- Chodźmy do
mnie. – Oddaliłam twarz, jednak widząc niezrozumienie na jego twarzy i ciche „
What ?” wydobywające się spomiędzy jego warg powtórzyłam pytanie, tym razem
jednak w języku angielskim. Potrząsnął lokami, niemo zgadzając się na moją
propozycję. Z gracją zeskoczył z lady, wyciągając dłonie, aby pomóc mi również
opuścić to miejsce. Już chwilę potem śmiejąc się i zataczając wyszliśmy z
klubu.
- Poczekaj minutę – Powiedziałam i nie czekając udałam się do sklepu alkoholowego, znajdującego się kilka metrów dalej. Dwie minuty potem opuściłam go ze zwycięskim uśmiechem w dłoni dzierżąc butelkę wina.
- Jedziemy do mnie ! – Krzyknęłam radośnie, wygrzebując kluczyki do samochodu. Chłopak z przerażeniem wyrwał mi je z ręki i schował do kieszeni spodni.
- Może jednak zamówimy taxi ? – zaproponował z rozbrajającym uśmiechem. Nie mogłam się nie zgodzić. – Auto odstawię Ci jutro. – Dodał po chwili, mrugając flirciarsko okiem. Popchnął mnie delikatnie w stronę postoju.
- Cechowa 14a – Mruknęłam wsiadając do pojazdu, po czym ułożyłam się wygodnie na kolanach chłopaka. – Jak masz na imię ?
- Harry. – Odrzekł lekko zdziwiony, jednak po chwili uśmiechnął się promiennie, palcami przeczesując mi włosy. Rozmawialiśmy luźno, na przeróżne tematy : rodziny , zainteresowaniach, seksu, zabawnych sytuacjach z dzieciństwa. Nawet nie zorientowałam się, kiedy dojechaliśmy pod wskazany wcześniej adres. Chciałam już wyciągać portfel, jednak uprzedził mnie dalej uśmiechnięty mężczyzna. – Reszta dla pana. – Powiedział podając kierowcy stuzłotowy banknot. Potrząsnęłam głową zastanawiając się, jakim cudem nie bolą go policzki od tej ciągłej wesołości. To było wręcz nienaturalne.
- Ejj ! – Powiedziałam cicho, teatralnie przykładając palec do ust. – Musimy być cicho, moi rodzice śpią na dole. – Zaczęłam niekontrolowanie chichotać, niczym jakaś postrzelona nastolatka.
- Czemu nie powiedziałaś, że mieszkasz z rodziną? Mogliśmy jechać do mnie. – Oznajmił przyglądając mi się z wyraźną koncentracją.
- Nie pytałeś. – Wzruszyłam jedynie ramionami, bagatelizując całą sytuację. Pociągnęłam go za rękę przechodząc przez ogród. Otworzyłam drzwi gestem dłoni zapraszając go środka.
– Po schodach, 2 drzwi na lewo – Powiedziałam szeptem i na palcach skierowałam się w stronę kuchni. Zajrzałam jeszcze do sypialni rodziców, którzy jednak spali o niczym nie wiedząc. Weszłam do swojego pokoju, stawiając uprzednio zabrane kieliszki na stole.
- Chcesz jakieś dresy czy coś ? – Zapytałam rzucając ręcznikiem w twarz chłopaka. Jednak nie doczekałam się odpowiedzi. Nie zastanawiając się wiele, wyjęłam z szafy spodnie i koszulkę, należącą do brata. Podałam mu je, po czym wypchnęłam na korytarz, wskazując palcem na ostatnie drzwi. – Łazienka. – Sama zaś łapiąc po drodze słodką piżamkę w krówki i puchate kapcie, zniknęłam za drzwiami drugiego pomieszczenia. Szybko zrzuciłam ubrania i wskoczyłam pod prysznic. Gorąca woda dawała ukojenie spiętym mięśniom. Wychodząc owinęłam się ręcznikiem i wrzuciłam brudne rzeczy do kosza na pranie. Szybko nałożyłam na siebie koszulkę i damskie bokserki. Weszłam do pokoju, w którym już znajdował się chłopak. Nalewał nam właśnie wina.
- Jesteś fanką starych zespołów ? – Zapytał odwracając się do mnie. – Fajna piżamka – Dodał po minucie z kpiącym uśmiecham, a oczy błyszczały mu wesoło.
- Tak ogólnie to tak. Generalnie słucham staroci, szczególnie kapeli rockowych. To nie znaczy jednak, że nie znam nowych wykonawców. – Odpowiedziałam zgodnie z prawdą, wywracając jednocześnie oczami. Słysząc ostatni komentarz teatralnie przyłożyłam dłoń do ust. – Mam się zacząć Ciebie bać już, czy mogę za chwilę ? – Zapytałam sarkastycznie, odbierając od niego lampkę wina. – Błagam cię ! Jesteś szkodliwy tak jak szczeniak Labradora.
- Dlaczego tak myślisz ? Mógłbym równie dobrze być napalonym facetem, który czeka tylko po to, żeby cie wykorzystać. – Zmarszczył śmiesznie brwi, próbując za mną nadążyć.
- Och to proste. Jakbyś faktycznie taki był, to nie skończylibyśmy u mnie, ale w klubie w jakiejś toalecie. Jesteś standardowym przykładem geja. To po prostu widać. – Patrzyłam jak otwiera kilka razy usta, jednak nie wydając żadnego dźwięku. Jego źrenice rozszerzyły się w przerażeniu.
- A..Ale skąd to wiesz i czemu ja nic o tym nie wiem ?! – Zawołał cicho, zupełnie zdezorientowany. Mentalnie wymierzyłam sobie siarczysty policzek. Nie trzeba było go tak od razu uświadamiać. Rzuciłam w chłopaka pantoflem, który minął o kilka centymetrów jego twarz.
- Cicho ! – Syknęłam i zamilkłam na kilka sekund, nasłuchując, czy jego głośna wypowiedź nie obudziła kogoś z mojej rodziny. – Może następnym razem krzyknij na całe gardło. Wtedy z pewnością nie sprowadzisz nam na głowę przewrażliwionej mamuśki. – Uśmiechnęłam się słodko, zalotnie trzepocząc rzęsami. – Chociaż myślę, że wolałbyś wyjść ode mnie o własnych siłach. Pytałeś skąd wiem… Mam kilku przyjaciół gejów. Mają specyficzną mowę ciała, styl ubioru, nie ślinicie się na widok każdej dziewczyny, jesteście mega otwarci na innych. – Zakończyłam uśmiechając się wesoło. Odstawiłam kieliszek na podłogę i umościłam się wygodniej na łóżku. Poklepałam zachęcająco miejsce obok. Nie byłam tak daleka prawdy. Mężczyzna nie był gejem, jednak zaliczał się do biseksualistów.
- Wow ! - Usłyszałam szept. Chłopak pokręcił głową w wyraźnym szoku. – Nigdy nie słyszałem takiej diagnozy. – Prychnął opadając bezwładnie obok mnie. – Skąd Ty bierzesz takich ludzi ?
- Wiesz, urok osobisty. Nikt nie może się temu oprzeć – nawet Ty. – Mrugnęłam zabawnie oczami, wzrokiem lustrując moje paznokcie. – A tak na poważnie, to poznałam ich w klubie na gazowej. Wiesz faceci… przystojni faceci – poruszyłam zabawnie brwiami – do tego pół nadzy, dobra zabawa, zero niechcianych ciąż. Przecież żaden na mnie nie poleci, więc mogę się wreszcie wybawić. Byłeś tam może kiedyś ?
- Nie, ale po usłyszeniu tylu zalet jestem niemal pewny, że tam zawitam. – Zaśmiał się wesoło. Zamknęłam oczy, układając twarz na poduszce. Jęknęłam przeciągle, kiedy zawroty głowy powróciły ze zdwojoną siłą. – Kiedy tam się wybierasz ?
- Nie wiem, ale prawdopodobnie za 5 dni, no teraz to już 4 dni. – Mruknęłam niewyraźnie z niechęcią otwierając jedno oko. – Pewnie pójdziemy tam ze znajomym po koncercie w poniedziałek. Musi w końcu kogoś poznać . – Słysząc moją odpowiedź mężczyzna odpłynął gdzieś myślami na dobre kilka minut.
- Jaki koncert ? – Zapytał niepewnie, jakby obawiając się tego co może usłyszeć. Zaczęłam się śmiać jak opętana. Nagle poczułam dużą dłoń na swoich ustach. Widocznie naprawdę obawiał się mojej rodzicielki. Otarłam łzy, które spływały mi po policzkach.
- Tylko błagam nie śmiej się, ani nie przestrasz. – Oznajmiłam z powagą. – Moi kochani przyjaciele kupili mi bilet na 1D – Chłopak zesztywniał na kilka sekund, po czym odwrócił się w stronę okna.
- Jesteś ich kolejną zbzikowaną fanką ?
- Nie wiedziałeś ? – Zapytałam się z wyraźnym zdziwieniem. – Przecież ten słodki blondynek będzie moim mężem ! – Pisnęłam cienkim głosem, rzucając się na chłopaka. Zaczęłam go łaskotać. Nie było to jednak dobrym pomysłem, bo już chwilę potem to ja znajdowałam się na przegranej pozycji. – Za kogo ty mnie masz ? To są normalni ludzie, jak każdy inny, ale cieszę się, że mogą spełniać marzenia. Czysty fart w życiu i tyle. – Mówiłam z trudem powstrzymując jego ręce, które zawzięcie chciały się odpłacić za chwilę tortury.
- Błagam już nie będę ! – Wydyszałam pomiędzy kolejnymi napadami śmiechu, kiedy to przegrałam ten nierówny pojedynek. Włożyłam palec w dołeczek, który ukazał się podczas szerokiego uśmiechu chłopaka. – Jesteś doprawdy uroczy i nawet bardzo podobny do jednego z tych chłopaków. Koniec tego dobrego, czas spać ! – Powiedziałam trochę bełkotliwie odwracając się od Harrego. Sięgnęłam po kołdrę przykrywając nas oboje – Dobranoc Panu !
- Tobie również ! – Usłyszałam cichy śmiech.
*** Harry***
Zdecydowanie nie spodziewałem się takiego nastawienia dziewczyny. Teraz dla każdej młodej osoby, byliśmy idolami. Generalnie nikt nie traktował nas jak normalnych nastolatków. Bo przecież nie można powiedzieć, że w wieku prawie 20 lat byliśmy dorośli !
Przecież to śmieszne.
- Błagam już nie będę ! – Wydyszała pomiędzy kolejnymi napadami śmiechu, kiedy to bezlitośnie ją łaskotałem. Uśmiechnąłem się wesoło, patrząc na zamglone oczy dziewczyny.
– Jesteś doprawdy uroczy i nawet bardzo podobny do jednego z tych chłopaków. Koniec tego dobrego, czas spać ! – Powiedziała zabierając palec z mojej twarzy. Zamknąłem oczy, a moje usta wykrzywił smutny uśmiech. Trochę szkoda, że jest aż tak pijana. Chociaż może to lepiej - nie poznała we mnie sławnego wokalisty, tylko zwykłego chłopaka. Objąłem jej drobne ciało ramieniem. Była dobrym materiałem na przyjaciółkę, ale jedyną przeszkodą był jej stan – jutro z pewnością nie będzie niczego pamiętać. Z moich ust wydobył się cichy, ochrypły głos, kiedy zacząłem śpiewać Little Things. Jak przez mgłę usłyszałem słowa nieznajomej
„Nawet brzmisz jak oni”. Moja klatka piersiowa zawibrowała od tłumionego śmiechu.
Gdyby tylko wiedziała – pomyślałem oddając się w objęcia Morfeusza. Rano obudziły mnie promienie słońca wpadające do sypialni. Zakryłem dłonią oczy. Stanowczo zbyt jasno.
A mogłem wczoraj tyle nie pić, chociaż nie, musiałem. Spojrzałem na zegarek stojący obok łóżka, wskazywał 05:36. Najwyższy czas się zbierać, pomyślałem spoglądając na śpiącą dziewczynę. Tą to dopiero będzie bolała głowa. Wstałem po cichu, ubierając wczorajsze rzeczy. Zgarnąłem z biurka pustą kartkę i długopis. Po chwili położyłem wiadomość na poduszce, zamykając cicho drzwi opuściłem dom, na szczęście nie budząc jej rodziców. Może wyda wam się dziwne, że nie zapytałem szatynki o jej imię. Nie chciałem przywiązywać się do osoby, której zapewne nigdy nie spotkam. Proste i logiczne, a jednak smutne. Była jedną z nielicznych osób, które nie reagowały piskiem na mój widok. To bolało.
** aut **
omomom.. nie wierze - statystyka szaleje !
Miśki, jak tak dalej pójdzie to przy dodawaniu kolejnego rozdziału padnę na zawał ( ponad 700 wyświetleń - normalnie oszalałam ! ). Szkoda tylko, że tak mało komentujecie.. Mam nadzieję, że z kolejnymi notkami dalej będziecie dodawać mi motywacji !;)
Serdecznie dziękuję za komentarze i nowych obserwatorów :D !
Do kolejnego rozdziału !
- Poczekaj minutę – Powiedziałam i nie czekając udałam się do sklepu alkoholowego, znajdującego się kilka metrów dalej. Dwie minuty potem opuściłam go ze zwycięskim uśmiechem w dłoni dzierżąc butelkę wina.
- Jedziemy do mnie ! – Krzyknęłam radośnie, wygrzebując kluczyki do samochodu. Chłopak z przerażeniem wyrwał mi je z ręki i schował do kieszeni spodni.
- Może jednak zamówimy taxi ? – zaproponował z rozbrajającym uśmiechem. Nie mogłam się nie zgodzić. – Auto odstawię Ci jutro. – Dodał po chwili, mrugając flirciarsko okiem. Popchnął mnie delikatnie w stronę postoju.
- Cechowa 14a – Mruknęłam wsiadając do pojazdu, po czym ułożyłam się wygodnie na kolanach chłopaka. – Jak masz na imię ?
- Harry. – Odrzekł lekko zdziwiony, jednak po chwili uśmiechnął się promiennie, palcami przeczesując mi włosy. Rozmawialiśmy luźno, na przeróżne tematy : rodziny , zainteresowaniach, seksu, zabawnych sytuacjach z dzieciństwa. Nawet nie zorientowałam się, kiedy dojechaliśmy pod wskazany wcześniej adres. Chciałam już wyciągać portfel, jednak uprzedził mnie dalej uśmiechnięty mężczyzna. – Reszta dla pana. – Powiedział podając kierowcy stuzłotowy banknot. Potrząsnęłam głową zastanawiając się, jakim cudem nie bolą go policzki od tej ciągłej wesołości. To było wręcz nienaturalne.
- Ejj ! – Powiedziałam cicho, teatralnie przykładając palec do ust. – Musimy być cicho, moi rodzice śpią na dole. – Zaczęłam niekontrolowanie chichotać, niczym jakaś postrzelona nastolatka.
- Czemu nie powiedziałaś, że mieszkasz z rodziną? Mogliśmy jechać do mnie. – Oznajmił przyglądając mi się z wyraźną koncentracją.
- Nie pytałeś. – Wzruszyłam jedynie ramionami, bagatelizując całą sytuację. Pociągnęłam go za rękę przechodząc przez ogród. Otworzyłam drzwi gestem dłoni zapraszając go środka.
– Po schodach, 2 drzwi na lewo – Powiedziałam szeptem i na palcach skierowałam się w stronę kuchni. Zajrzałam jeszcze do sypialni rodziców, którzy jednak spali o niczym nie wiedząc. Weszłam do swojego pokoju, stawiając uprzednio zabrane kieliszki na stole.
- Chcesz jakieś dresy czy coś ? – Zapytałam rzucając ręcznikiem w twarz chłopaka. Jednak nie doczekałam się odpowiedzi. Nie zastanawiając się wiele, wyjęłam z szafy spodnie i koszulkę, należącą do brata. Podałam mu je, po czym wypchnęłam na korytarz, wskazując palcem na ostatnie drzwi. – Łazienka. – Sama zaś łapiąc po drodze słodką piżamkę w krówki i puchate kapcie, zniknęłam za drzwiami drugiego pomieszczenia. Szybko zrzuciłam ubrania i wskoczyłam pod prysznic. Gorąca woda dawała ukojenie spiętym mięśniom. Wychodząc owinęłam się ręcznikiem i wrzuciłam brudne rzeczy do kosza na pranie. Szybko nałożyłam na siebie koszulkę i damskie bokserki. Weszłam do pokoju, w którym już znajdował się chłopak. Nalewał nam właśnie wina.
- Jesteś fanką starych zespołów ? – Zapytał odwracając się do mnie. – Fajna piżamka – Dodał po minucie z kpiącym uśmiecham, a oczy błyszczały mu wesoło.
- Tak ogólnie to tak. Generalnie słucham staroci, szczególnie kapeli rockowych. To nie znaczy jednak, że nie znam nowych wykonawców. – Odpowiedziałam zgodnie z prawdą, wywracając jednocześnie oczami. Słysząc ostatni komentarz teatralnie przyłożyłam dłoń do ust. – Mam się zacząć Ciebie bać już, czy mogę za chwilę ? – Zapytałam sarkastycznie, odbierając od niego lampkę wina. – Błagam cię ! Jesteś szkodliwy tak jak szczeniak Labradora.
- Dlaczego tak myślisz ? Mógłbym równie dobrze być napalonym facetem, który czeka tylko po to, żeby cie wykorzystać. – Zmarszczył śmiesznie brwi, próbując za mną nadążyć.
- Och to proste. Jakbyś faktycznie taki był, to nie skończylibyśmy u mnie, ale w klubie w jakiejś toalecie. Jesteś standardowym przykładem geja. To po prostu widać. – Patrzyłam jak otwiera kilka razy usta, jednak nie wydając żadnego dźwięku. Jego źrenice rozszerzyły się w przerażeniu.
- A..Ale skąd to wiesz i czemu ja nic o tym nie wiem ?! – Zawołał cicho, zupełnie zdezorientowany. Mentalnie wymierzyłam sobie siarczysty policzek. Nie trzeba było go tak od razu uświadamiać. Rzuciłam w chłopaka pantoflem, który minął o kilka centymetrów jego twarz.
- Cicho ! – Syknęłam i zamilkłam na kilka sekund, nasłuchując, czy jego głośna wypowiedź nie obudziła kogoś z mojej rodziny. – Może następnym razem krzyknij na całe gardło. Wtedy z pewnością nie sprowadzisz nam na głowę przewrażliwionej mamuśki. – Uśmiechnęłam się słodko, zalotnie trzepocząc rzęsami. – Chociaż myślę, że wolałbyś wyjść ode mnie o własnych siłach. Pytałeś skąd wiem… Mam kilku przyjaciół gejów. Mają specyficzną mowę ciała, styl ubioru, nie ślinicie się na widok każdej dziewczyny, jesteście mega otwarci na innych. – Zakończyłam uśmiechając się wesoło. Odstawiłam kieliszek na podłogę i umościłam się wygodniej na łóżku. Poklepałam zachęcająco miejsce obok. Nie byłam tak daleka prawdy. Mężczyzna nie był gejem, jednak zaliczał się do biseksualistów.
- Wow ! - Usłyszałam szept. Chłopak pokręcił głową w wyraźnym szoku. – Nigdy nie słyszałem takiej diagnozy. – Prychnął opadając bezwładnie obok mnie. – Skąd Ty bierzesz takich ludzi ?
- Wiesz, urok osobisty. Nikt nie może się temu oprzeć – nawet Ty. – Mrugnęłam zabawnie oczami, wzrokiem lustrując moje paznokcie. – A tak na poważnie, to poznałam ich w klubie na gazowej. Wiesz faceci… przystojni faceci – poruszyłam zabawnie brwiami – do tego pół nadzy, dobra zabawa, zero niechcianych ciąż. Przecież żaden na mnie nie poleci, więc mogę się wreszcie wybawić. Byłeś tam może kiedyś ?
- Nie, ale po usłyszeniu tylu zalet jestem niemal pewny, że tam zawitam. – Zaśmiał się wesoło. Zamknęłam oczy, układając twarz na poduszce. Jęknęłam przeciągle, kiedy zawroty głowy powróciły ze zdwojoną siłą. – Kiedy tam się wybierasz ?
- Nie wiem, ale prawdopodobnie za 5 dni, no teraz to już 4 dni. – Mruknęłam niewyraźnie z niechęcią otwierając jedno oko. – Pewnie pójdziemy tam ze znajomym po koncercie w poniedziałek. Musi w końcu kogoś poznać . – Słysząc moją odpowiedź mężczyzna odpłynął gdzieś myślami na dobre kilka minut.
- Jaki koncert ? – Zapytał niepewnie, jakby obawiając się tego co może usłyszeć. Zaczęłam się śmiać jak opętana. Nagle poczułam dużą dłoń na swoich ustach. Widocznie naprawdę obawiał się mojej rodzicielki. Otarłam łzy, które spływały mi po policzkach.
- Tylko błagam nie śmiej się, ani nie przestrasz. – Oznajmiłam z powagą. – Moi kochani przyjaciele kupili mi bilet na 1D – Chłopak zesztywniał na kilka sekund, po czym odwrócił się w stronę okna.
- Jesteś ich kolejną zbzikowaną fanką ?
- Nie wiedziałeś ? – Zapytałam się z wyraźnym zdziwieniem. – Przecież ten słodki blondynek będzie moim mężem ! – Pisnęłam cienkim głosem, rzucając się na chłopaka. Zaczęłam go łaskotać. Nie było to jednak dobrym pomysłem, bo już chwilę potem to ja znajdowałam się na przegranej pozycji. – Za kogo ty mnie masz ? To są normalni ludzie, jak każdy inny, ale cieszę się, że mogą spełniać marzenia. Czysty fart w życiu i tyle. – Mówiłam z trudem powstrzymując jego ręce, które zawzięcie chciały się odpłacić za chwilę tortury.
- Błagam już nie będę ! – Wydyszałam pomiędzy kolejnymi napadami śmiechu, kiedy to przegrałam ten nierówny pojedynek. Włożyłam palec w dołeczek, który ukazał się podczas szerokiego uśmiechu chłopaka. – Jesteś doprawdy uroczy i nawet bardzo podobny do jednego z tych chłopaków. Koniec tego dobrego, czas spać ! – Powiedziałam trochę bełkotliwie odwracając się od Harrego. Sięgnęłam po kołdrę przykrywając nas oboje – Dobranoc Panu !
- Tobie również ! – Usłyszałam cichy śmiech.
*** Harry***
Zdecydowanie nie spodziewałem się takiego nastawienia dziewczyny. Teraz dla każdej młodej osoby, byliśmy idolami. Generalnie nikt nie traktował nas jak normalnych nastolatków. Bo przecież nie można powiedzieć, że w wieku prawie 20 lat byliśmy dorośli !
Przecież to śmieszne.
- Błagam już nie będę ! – Wydyszała pomiędzy kolejnymi napadami śmiechu, kiedy to bezlitośnie ją łaskotałem. Uśmiechnąłem się wesoło, patrząc na zamglone oczy dziewczyny.
– Jesteś doprawdy uroczy i nawet bardzo podobny do jednego z tych chłopaków. Koniec tego dobrego, czas spać ! – Powiedziała zabierając palec z mojej twarzy. Zamknąłem oczy, a moje usta wykrzywił smutny uśmiech. Trochę szkoda, że jest aż tak pijana. Chociaż może to lepiej - nie poznała we mnie sławnego wokalisty, tylko zwykłego chłopaka. Objąłem jej drobne ciało ramieniem. Była dobrym materiałem na przyjaciółkę, ale jedyną przeszkodą był jej stan – jutro z pewnością nie będzie niczego pamiętać. Z moich ust wydobył się cichy, ochrypły głos, kiedy zacząłem śpiewać Little Things. Jak przez mgłę usłyszałem słowa nieznajomej
„Nawet brzmisz jak oni”. Moja klatka piersiowa zawibrowała od tłumionego śmiechu.
Gdyby tylko wiedziała – pomyślałem oddając się w objęcia Morfeusza. Rano obudziły mnie promienie słońca wpadające do sypialni. Zakryłem dłonią oczy. Stanowczo zbyt jasno.
A mogłem wczoraj tyle nie pić, chociaż nie, musiałem. Spojrzałem na zegarek stojący obok łóżka, wskazywał 05:36. Najwyższy czas się zbierać, pomyślałem spoglądając na śpiącą dziewczynę. Tą to dopiero będzie bolała głowa. Wstałem po cichu, ubierając wczorajsze rzeczy. Zgarnąłem z biurka pustą kartkę i długopis. Po chwili położyłem wiadomość na poduszce, zamykając cicho drzwi opuściłem dom, na szczęście nie budząc jej rodziców. Może wyda wam się dziwne, że nie zapytałem szatynki o jej imię. Nie chciałem przywiązywać się do osoby, której zapewne nigdy nie spotkam. Proste i logiczne, a jednak smutne. Była jedną z nielicznych osób, które nie reagowały piskiem na mój widok. To bolało.
** aut **
omomom.. nie wierze - statystyka szaleje !
Miśki, jak tak dalej pójdzie to przy dodawaniu kolejnego rozdziału padnę na zawał ( ponad 700 wyświetleń - normalnie oszalałam ! ). Szkoda tylko, że tak mało komentujecie.. Mam nadzieję, że z kolejnymi notkami dalej będziecie dodawać mi motywacji !;)
Serdecznie dziękuję za komentarze i nowych obserwatorów :D !
Do kolejnego rozdziału !
Aww.... <3
OdpowiedzUsuń@Marcheweczkaaa
dlaczego stawiasz spacje w nieodpowiednich miejscach i ignorujesz lub gloryfikujesz przecinki? : < to boli.
OdpowiedzUsuńKocham :))
OdpowiedzUsuńZapraszam też do siebie :)
http://memoories-hurt.blogspot.com/