i uśmiechnęłam się słodko. Spoglądajądał wyraźnie zdezorientowany na mnie. Zwyczajnie nie spodziewał się kobiety za kółkiem.
- Dokumenty i prawo jazdy – Powiedział odchrząkując. Sięgnęłam do torby wyjmując wskazane przez niego papiery. – Gdzie to panienka tak gnała, nie zwracając uwagi na ograniczenia prędkości ?
- Mój brat miał wypadek. Jechałam do szpitala. – Odpowiedziałam otwierając szerzej oczy, w których można było się doszukać jedynie ogromnego zmartwienia. Zero złośliwości i rozbawienia. Nic nowego, sztukę maskowania uczuć opanowałam już dość dawno – bo po co ktoś ma wiedzieć jak skrajne uczucia nami targają. Nazwiecie mnie zimną suką ? Nie będę się kłócić, to najszczersza prawda. Mężczyzna podniósł brew, wyglądając na zamyślonego. Miałam szczerą nadzieję, iż uwierzył w to naprędce wymyślone kłamstwo.
- Nie pomyślała Pani, że do kolejnego może dojść przez szybką jazdę ?
- To się nie powtórzy. – Odpowiedziałam pokornie, spuszczając głowę.
- Oczywiście.. nie powtórzy się. Dostaje Pani mandat w wysokości 300 złotych i 6 punktów karnych. Proszę cieszyć się z wysokości kary to najniższa stawka. Zakończył wręczając mi dwa świstki papieru.
- Rozumiem. – Wykrzywiłam twarz w niezadowoleniu. Szybko zasunęłam okno i nie czekając aż odejdzie do swojego wozu odjechałam. Pierdolony pies i jeszcze taki służbowy !  Zaczerpnęłam gwałtownie powietrza pogłaśniając radio, w którym leciał akurat kawałek jednego z moich ulubionych zespołów i nie, nie chodzi tu o piątkę chłopaków, za którymi szaleją miliony nastolatek. Miałam na myśli Scorpions’ów –White Dove. Zmarszczyłam czoło, spoglądając na milczącego chłopaka, który przyglądał mi się z obawą jakbym była tykającą bombą. Miał trochę racji, dość szybko traciłam panowanie nad sobą, a do tego bardzo łatwo było mnie zdenerwować.
- To jak będzie ? Pójdziesz na ten koncert ?
- Wiesz, że nie masz nawet o co pytać. Jestem postawiony pod ścianą i nie mogę odmówić, poza tym mam zmarnować szansę na oglądnięcie kilku pedałów ? – Uśmiechnął się sarkastycznie – Tylko błagam ! Patrz na drogę ! – Ostatnie zdanie dodał niemal błagalnie. Zakrztusiłam się śliną, słysząc jego stwierdzenie. A to ci niespodzianka !
- No chyba nie wmówisz mi, że będziesz wyrywał ? Nie ma szans bracie ! – Parsknęłam śmiechem. Moje humory dość często zmieniały się niczym w kalejdoskopie.  – W takim razie po koncercie idziemy na imprezę !  Bo wiesz w razie, jeśli podczas występu nie zwrócą uwagi na tak szarego obywatela jak ty, to musisz potem w ramach pocieszenia wyrwać jakąś dupeczkę ! – Wykrzyknęłam uradowana. Widząc jego przerażenie wprost malujące się
na twarzy, pokręciłam z politowaniem głową.
- Nie mam nic do gadania ? – Zapytał z dość nijakim entuzjazmem.
- Ależ oczywiście, – Nie przejęłam się w ogóle jego słowami, wybijając rym muzyki na kierownicy – że nie ! – Dodałam po kilku sekundach, uśmiechając się cwaniacko. – A teraz jak na spowiedzi… na którego najbardziej lecisz ?
- Kobieto daj mi spokój ! – Jęknął przeciągle, jednak nie zgasił mojego nadmiernego entuzjazmu. – Wiesz.. jeśli mamy iść na koncert, który jest za 5 dni to przydałoby się wybrać na zakupy ?
- Kochanie, nie ma najmniejszego problemu. Możemy jechać nawet jutro. A wracając do tematu, nie odpowiedziałeś na moje pytanie ! -  Skupiłam wzrok na Grześku, który najwyraźniej bardzo chciał uniknąć odpowiedzi. Nie ze mną te numery ! – No dalej !
- Tak najbardziej to chyba Naill i Harry. – Mruknął cicho, wzdychając pod nosem. Dobrze, że nie trzeba było go długo ciągnąć za język, jak to czasami bywa.
- Niezły wybór, jednak masz gust. – Powiedziałam z ironią w głosie, chociaż kąciki ust drżały mi podejrzanie. – Wiesz, że w czwartek jest meeting, idziesz ? – Zapytałam chcąc zmienić temat. Przyjaciel momentalnie rozluźnił się, wygodnie rozpierając się na fotelu. Nie zdawałam sobie sprawy, że moje pytania są dla niego aż tak krępujące.
- Nie wiem, dawno mnie tak nie było ? Gdzie są organizowane spotkania, dalej w Couleur café ? – Zapytał z ogromną ulgą.
- Nie zgrywaj głupiego ! Wiesz przecież. Tego miejsca się zmienili od dobrych 5 lat więc niby dlaczego mieliby zrobić to w tym roku ? W poprzednim tygodniu pytali o Ciebie.. tęsknią.
- Nie powiedziałbym tego, wiesz dobrze dlaczego zrezygnowałem ! – Nuta oskarżenia zabrzmiała w jego głosie, a brwi zmarszczyły się w wyraźnym niezadowoleniu.
- No nie przesadzaj. To było nieporozumienie. Nie zawsze musisz trafić, na jakiegoś frajera, który bawi się cudzymi uczuciami ! Życie to nie bajka ! – Również podniosłam głos. Nigdy nie pozwalałam, żeby mężczyzna na mnie krzyczał. On był wyjątkiem. Dobrze wiedziałam jak drażliwym dla przyjaciela tematem, są spotkania z obcokrajowcami, ale nie ma sensu rezygnować z przyjemności i pasji przez zranione uczucia. Byłam świadoma wzrastającego między nami napięcia po raz kolejny. Tym razem nie zamierzałam jednak ustąpić.
- Może powiesz mi jeszcze, że przeleciał Cie jakiś facet… a na drugi dzień usłyszałaś
‘ przepraszam skarbie, ale nie tego szukam’ i zniknął z twojego życia – Zapytał sarkastycznie, piorunując mnie spojrzeniem. Nie odpowiedziałam od razu, przełykając by pozbyć się nieprzyjemnego uścisku w gardle. Zamrugałam kilkakrotnie, chcąc pozbyć się łez, które zaczęły gromadzić się pod powiekami.
- Pomijając ckliwe wyznanie nad ranem.. To tak. Na drugi dzień obudziłam się sama z kartką na stoliku. „ Wyszedłem do pracy. Jak się ogarniesz zostaw klucze pod wycieraczką.
Do niezobaczenia.” – Odrzekłam z nutą goryczy w głosie. Kilka sekund później zatrzymując się pod domem ciemnowłosego, widząc jego zdziwione spojrzenie uśmiechnęłam się krzywo. Nie była to rzecz, którą dzieliłam się na prawo i lewo.  – Widzimy się jutro na turnieju – Dodałam na odchodne, kiedy bez protestów opuścił pojazd, zabierając jeszcze z bagażnika torbę.
Podniosłam dłoń na pożegnanie i nie oglądając się za siebie ruszyłam do centrum. Musiałam odreagować. Już kilka minut potem wchodziłam do zatłoczonego klubu. Zdecydowanie nie prezentowałam się odpowiednio do takiego miejsca. W przeciwieństwie do półnagich dziewczyn byłam ubrana w przetarte jeansy, czarną koszulkę z logiem Rolling Stones’ów. Na stopach miałam zaś dość zniszczone trampki. Podeszłam do baru uśmiechem witając znajomego studenta, który widocznie miał dzisiaj zmianę.
- Coś mocnego – Powiedziałam, przekrzykując głośną muzykę. Kiedy zobaczyłam przed sobą kilka kieliszków i sok w szklance obok. Wywróciłam oczami, w duchu dziękując za tak szybką obsługę. Wypiłam jeden za drugim, bez żadnej przerwy. – To samo – Puściłam mu oczko, klaszcząc radośnie w dłonie. Minęło zaledwie kilka minut, a alkohol uderzył mi już do głowy, buzując jednocześnie w żyłach. Miałam wyraźnie lepszy humor. Po kilku kolejnych kolejkach nie  panowałam już zupełnie nad moim językiem, co się dziwić. Byłam zalana w cztery dupy.
- Uwaga ! – Krzyknęłam głośno, do otaczającej mnie grupy ludzi, których poznałam dzisiejszej nocy. – Chciałam powiedzieć, – kontynuowałam wchodząc na ladę baru, o który dotychczas opierałam się plecami –że z okazji dostania dzisiaj dwóch mandatów, rozdrapania starych ran oraz posiadania rodziców, którzy są do dupy.. STAWIAM WSZYSTKIM KOLEJKĘ ! – Zakończyłam jeszcze głośniej wykrzykując ostatnie trzy słowa. Ujmując w dłoń drinka oferowanego przez jakiegoś faceta, zaczęłam poruszać biodrami w rytm nowego przeboju Shakiry. Na trzeźwo nigdy bym się tak nie zachowywała, no ale jutro i tak nie będę nic pamiętać. Uśmiechnęłam się kokieteryjnie umieszczając dłoń na karku mężczyzny z burzą loków na głowie, który postanowił do mnie dołączyć do mnie na barze. Był pijany ? Pytanie retoryczne – on ledwo trzymał się na nogach. Zupełnie tak jak ja. Odwróciłam się tyłem zmysłowo ocierając się o jego krocze. Nasz taniec zmienił się na bardziej erotyczny, a dziesiątki oczu śledziły nasze ruchy. Po upływie kilkunastu minut, kierowana impulsem przysunęłam usta do jego ucha.


aut. dziękuję za komentarze :D dajecie motywacje i wiem, że ktoś czyta moje bazgroły :)

wtorek, 29 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 2



Przetarłam zmęczona twarz spoglądając na zegarek znajdujący się na nadgarstku.
No tak, przecież nigdy nie mogę być punktualnie. Zwolniłam kroku rezygnując tym samym z wyścigu z czasem , który z góry byłby skazany na sromotną porażkę.. Nie żeby tym razem spóźnienie było z mojej winy. Oczywiście profesor musiał przedłużyć zajęcia i to już nie pierwszy raz. Można by rzec, że to był jego rytuał. Fakt faktem chciał przekazać nam wiedzę, jednak mógłby mieścić się w przeznaczonym do tego czasie. Niecierpliwie tupałam nogą, czekając aż winda dotrze do parteru. Kiedy drzwi rozsunęły się jak oparzona wybiegłam z ciasnego wnętrza. Popchnęłam drzwi do klatki, które prowadziły na wolność. Szybkim rokiem podeszłam do auta wsiadając na miejsce kierowcy. Otworzyłam schowek w poszukiwaniu mojego zbawienia. Miałam w życiu tylko kilka rzeczy bez których nie mogłabym się obejść, a jedną z nich była właśnie poszukiwana paczka papierosów, którą po chwili z uśmiechem dzierżyłam w dłoni. Wyciągnęłam jednego, opakowanie odrzucając na wcześniejsze miejsce. Od kilku lat pluję sobie w brodę, że kiedyś sięgnęłam po papierosy, ale to właśnie one pomagają mi się odprężyć. Wygrzebałam  z kieszeni zapalniczkę i zaciągnęłam się dymem, który powoli wypełniał moje płuca. Odpaliłam silnik i uchyliłam okno, zyskując tym samym pewność, że moje ukochane maleństwo nie przesiąknie całkiem tym zapachem. Zerkając w lusterko wrzuciłam wsteczny i gwałtownie skręcając kierownicę wyjechałam z miejsca parkingowego. Docisnęłam gaz, chcąc jak najszybciej dostać się na umówione miejsce spotkania. Po kilku minutach szalonej jazdy, podczas której strzałka prędkościomierzu nie schodziła poniżej 180km/h, zatrzymałam się pod budynkiem.
Może nie byłam rajdowym kierowcą, ale lubiłam poczuć prędkość  podczas podróży. Taki mały pirat drogowy. Tak się dzieje, kiedy człowiek przebywa w towarzystwie ludzi pasjonujących się motoryzacją i wyścigami. Zamknęłam samochód biegiem ruszając w stronę wejścia. Machnęłam niedbale dłonią recepcjonistce, która już podnosiła się zza lady zapewne chcąc mnie przywitać. Weszłam do przestronnej sali, gdzie jakaś para ćwiczyła już na parkiecie. Kiwnęłam głową  trenerowi kierując się w stronę szatni. W bardzo szybkim tempie zmieniłam ubrania, na stopy zakładając już dość zniszczone łosiówki. Wróciwszy na salę stanęłam boku rozpoczynając rozgrzewkę, po której mogłam dopiero przystąpić do prawdziwego treningu. Jeśli chciałam dalej liczyć się w tym zawodzie musiałam ciężko pracować, nie przejmując się niezadowoleniem rodziny. Ich zdaniem mogłam osiągnąć znacznie więcej. Musiałabym tylko zrezygnować z pasji poświęcając czas na naukę. Dobre sobie. Uśmiechnęłam się zadowolona i wyrównując oddech w kilku obrotach dodarłam do Grześka. Zaśmiałam się wesoło widząc jak podnosi brew w tak charakterystycznym dla siebie geście.
- Możemy zaczynać, proszę Pana. – Wyraźnie zaakcentowałam ostatnie słowo, wiedząc że doprowadza go to do szewskiej pasji. Między nami było tylko kilka lat różnicy, więc nie widział potrzeby mówienia tych wszystkich oficjalnych zwrotów.
- Następnym razem dostanie Ci się po głowie – Prychnął niczym rasowy kociak, już bez sprzeciwu ustawiając nas w odpowiedniej pozycji. Słysząc pierwsze takty muzyki zaczęłam wystukiwać rytm na jego ramieniu, przez co obdarzył mnie grymasem. – Trzymaj ramę, a nie rozpraszaj się. – Słysząc jego marudny ton ułożyłam jedynie odpowiednio palce.Już sekundę potem musiałam skoncentrować się na muzyce płynącej z głośników. Na parkiet weszliśmy Walkiem, którym zawsze rozpoczynaliśmy ten taniec.
Uśmiechnęłam się triumfalnie kiedy poprawnie zatańczyliśmy nasz układ. Nigdy nie miałam głowy do zapamiętywania kolejnych figur i kroków – to było zadanie mojego partnera, z którego byłam bardzo zadowolona.
- I jak ?! – Zawołałam do trenera przekrzykując muzykę. Widząc dwa kciuki podniesione w górę, klasnęłam radośnie w dłonie. Podbiegłam do niego. – Trzeba coś powtarzać, czy przechodzimy do kolejnego ?
- Ćwiczycie tylko latyno, a konkretniej sambę. Po za tym jeszcze raz Volta Movement i Promenadę Run. Gubicie się w rytmie. – Słysząc jego odpowiedź wywróciłam oczami. Jak dla mnie wszystko było idealnie, ale w końcu to on przygotowuje nas do turnieju, który ma się odbyć już jutro – No panienka raz, raz ! – Krzyknął mi do ucha, palcem pokazując drugi koniec parkietu. Westchnęłam z rezygnacją i powłócząc nogami udałam się we wskazanym kierunku.– Okaż więcej entuzjazmu ! I tak wiem, że to kochasz ! – W odpowiedzi pokazałam mu jedynie środkowy palec. Może nie było to odpowiednie zachowanie, jednak traktowałam go jak brata. Ruszyliśmy wirując po sali po raz kolejny w tle słysząc głos trenera, który postanowił nam liczyć do rytmu.
- Un, Dos, Tres – Wykrzyknęłam na koniec wykonując taniec, który był połączeniu hip-hopu z towarzyskim. Wyglądało to dość dziwnie, jednak ku mojemu ogromnemu zdziwieniu zostałam obdarzona oklaskami.
- Zatańcz tak na pokazie, a odstąpię Ci swoje miejsce i będziesz moim mistrzem! – Widząc kpiący uśmiech na twarzy Krzysztofa ukłoniłam się teatralnie.
- Wedle życzenia, tylko nie miej potem pretensji, że mimo poświęcanego nam czasu nie wygraliśmy piaty raz ! – Odrzekłam naburmuszona krzyżując ręce na piersi. – Poza tym nie jesteś najlepszy, do ostatniej klasy jeszcze jedno pudło Ci brakuje . – Uśmiechnęłam się słodko i puszczając mu oczko wróciłam na miejsce, by po raz ostatni przećwiczyć kroki.
- Człowieku rusz się ! – Warknęłam na Grześka, który nie raczył się ruszyć, tylko dalej stał wymieniając uwagi z trenerem. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 23:39. Jak tak dalej pójdzie to najwcześniej będę w domu rano. Prychnęłam mentalnie, zastanawiając się jak długie kazanie czeka mnie po powrocie, bo przecież matura! Potrząsnęłam włosami, przerzucając kucyk na jedno ramię. Poruszając w rytm muzyki biodrami czekałam na właściwy takt, aby móc się oddać swojej pasji. Kiedy ruszyliśmy uśmiechnęłam się przepięknie wprawiając prawie każdy mięsień w ruch.. Zbyt dawno mnie tutaj nie było.  Jeszcze Rolle, obrót i koniec. Zatrzymaliśmy się ciężko oddychając. Popatrzyłam pytająco na mężczyznę, który nam skinął i udał się do wyjścia. Szybkim krokiem skierowałam się do szatni, chcąc zmienić obuwie. Może byłam zbyt leniwa, ale zdecydowanie nie będę marnować czasu na zmianę stroju. Osunęłam się na ławkę łapiąc po drodze butelkę z wodą. Upiłam kilka łyków w ciszy patrząc na przebierającego się przyjaciela. Nie obowiązywały nas jakieś dziwne zasady kultury – jedyną zasadą był brak krępacji we własnym towarzystwie, bo przecież na siebie nie polecimy. Cóż jakby na to nie patrzeć Gej i Heteroseksualistka się wykluczają. Przymknęłam oczy myślami oddalając się do kolejnego sprawdzianu naszych umiejętności. Obecnie znajdowaliśmy się w najcięższej kategorii – mianowicie klasie B. Wszystko było tutaj nowe. Fascynowała mnie ta świeżość. Zmieniły się nam stroje. Dozwolone były cekiny, kamienie i najróżniejsze dodatki dla partnera jak i partnerki. Style również były liczone oddzielnie, a choreografia była znacznie trudniejsza i zapewne wymagała więcej pracy i poświęconego czasu na dopracowanie jej do perfekcji. Podniosłam się wrzucając trzymaną butelkę do torby, po czy wzięłam do ręki spodnie chłopaka z kieszeni dobywając opakowanie w papierosami. Widząc jego niezadowolone spojrzenie uśmiechnęłam się niewinnie wyciągając dwie sztuki, które zapaliłam. Podeszłam do niego i włożyłam papierosa między uchylone usta czekające jakby specjalnie na tę rzecz. Uśmiechnęłam się wesoło, patrząc jak z lubością zaciąga się nikotyną. Nic nie mówiąc poszłam w jego ślady i ujmując torbę opuściliśmy pomieszczenie. Jeśli myślicie, że w budynku można było palić, to jesteście w głębokim błędzie… ale jak to się mówi : zasady są po to, żeby je łamać. Otworzyłam bagażnik, pozwalając chłopakowi wrzucić tam swoje rzeczy. Zatrzasnęłam go od razu wsiadając za kierownicę. Mrugnęłam do Grzesia figlarnie. Jeszcze kilka tygodni temu zawsze odbywała się walka, które z nas jako pierwsze tam dotrze, mimo że to ja byłam właścicielką czterech kółek. Włączyłam radio ruszając z miejsca.
- Gdzie mnie wyrzucasz ? – Spojrzałam na przyjaciela, który jedną ręką wystukiwał rytm na kolanie.
- Chciałam Cie, odwieźć do domu. No, ale jeśli wolisz to mogę cię wyrzucić przecznicę wcześniej. Tylko musisz mi powiedzieć przy jakiej prędkości. – Odrzekłam śmiejąc się.
- Zapytałbym dlaczego jesteś taka miła, ale i tak sama mi za chwilę powiesz.
- Naprawdę, aż tak łatwo mnie rozszyfrować ? – Zapytałam układając usta w dzióbek – Chodzi o to, że moi kochani przyjaciele jako prezent dali mi bilety na koncert.. więc pomyślałam, że byłbyś tak bardzo kochany i ze mną poszedł. – Odpowiedziałam patrząc na ciemnowłosego chłopaka.
- Koncert ? Jaki koncert ?
- No .. ten … tego … Mówiłeś mi ostatnio, że nawet ich lubisz. – Zatrzepotałam rzęsami robiąc słodkie oczka – One Direction. – dodałam niepewnie po kilkusekundowej ciszy, która zaczynała męczyć moje wrażliwe uszy. Jedyną reakcją, jaką uzyskałam od przyjaciela był głośny wybuch śmiechu i łzy spływające po policzkach.


aut. Coś w ramach rozweselenia ( o ile ktoś zna francuski ) :P.  Dziękuję serdecznie za komentarze Kinelly Nelly i Marchewce :)  Mam nadzieję, że ta historia będzie się Wam dalej podobać ! Odnośnie kolejnych rozdziałów będą wrzucane co 5-7 dni :)









piątek, 25 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 1


- Uciekaj ! – Usłyszałam przerażony krzyk Angeliki. Skoncentrowana popatrzyłam na dwóch zbliżających się do nas mężczyzn. Byli dziwnie znajomi, jednak nie mogłam sobie przypomnieć skąd kojarzę ich twarze.. No tak, kilka miesięcy temu przebywałam w nieciekawym towarzystwie, więc w końcu musiały pokazać się efekty zawartych w tym czasie znajomości. Niekoniecznie te pozytywne.  Z transu wyrwał mnie mocny uścisk, który poczułam na nadgarstku i lekkie szarpnięcie na chodnik, abym uniknęła bliskiego spotkania z samochodem, który zatrzymał się y piskiem kilka metrów od nas.. Spojrzałam na kierowcę pojazdu. Był to młody chłopak, około dwudziestoletni ubrany w skórzaną kurtkę z ciemnymi okularami na nosie. Cofnęłam się kilka kroków widząc jak z gracją opuszcza auto i rusza w naszym kierunku z zuchwałym uśmieszkiem na ustach.
- Zapraszam madame. – Powiedział strącając dłoń przyjaciółki. Popchnął mnie delikatnie w stronę BMW  czekającego, jakby specjalnie na moją osobę.
- Potrafię sama chodzić. – Warknęłam niezadowolona wyrywając się z uścisku. Potarłam obolałe miejsce z wyrzutem patrząc na nieznajomego. Pewnie jutro pojawią się tam siniaki. Czy byłam odważna ? Zdecydowanie nie. To kolejna maska, za którą schowałam się w tej chwili. W środku jednak bojąc się niczym mała dziewczyna zostawiona w centrum handlowym przez rodziców.
- Jeszcze możesz. – Usłyszałam ciche burknięcie. Zatrzymałam się odwracając
do mężczyzny, a moja dłoń z impetem wylądowała na jego policzku. Ups !
To z pewnością nie był dobry ruch, no ale kobiet się nie bije.  Prawda ?
Cóż z pewnością mogłam zacząć wątpić w to stwierdzenie, kiedy zostałam mocno pociągnięta za włosy i brutalnie popchnięta na samochód. Z jękiem wypuściłam powietrze, które dotychczas nieświadomie wstrzymywałam w płucach. Bałam się? Mało powiedziane ! 
- Masz szczęście, że Damian chce Cię widzieć całą, suko ! -  Wypluł z odrazą i nie siląc się już na zachowanie pozoru uprzejmości w miejscu publicznym wepchnął mnie do samochodu, a sam okrążając pojazd usiadł na miejscu kierowcy. Zdecydowanie tego się nie spodziewałam ! Czego ten kretyn mógł ode mnie jeszcze chcieć?
Pracowałam dla niego ponad rok temu, a jednak miał jakąś propozycje.
Dobre sobie -propozycje. Czujecie ten sarkazm ? 
- Gdzie jedziemy ? – Zapytałam cicho, nie chcąc narażać się na niezadowolenie mężczyzny.
- A jak myślisz słoneczko ? Ostatnia podróż.. mówi Ci to coś ? – Jego śmiech wypełnił wnętrze pojazdu. W przypływie paniki zaczęłam spazmatycznie oddychać szukając jakiejkolwiek drogi ucieczki, bo przecież moje życie nie może zakończyć się tak młodo..


- Liza, wstawaj wreszcie ! – jak przez mgłę usłyszałam głos mamy. Leniwie otworzyłam jedno oko spoglądając na kobietę, która stała koło łóżka podpierając się pod boki. Pokręciła z dezaprobatą głową  odchodząc kilka metrów dalej, aby otworzyć okno. – Dziewczyno już prawie południe ! Jak tak dalej pójdzie to nie wiem jak zamierzasz zdać maturę ! Za chwilę widzę Cię w kuchni. Śniadanie masz przygotowane na stole. – Oznajmiła opuszczając mój prywatny azyl.  Jęknęłam niezadowolona nakrywając na głowę kołdrą. Może uda mi się jeszcze odpłynąć choć na kilka minut. Chociaż nie, to nie był dobry pomysł.
Przy moim szczęściu znów będę miała dziwne sny. Nie mogłam zrozumieć, czemu nawiedzały mnie obrazy z przeszłości, przecież to zamknięty rozdział w życiu.
Już się wydarzyło i nigdy nie wróci. Prosta zasada i tego się trzymajmy. 
- Elizabeth ! Zejdź na dół ! – Moje rozmyślania przerwał krzyk matki, która stała na schodach, czekając aż spełnię jej życzenie. Nie mogłam zrozumieć tej kobiety. Jakby od nauki, czy wyników egzaminów końcowych miało zależeć moje życie…
Może zależeć jedynie przyszłość, ale od chwili wytchnienia i snu przecież człowiek
nie umiera. Ziewnęłam głośno. Chcąc sprawdzić która godzina wzięłam do ręki telefon i spojrzałam na wyświetlacz. 
Jest 10 ?! No Chryste Panie, ja kiedyś oszaleję ! TO MA BYĆ POŁUDNIE ?! 
Parsknęłam zirytowana opuszczając posłanie. Nasunęłam na bose stopy kapcie
 i wyszłam z sypialni dość głośno strzelając drzwiami, aby się zamknęły. Czasami zachowywałam się jak rozpieszczona nastolatka, którą po prawdzie troszeczkę byłam. Bo niby dlaczego kiedy muszę wstać, żeby nie słuchać zrzędzenia matki za uchem to inni mogą smacznie wylegiwać się w łóżku ? Tak, dobrze myślicie ta kobieta miała niesłychany talent to szybkiego wyprowadzenia mnie z równowagi.
- Pamiętasz, że po południu idziesz na zajęcia? – Usłyszałam głos opiekunki, która pojawiła się w kuchni, żeby również zjeść śniadanie.
- Serio ? Na śmierć zapomniałam ! – Powiedziałam dość głośno przykładając dłonie do piersi w geście niedowierzania.  – Bo przecież nie mam korepetycji od ponad pół roku ZAWSZE we wtorki – Zaśmiałam się z ironią wywracając oczami. Jedyną reakcją jaką uzyskałam od mamy na to małe przedstawienie był krzywy uśmiech. Może to i lepiej, że nic nie odpowiedziała na moje prześmiewcze zachowanie. Zaoszczędziła mi przynajmniej bólu głowy. Odwróciłam wzrok za okno, gdzie sąsiad kosił trawnik w ogrodzie cicho coś podśpiewując. Można było to wywnioskować po wciąż otwierających się ustach i palcach wystukujących rytm na rączce urządzenia. Uśmiechnęłam się delikatnie widząc ile przyjemności i relaksu może dać człowiekowi tak prosta czynność.
- Rano przyszła do Ciebie poczta. – Oznajmiła kobieta podając mi kilka białych kopert, na których widniało moje imię, po czym opuściła kuchnię uprzednio wkładając jeszcze naczynia do zlewu. Przeglądnęłam je szybko : rachunki
z banków, kilka kartek z życzeniami imieninowymi i jeszcze jeden list od mojego najlepszego przyjaciela. Mój uśmiech natychmiastowo się poszerzył, kiedy
z niecierpliwością odrywałam kawałek papieru, by móc dostać się do jej zawartości. Kolejna koperta w kopercie? Jezuniu ten to ma pomysły! Pokręciłam głową z niedowierzaniu ujmując kartkę, która była również
w środku. Widniały tam życzenia :
To nie Grecja, to nie Chiny,
to są Twoje imieniny.
Zawsze zdrowy z lekarstw kpij
i beztrosko sobie śpij.
Chleb na stole, mleko w dzbanku,
dobry humor, konto w banku.
Niech głowa Ci się nie kiwa
lepiej wypij kufel piwa.
Dużo zdrowia i radości,
dużo szczęścia, nigdy złości,
mało smutku, moc miłości pomyślności!

PS Mamy nadzieję, że drugi prezent się spodoba :) !

oraz podpisy moich przyjaciół. A jednak myliłam się myśląc, że tylko Michał pamiętał o moim święcie. Zaśmiałam się cicho jeszcze raz czytając tekst. O tak takie rymowanki były naszą specjalnością. Często w święta spędzaliśmy razem kilka godzin wymyślając śmieszne wierszyki, by potem wysłać je do naszych wspólnych znajomych. Jak widać i tym razem się na nich nie zawiodłam. Kiedy przestałam szczerzyć się jak głupia wzięłam do ręki drugą kopertę w której znajdował się bilet na koncert ! Czytając nazwę zespołu otworzyłam szerzej oczy nadal nie dowierzając. Pisnęłam dziko wierzgając nogami, co oczywiście przypłaciłam silnym bólem, zaraz po tym jak moje kolano odbyło bliskie spotkanie z krawędzią stołu. Do moich oczu w szybkim tempie napłynęły łzy, co sprowadziło mnie na ziemię. Trzeba było nie cieszyć się jak jakaś wariatka. Przyłożyłam dłoń do obolałego miejsca delikatnie masując, lecz po krótkiej chwili poderwałam się z krzesła i zgarniając swoją własność popędziłam do pokoju. Wbiegając tam prawie potknęłam się o dywan, cóż począć – nigdy nie miałam wzorowej koordynacji ruchowej, no chyba że wliczamy w to taniec. Rzuciłam się na łóżko sięgając jednocześnie wolną ręką po telefon. Szybko wybrałam numer do Michała i oczekując na połączenie niecierpliwie podrygiwałam stopą.
- Słucham piękna ? – Usłyszałam wesoły głos przyjaciela, który uciszał towarzystwo z którym właśnie przebywał. Cytując dokładnie jego słowa, prośba o zachowanie ciszy brzmiała następująco : „ Przymknijcie te mordeczki, bo k*rwa Liz nie słyszę”. On i dobre wychowanie.. To się wyklucza !  Znam tylko jedną osobę, która w zdaniu potrafi zawrzeć 10 przekleństw i nie , nie jest to wiązanka składająca się z nich samych. Na dodatek, który zdrowy na umyśle facet podrywa dziewczyny tekstami typu :„ Hej lala, but Ci się rozwala”,  „ Blondyna, kto Cie dyma jak mnie ni ma” lub o zgrozo „ Cześć, fajne masz pneumokoki” – I to ma być normalna osoba, dobre sobie.
- Ty imbecylu, jak mogłeś mi nie powiedzieć, że idziemy na koncert ! – Wydarłam się do telefonu, nie przejmując się rodzicami którzy być może usłyszeli ten wrzask. Potem będę się martwić jak poinformować ich o moim wyjściu, no ale to już inna historia.
- Uuuuu.. Nasza gwiazdeczka dostała prezent ! – Ochrypły śmiech wypełnił wnętrze słuchawki, a ja mimo wszystko zaśmiałam się razem z nim.
- No, ale jak mogliście mi nie powiedzieć ? – Odparłam z wyrzutem, ignorując jego dalsze chichotanie.
- To proste jak drut – my nie idziemy na koncert. – Oznajmił i zamilkł czekając na jakąś reakcję. Momentalnie poderwałam się do siadu, nabierając głęboko powietrza.
- Co to ma znaczyć, że nie idziecie ?! – Warknęłam niezadowolona.
- Nooo, kobieto przecież dobrze wiesz.. Dlaczego nie możesz zrozumieć ? – Zapytał
z wyrzutem w głosie. – Nie lubimy One direction ! – Uśmiechnęłam się wesoło, słysząc to zdanie po raz tysięczny w życiu. To się nazywają przyjaciele – mimo braku tolerancji i sympatii do kogoś, chcąc sprawić radość bliskiej osobie tolerują jej wywody na temat zespołu a na koniec kupują bilet na ich koncert . No po prostu takich ludzi to ze świecą szukać !
- Oj no dobrze, dobrze. Przecież wiem niskim progu tolerancji u was, co nie tyczy się tylko muzyki, ale i chodzenia do klubu .  – Odpowiedziałam parskając śmiechem, kiedy przypomniałam sobie nasze ostatnie wyjście na imprezę.
- Kobieto nie przeginaj ! Na gazową też już nie pójdziemy ! – Jego głos brzmiał bardzo poważnie, jednak po chwili usłyszałam zbiorowy wybuch śmiechu. Widocznie znajdowali się tam ludzie, którzy znali mnie również z zamiłowania do tego miejsca.
- I tak wiem, że kłamiesz ! Dobra Misiaku, co jak co.. ale nie mam milionów na koncie – to będę kończyć bo w przeciwnym razie zostanę bankrutem.
- Dobra Lizuś, na razie i do zobaczenia wieczorem, tak ?
- Noo, przecież wam obiecałam ! – Odrzekłam, zakańczając rozmowę. Westchnęłam cicho. Ujmując między palce bilet podeszłam do biurka. Spojrzałam na datę występu i na kalendarz.CO DO CHOLERY ? KONCERT JEST ZA TYDZIEŃ ?!
Potrząsnęłam włosami, które na kilka sekund zagościły na mojej twarzy, jednak szybko odgarnęłam je na bok. W takim wypadku będę musiała zadzwonić do Grześka, jedynej osoby w gronie moich znajomych która również lubi ten zespół. 
Może ma coś z tym wspólnego fakt, że jest gejem ?

zachęcam was do komentowania :) nawet nie wiecie jak wiele radości i mocnego kopa w dupe daje chociaż jedna głupia notka, za którą chciałam podziękować Mercheweczce ;)

wtorek, 22 kwietnia 2014

Prolog

Kochająca rodzina, zadbany dom, cudowny chłopak, spełnione marzenia.. 
Brzmi jak przykład idealnego życia - takiego, które często dostrzegamy w amerykańskich filmach.
Niestety zazwyczaj jesteśmy bardzo daleko od tego wyobrażenia. Tak ja również, moje życie nie jest idealne, można wręcz powiedzieć że zakrawa o koszmar :
* Wymagający rodzice – przeżyję, ale jeśli mam być chodzącym ideałem i zrealizować ICH plany na przyszłość..to podziękuję, to zdecydowanie nie dla mnie.
* Wesoła atmosfera – kolejne złudzenie, wiele kłótni rodziców, kolejne rozmowy i chwilowy spokój
w czterech ścianach.. Ale po kilku dniach wszystko zaczyna się powtarzać.
I tak w kółko przez 18 lat. Brakuje tylko alkoholizmu.. Pewnie zapytacie się czy nie przesadzam ?
Zdecydowanie nie - bo ile można kłócić się o każdy najmniejszy drobiazg. To logiczne, że w każdym związku zdarzają się kryzysy... przecież nie każdy jest perfekcyjny ! Jednak ciągłe sprzeczki, trwające 24/h to jednak przesada. Nie uważacie ? Może najlepszą terapią byłby rozwód ?
* Rodzeństwo – tak mam. Brata i dwie siostry.. Co prawda z jedną nie mam kontaktu od dobrych kilku lat.  Wyprowadziła się z domu zaraz po osiągnięciu pełnoletniości. Dziwne ?
Nie dla mnie, po prostu przerosło ją to. Nie każdy potrafi zignorować awantury, które
po pewnym czasie zaczynają oddziaływać na psychikę człowieka .
*Plany na przyszłość – dobre pytanie .. ale chodzi o MOJE plany czy rodziców i ich niezaspokojone ambicje. Nie każdy jest nastawiony w życiu tylko na pieniądze i czysty zysk. Kiedyś chciałabym robić
coś co kocham.  Śpiewać ? – tak, ale tylko pod prysznicem, kiedy nikt nie słyszy. Wyjechać za granicę – idealny plan. Mieć święty spokój, nie słyszeć ciągłych pretensji, znaleźć przytulne mieszkanie, pracę.
 * Marzenia – całe miliony. Spełnione ? Niekoniecznie. Nie zawsze mamy to szczęście w życiu, że wszystko idzie po naszej myśli. O czym marzyłam … Było kilka rzeczy, które chciałam osiągnąć za wszelką cenę . Chcecie  wiedzieć ? Nie ma sprawy, powiem wam.. Chciałam:
Wyjechać – gdzieś daleko, najlepiej do Francji.
Iść na koncert One Direction – wiem.. zabawne. Pewnie myślicie o mnie teraz jak o jednej z tych niewyżytych dziewczyn, które piszczą i rzucają się na swoich idoli niczym na dobry kawałek mięsa..
Nic bardziej mylnego. Fakt faktem tworzą muzykę, którą uwielbiam, jednak dla mnie dalej są zwykłymi ludźmi. Po prostu poszczęściło się im w życiu. Mimo to całym sercem (do dziś dnia)  kibicuję chłopakom w dalszej karierze i wydawaniu kolejnych singli.
Znaleźć miłość – dość oklepane, ale jednak możliwe do zrealizowania

Nazywam się Elizabeth i opowiem wam moją historię. Historię dążenia do celu, osiągnięcia szczęścia w życiu i spełniania trzech najważniejszych marzeń, które wymieniłam wyżej.

Bohaterowie



Grzesiek
Elizabeth

Michał



Angelika
                                                  
                                                                     
One Direction
( Zayn, Harry, Liam, Luis, Niall )