niedziela, 4 maja 2014

ROZDZIAŁ 3

Skrzywiłam się nieznacznie, kiedy mino upływu minut nie uzyskałam dalej odpowiedzi. Być może nie spodziewał się takiego pytania, ale nie jest to powód by od kilku minut wręcz płakać ze śmiechu. Ugryzłam się w język, nie chcąc powiedzieć czegoś pochopnie. Nie było to częstym zdarzeniem – zazwyczaj najpierw coś wypływało z moich ust, lub coś robiłam dopiero później martwiąc się o efekty moich działań. Zwiększyłam prędkość i nie zważając na nadjeżdżający z prawej strony samochód wymusiłam pierwszeństwo przejeżdżając na czerwonym świetle. Usłyszałam klakson i krótki krzyk mojego przyjaciela. Sekundę później poczułam ciepło jego dłoni na mojej. Zapewne chciał pozbawić mnie kontaktu z kierownicą, co nie było najlepszym pomysłem zważając na prędkość, z którą aktualnie jechaliśmy.
- Zabieraj te łapy !  - Krzyknęłam niezadowolona piorunując pasażera spojrzeniem. Moje rozdrażnienie wzrosło gwałtownie, kiedy zerkając w lusterko zauważyłam radiowóz. Zwolniłam zjeżdżając na pobocze, tak jak życzyły sobie władze. Może nie był to dobry pomysł, żeby wyładowywać złość podczas jazdy. Przecież poprzednim razem musiałam oddać Bena ( tak moje autko ma imię)  do warsztatu. Wjechałam wtedy w dziurę, zrywając sprężynę podtrzymującą koło. Zapytacie jakim cudem ? Odpowiedź jest prosta – Wszystkiemu winny stan polskich dróg ! Odchyliłam głowę licząc do 10, jednak nie pomogło mi się to uspokoić. Uderzyłam dłonią w kierownicę widząc jak Grzesiek chce coś powiedzieć.
- Ty już lepiej zamknij tą śliczną buźkę, zanim stracę nad sobą panowanie! -  Zmrużyłam oczy niemal do niego warcząc. Odwróciłam się w stronę policjanta, który zatrzymał się właśnie przy aucie. Spuściłam szybę i uśmiechnęłam się słodko. Spoglądajądał wyraźnie zdezorientowany na mnie. Zwyczajnie nie spodziewał się kobiety za kółkiem.
- Dokumenty i prawo jazdy – Powiedział odchrząkując. Sięgnęłam do torby wyjmując wskazane przez niego papiery. – Gdzie to panienka tak gnała, nie zwracając uwagi na ograniczenia prędkości ?
- Mój brat miał wypadek. Jechałam do szpitala. – Odpowiedziałam otwierając szerzej oczy, w których można było się doszukać jedynie ogromnego zmartwienia. Zero złośliwości i rozbawienia. Nic nowego, sztukę maskowania uczuć opanowałam już dość dawno – bo po co ktoś ma wiedzieć jak skrajne uczucia nami targają. Nazwiecie mnie zimną suką ? Nie będę się kłócić, to najszczersza prawda. Mężczyzna podniósł brew, wyglądając na zamyślonego. Miałam szczerą nadzieję, iż uwierzył w to naprędce wymyślone kłamstwo.
- Nie pomyślała Pani, że do kolejnego może dojść przez szybką jazdę ?
- To się nie powtórzy. – Odpowiedziałam pokornie, spuszczając głowę.
- Oczywiście.. nie powtórzy się. Dostaje Pani mandat w wysokości 300 złotych i 6 punktów karnych. Proszę cieszyć się z wysokości kary to najniższa stawka. Zakończył wręczając mi dwa świstki papieru.
- Rozumiem. – Wykrzywiłam twarz w niezadowoleniu. Szybko zasunęłam okno i nie czekając aż odejdzie do swojego wozu odjechałam. Pierdolony pies i jeszcze taki służbowy !  Zaczerpnęłam gwałtownie powietrza pogłaśniając radio, w którym leciał akurat kawałek jednego z moich ulubionych zespołów i nie, nie chodzi tu o piątkę chłopaków, za którymi szaleją miliony nastolatek. Miałam na myśli Scorpions’ów –White Dove. Zmarszczyłam czoło, spoglądając na milczącego chłopaka, który przyglądał mi się z obawą jakbym była tykającą bombą. Miał trochę racji, dość szybko traciłam panowanie nad sobą, a do tego bardzo łatwo było mnie zdenerwować.
- To jak będzie ? Pójdziesz na ten koncert ?
- Wiesz, że nie masz nawet o co pytać. Jestem postawiony pod ścianą i nie mogę odmówić, poza tym mam zmarnować szansę na oglądnięcie kilku pedałów ? – Uśmiechnął się sarkastycznie – Tylko błagam ! Patrz na drogę ! – Ostatnie zdanie dodał niemal błagalnie. Zakrztusiłam się śliną, słysząc jego stwierdzenie. A to ci niespodzianka !
- No chyba nie wmówisz mi, że będziesz wyrywał ? Nie ma szans bracie ! – Parsknęłam śmiechem. Moje humory dość często zmieniały się niczym w kalejdoskopie.  – W takim razie po koncercie idziemy na imprezę !  Bo wiesz w razie, jeśli podczas występu nie zwrócą uwagi na tak szarego obywatela jak ty, to musisz potem w ramach pocieszenia wyrwać jakąś dupeczkę ! – Wykrzyknęłam uradowana. Widząc jego przerażenie wprost malujące się
na twarzy, pokręciłam z politowaniem głową.
- Nie mam nic do gadania ? – Zapytał z dość nijakim entuzjazmem.
- Ależ oczywiście, – Nie przejęłam się w ogóle jego słowami, wybijając rym muzyki na kierownicy – że nie ! – Dodałam po kilku sekundach, uśmiechając się cwaniacko. – A teraz jak na spowiedzi… na którego najbardziej lecisz ?
- Kobieto daj mi spokój ! – Jęknął przeciągle, jednak nie zgasił mojego nadmiernego entuzjazmu. – Wiesz.. jeśli mamy iść na koncert, który jest za 5 dni to przydałoby się wybrać na zakupy ?
- Kochanie, nie ma najmniejszego problemu. Możemy jechać nawet jutro. A wracając do tematu, nie odpowiedziałeś na moje pytanie ! -  Skupiłam wzrok na Grześku, który najwyraźniej bardzo chciał uniknąć odpowiedzi. Nie ze mną te numery ! – No dalej !
- Tak najbardziej to chyba Naill i Harry. – Mruknął cicho, wzdychając pod nosem. Dobrze, że nie trzeba było go długo ciągnąć za język, jak to czasami bywa.
- Niezły wybór, jednak masz gust. – Powiedziałam z ironią w głosie, chociaż kąciki ust drżały mi podejrzanie. – Wiesz, że w czwartek jest meeting, idziesz ? – Zapytałam chcąc zmienić temat. Przyjaciel momentalnie rozluźnił się, wygodnie rozpierając się na fotelu. Nie zdawałam sobie sprawy, że moje pytania są dla niego aż tak krępujące.
- Nie wiem, dawno mnie tak nie było ? Gdzie są organizowane spotkania, dalej w Couleur café ? – Zapytał z ogromną ulgą.
- Nie zgrywaj głupiego ! Wiesz przecież. Tego miejsca się zmienili od dobrych 5 lat więc niby dlaczego mieliby zrobić to w tym roku ? W poprzednim tygodniu pytali o Ciebie.. tęsknią.
- Nie powiedziałbym tego, wiesz dobrze dlaczego zrezygnowałem ! – Nuta oskarżenia zabrzmiała w jego głosie, a brwi zmarszczyły się w wyraźnym niezadowoleniu.
- No nie przesadzaj. To było nieporozumienie. Nie zawsze musisz trafić, na jakiegoś frajera, który bawi się cudzymi uczuciami ! Życie to nie bajka ! – Również podniosłam głos. Nigdy nie pozwalałam, żeby mężczyzna na mnie krzyczał. On był wyjątkiem. Dobrze wiedziałam jak drażliwym dla przyjaciela tematem, są spotkania z obcokrajowcami, ale nie ma sensu rezygnować z przyjemności i pasji przez zranione uczucia. Byłam świadoma wzrastającego między nami napięcia po raz kolejny. Tym razem nie zamierzałam jednak ustąpić.
- Może powiesz mi jeszcze, że przeleciał Cie jakiś facet… a na drugi dzień usłyszałaś
‘ przepraszam skarbie, ale nie tego szukam’ i zniknął z twojego życia – Zapytał sarkastycznie, piorunując mnie spojrzeniem. Nie odpowiedziałam od razu, przełykając by pozbyć się nieprzyjemnego uścisku w gardle. Zamrugałam kilkakrotnie, chcąc pozbyć się łez, które zaczęły gromadzić się pod powiekami.
- Pomijając ckliwe wyznanie nad ranem.. To tak. Na drugi dzień obudziłam się sama z kartką na stoliku. „ Wyszedłem do pracy. Jak się ogarniesz zostaw klucze pod wycieraczką.
Do niezobaczenia.” – Odrzekłam z nutą goryczy w głosie. Kilka sekund później zatrzymując się pod domem ciemnowłosego, widząc jego zdziwione spojrzenie uśmiechnęłam się krzywo. Nie była to rzecz, którą dzieliłam się na prawo i lewo.  – Widzimy się jutro na turnieju – Dodałam na odchodne, kiedy bez protestów opuścił pojazd, zabierając jeszcze z bagażnika torbę.
Podniosłam dłoń na pożegnanie i nie oglądając się za siebie ruszyłam do centrum. Musiałam odreagować. Już kilka minut potem wchodziłam do zatłoczonego klubu. Zdecydowanie nie prezentowałam się odpowiednio do takiego miejsca. W przeciwieństwie do półnagich dziewczyn byłam ubrana w przetarte jeansy, czarną koszulkę z logiem Rolling Stones’ów. Na stopach miałam zaś dość zniszczone trampki. Podeszłam do baru uśmiechem witając znajomego studenta, który widocznie miał dzisiaj zmianę.
- Coś mocnego – Powiedziałam, przekrzykując głośną muzykę. Kiedy zobaczyłam przed sobą kilka kieliszków i sok w szklance obok. Wywróciłam oczami, w duchu dziękując za tak szybką obsługę. Wypiłam jeden za drugim, bez żadnej przerwy. – To samo – Puściłam mu oczko, klaszcząc radośnie w dłonie. Minęło zaledwie kilka minut, a alkohol uderzył mi już do głowy, buzując jednocześnie w żyłach. Miałam wyraźnie lepszy humor. Po kilku kolejnych kolejkach nie  panowałam już zupełnie nad moim językiem, co się dziwić. Byłam zalana w cztery dupy.
- Uwaga ! – Krzyknęłam głośno, do otaczającej mnie grupy ludzi, których poznałam dzisiejszej nocy. – Chciałam powiedzieć, – kontynuowałam wchodząc na ladę baru, o który dotychczas opierałam się plecami –że z okazji dostania dzisiaj dwóch mandatów, rozdrapania starych ran oraz posiadania rodziców, którzy są do dupy.. STAWIAM WSZYSTKIM KOLEJKĘ ! – Zakończyłam jeszcze głośniej wykrzykując ostatnie trzy słowa. Ujmując w dłoń drinka oferowanego przez jakiegoś faceta, zaczęłam poruszać biodrami w rytm nowego przeboju Shakiry. Na trzeźwo nigdy bym się tak nie zachowywała, no ale jutro i tak nie będę nic pamiętać. Uśmiechnęłam się kokieteryjnie umieszczając dłoń na karku mężczyzny z burzą loków na głowie, który postanowił do mnie dołączyć do mnie na barze. Był pijany ? Pytanie retoryczne – on ledwo trzymał się na nogach. Zupełnie tak jak ja. Odwróciłam się tyłem zmysłowo ocierając się o jego krocze. Nasz taniec zmienił się na bardziej erotyczny, a dziesiątki oczu śledziły nasze ruchy. Po upływie kilkunastu minut, kierowana impulsem przysunęłam usta do jego ucha.


aut. dziękuję za komentarze :D dajecie motywacje i wiem, że ktoś czyta moje bazgroły :)

1 komentarz: