wtorek, 20 maja 2014

ROZDZIAŁ 5

*** Harry***
Wszedłem do hotelu, zasłaniając ramieniem twarz przed błyskającymi fleszami. Czasami paparazzi potrafili być strasznie upierdliwi. To więcej niż pewne, że nazajutrz w praktycznie każdej młodzieżowej gazecie pojawią się właśnie te zdjęcia z dopiskiem à la „ Ranny powrót Harry’ego Styles’a do hotelu ! Kolejny romans?”. Po upływie kilku lat życia w ciągłym blasku byłem przyzwyczajony to tego typu posunięć, jednak na dłuższy okres czasu było to cholernie męczące. Taka jest cena sławy. Teraz już nikt nie traktuje nas jak normalnych ludzi. Jak to trafnie ujęła wczoraj poznana dziewczyna „ Byliśmy nastolatkami, którym po prostu poszczęściło się w życiu.” Bywały takie dni, kiedy chciałem wrócić do tego co było kiedyś, zostawiając za sobą sławę i pieniądze. Z drugiej jednak strony chcę robić to co kocham, nie zważając na cenę, którą muszę płacić.  Wyciągnąłem z kieszeni kluczyki i kartę magnetyczną, która chroniła dostępu do mojego małego królestwa. Przeciągnąłem ją po czytniku, przekraczając próg pokoju. Włączyłem telewizję, udając się do kuchni po butelkę wody. Moje aktualne zbawienie. Opadłem z ciężkim westchnieniem na kanapę, pociągając z niej kilka łyków zimnego płynu. Nigdy więcej alkoholu ! Słysząc głośne pukanie, warknąłem cicho. Podniosłem się z impetem otwierając drzwi.
- Cześć mój chłopcze ! – Sarkastyczny głos Louisa rozszedł się po pomieszczeniu.- Wyobraź sobie… właśnie ze stron plotkarskich dowiedziałem się, że wróciłeś po całonocnym, dobrym seksie. Kim jest ten wybranek ?! I dlaczego nie dowiaduję się tego od ciebie ?! – Zapytał z wyrzutem w głosie, dłonią odsuwając mnie na bok i przechodząc do salonu.
- Bo nie było upojnej nocy ? – Odpowiedziałem pytaniem retorycznym, niezręcznie pocierając kark – No i poznałem dziewczynę. – Obserwowałem jak Louis zaczyna krztusić się wodą, większość jednak wypluwając przed siebie. Cóż, mógł się zdziwić. W końcu zawsze rozmawialiśmy o przygodach z mężczyznami w roli głównej, jednak doskonale wiedział, że z płcią piękną również miałem kontakt. Może sporadyczny, bo nie każda kobieta pociągała mnie fizycznie, ale ale przecież był !
- DZIEWCZYNĄ ?
- Nie sprawdzałem, czy aby w 100 %, ale wyglądała jak kobieta. – Wywróciłem oczami, nic nie robiąc sobie z jego niezmiernego zdziwienia. – Poznaliśmy się w klubie, a potem mnie przenocowała. Jest fanką zespołu. – Widząc powątpiewające spojrzenie przyjaciela,  smutny uśmiech wykrzywił moje wargi. – Nie jedną z tych „AAAAAAAaaa !Boże Haaaaaaaaaaaaaaary, wyjdź za mnie !” – Wykrzyknąłem piskliwie, machając dłońmi na wszystkie strony.  Wskoczyłem przyjacielowi na kolana, wtulając nos w jego szyję. Zawsze bawiły mnie wszystkie spekulacje na temat łączącego nas uczucia i rzekomego związku, w którym podobno byliśmy. Chociaż może nie powinienem się dziwić, biorąc pod uwagę wszystkie dwuznaczne gesty wykonywane przez nas oboje podczas licznych koncertów.
- Nie rozumiem . W takim razie czemu jesteś zmartwiony ? – Zapytał spoglądając w moje zielone tęczówki.
- Nawet mnie nie rozpoznała, chociaż stwierdziła, że jestem do siebie podobny. Była zalana, niczego nie będzie pamiętać. – Dodałem, wyjaśniając przyjacielowi w dość dużym skrócie przebieg wczorajszego wieczoru.
- Dobra!  Głowa do góry , klata do przodu i piękny uśmiech z dołeczkami, poproszę ! -Wykrzyknął rozciągając palcami moje usta w imitację uśmiechu.  – Masz plany na dzisiejszy dzień ? – Pokręciłem przecząco głową. – To idealnie ! Idziemy wszyscy w takim razie na turniej tańca ! Wczoraj dostaliśmy zaproszenia. Co prawda nie jest to mistrzostwo, tylko klasa B, ale zawsze można iść się rozerwać .
- Przecież dokładnie po to przyjechaliśmy do Polski kilka dni wcześniej- chcieliśmy krótkich wakacji, dlatego też mieliśmy krótką przerwę w trasie. Serio chce wam się iść ? – Zapytałem pstrykając chłopaka w nos.
- Pomyślałem, że miło będzie oglądnąć kogoś występ. Taka mała odmiana – Wzruszył niewinnie ramionami, jednak nadzieja dalej była widoczna w jego głosie.  Po prostu nie mogłem się nie zgodzić.

*** Elizabeth***
Do sypialni wpadały promienie słońca, uparcie mnie budząc. Westchnęłam niezadowolona, przewracając się na bok. Wtuliłam twarz w poduszkę, zaciągając się zapachem męskich perfum. Chwila ! Męskich perfum ?! Otworzyłam oczy ze skoncentrowaniem rozglądając się po pokoju. Było zdecydowanie zbyt jasno, przez co musiałam mrużyć oczy. Na stoliku dostrzegłam pustą butelkę wina i dwa kieliszki. Więc jednak ktoś u mnie był. Zmarszczyłam brwi usilnie starając przypomnieć sobie wczorajszy wieczór. Pamiętałam tylko niewyraźny obraz twarzy chłopaka, którego zdecydowanie już gdzieś widziałam. Potrząsnęłam włosami, chcąc pozbyć się natrętnych myśli. Zastanowię się nad dym później, kiedy głowa nie będzie mi pulsować tępym bólem. Chwyciłam w palce kartkę, która leżała na poduszce. Prychnęłam pogardliwie czytając jej treść.


„ Dziękuję za nocleg. Twoje zachowanie było miłą odskocznią od codzienności. Wszystkiego dobrego, może kiedyś się jeszcze spotkamy.
                                                                                                                                 Harry”

Zawsze lepiej wyjść rankiem, nie budząc drugiej osoby, z którą spędziło się noc. Najwidoczniej brakowało mu odwagi by stanąć twarzą w twarz, kiedy będę trzeźwa. Kolejny idiota z kategorii poznaj, zalicz, zapomnij. Wykrzywiłam usta w grymasie, udając się do łazienki. Mam ogromną nadzieję, że przynajmniej był na tyle odpowiedzialny, żeby użyć prezerwatyw. Jednak test ciążowy z pewnością nie zaszkodzi. Będę musiała udać się do sklepu. Westchnęłam cicho wcierając we włosy jabłkowy szampon.  Stałam jeszcze chwilę pod prysznicem, pozwalając by gorąca woda spływała po moim nagim ciele. Wychodząc z łazienki owinęłam się ręcznikiem i zeszłam do kuchni zjeść późny obiad. Z salonu dobiegał dźwięk włączonego radia, jednak coś mi mówiło, że w domu nikogo nie ma. Włożyłam do mikrofalówki naszykowane dla mnie jedzenie. Nalałam wody do szklanki i zaczęłam spożywać posiłek. Zegar nad wejściem wskazywał 17. Jeśli się nie pospieszę za chwilę będę spóźniona na konkurs ! W panice zerwałam się z krzesła, biegiem ruszając to pralni. Zgarnęłam stamtąd soczysto fioletową sukienkę, w której to miałam dzisiaj wystąpić. W biegu założyłam ją na siebie, już po chwili wpadając do łazienki. Wysypałam na szafkę wszystkie kosmetyki, wybierając tylko te potrzebne. Już kilka minut później opuściłam pomieszczenie z mocnym makijażem na twarzy.  Wyglądnęłam przez okno, chcąc sprawdzić stan pogody.
- Gdzie jest do cholery moje maleństwo ! – Krzyknęłam zdezorientowana, kiedy nie dostrzegłam samochodu na podjeździe, gdzie zawsze się zatrzymywałam. Pokręciłam ze zrezygnowaniem głową i ujmując telefon, wybrałam numer na taryfę. Wsiadając do zamówionej taksówki byłam więcej niż w totalnej rozsypce, przecież nigdy nie rozstaję się z kluczykami do Bena !
- Gdzie się Pani wybiera w tak uroczy wieczór ? – Usłyszałam przymilny głos kierowcy, który z pożądaniem mierzył wzrokiem moje półnagie ciało. Co się dziwić?  Też był człowiekiem, a materiał, który miałam na sobie dodatkowo nie ułatwiał zadania. Był stanowczo zbyt wyzywający, jednak przy tańcach latynoamerykańskich to standard. Nie czułam się zbyt komfortowo, jednak usilnie próbowałam zignorować niepokój.
- Turniej tańca .  – Odrzekłam ze sztucznym uśmiechem na ustach. – Mógłby Pan troszeczkę szybciej ? Za niedługo będę spóźniona. – Zatrzepotałam rzęsami przyglądając się jego profilowi. Kilka minut później zatrzymaliśmy się przed budynkiem, gdzie miały odbyć się zawody. Przy wejściu zgromadził się spory tłum nastolatek, które piszczały wyraźnie czymś podekscytowane.  Moje biedne  uszy ! Przepchnęłam się do bocznego wejścia, tylko dla personelu. Odebrałam od ochroniarza klucz do garderoby.  Idąc przez korytarz usłyszałam głośne wołanie. Zatrzymałam się i odwróciłam do przyjaciela.
- Gdzieś ty była do tej godziny ?! – Wykrzyknął jeszcze głośniej od grupy dziewczyn stojącej kilka metrów od nas.
- Poniosło mnie trochę wczoraj. – Odrzekłam z niewinnym uśmiechem, przyozdabiającym moją twarz. – Ciesz się, że się nie spóźniłam !
- Serio ?! Kobieto, nie znasz umiaru ? Nawet przed występem musisz balować ? – Bez trudu mogłam w jego głosie dosłyszeć nutę pretensji.  Podniosłam wyzywająco brew, mierząc chłopaka nieprzychylnym spojrzeniem.
- Och, kochany… dobrze wiesz, że mogłam się naćpać.. ale spokojnie. Obiecuję, następnym razem nie będę w stanie doczołgać na turniej ! – Syknęłam niezadowolona. Odwróciłam się do skandujących dalej nastolatek.
- KURWA WY W BARZE JESTEŚCIE ?! – Wydarłam się otrzymując w odpowiedzi zaskoczone spojrzenia.  – TUTAJ SIĘ PRACUJE, WIĘC WYPIERDALAĆ WSZYSTKIE ! – Zakończyłam pokazując palcami drzwi. Już po kilkunastu sekundach korytarz zaczynał pustoszeć. Uśmiechnęłam się wyraźnie zadowolona w osiągnięcia celu. – Byle tak dalej, a kolejne podium będzie nasze ! – Powiedziałam już spokojnie do partnera, przechylając delikatnie głowę.
- Lubisz czuć respekt, co ? – Wybuchnął niepohamowanym śmiechem.
- Ależ nie mój drogi. Ja uwielbiam przerażać ludzi. – Panie przodem, teatralnie skłoniłam się przed chłopakiem.
- Panie ? – Wyzywająco uniósł brew
- Nie moja wina, że na jednej z imprez dałeś się podpuścić. Nie musiałeś mówić, że masz lęk wysokości podczas seksu. – Odpowiedziałam i w ułamku sekundy  ruszyłam w przeciwną stronę biegiem, słysząc za sobą kroki przyjaciela.


aut.  Dziękuję za komentarze :) mam nadzieje, że rozdział nie jest aż tak zły, jak mi sie wydaje :P

4 komentarze:

  1. Nie jest :D Wszystko się powoli rozkręca :)) <3
    @Marcheweczkaaa

    OdpowiedzUsuń
  2. oby tak dalej:)super

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo ładny blog :) Rozdział jest super i fajnie się wszystko kręci :) Zapraszam do siebie :)
    http://lifeinfear.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Anabell (chora na anoreksję) zostaje zdradzona przez swojego chłopaka zaraz po tym, jak dołącza do gangu, którego członkami są Niall i Harry. Czy to wszystko ma prawo zakończyć się dobrze? A może kłopotów przybędzie?
    Zwiastun:https://www.youtube.com/watch?v=vTErL1Erklw&feature=youtu.be

    OdpowiedzUsuń